Koniec silnego dolara?

21 godzin temu

Na początku zaznaczę, iż to co opisuję poniżej na ten moment nie jest oficjalną polityką USA, a jedynie spekulacjami i domysłami, które bazują na pomysłach ze środowiska D. Trumpa, w tym poglądach Stephena Mirana, który doradza prezydentowi USA w sprawach m. in. walutowo-celnych.

Na rynku mówi się o „Mar-a-Lago Accord”

Nazwa ta nawiązuje do rezydencji Donalda Trumpa oraz do historycznych porozumień, takich jak Plaza Accord z 1985 roku (kiedy to świadomie doprowadzono do dewaluacji dolara). Wówczas wymuszono na Japonii umocnienie jena doprowadzając do załamania się tamtejszej gospodarki.

Główne założenia „Mar-a-Lago Accord” są następujące:

  • Osłabienie dolara

Pomysł polega na tym, żeby USA wraz z innymi dużymi gospodarkami koordynowały kursy walut w sposób, który miałby osłabić dolara. Słaby dolar mógłby pomóc amerykańskim eksporterom i wzmocnić konkurencyjność przemysłu wytwórczego w USA.

  • Restrukturyzacja długu Stanów Zjednoczonych

Przekształcanie zagranicznych obligacji skarbowych (US Treasuries) w bardzo długoterminowe („ultra-long”), np. 50- czy 100-letnie, odsetki miałyby być płacone tylko na końcu (!). Takie przekształcenia mogłyby się odbywać poza rynkiem („off-market”), czyli na warunkach ustalonych w negocjacjach, a nie po cenach rynkowych.

Proponuje się, by USA używały ceł do wywierania presji i wymuszenia ustępstw handlowych lub geopolitycznych – np. obniżenie ceł byłoby nagrodą za to, iż dany kraj pójdzie na ustępstwa (kupując amerykańskie obligacje lub zwiększając wydatki na obronność w ramach NATO itd.).

  • Powiązanie polityki handlowej i monetarnej z kwestiami bezpieczeństwa narodowego

Twórcy koncepcji (tacy jak Stephen Miran) sugerują, iż polityka gospodarcza – np. handel i kurs walutowy – powinna wspierać interesy bezpieczeństwa USA. Przykładem mogłoby być żądanie większych wydatków sojuszników na obronność lub zakup większej ilości amerykańskich obligacji w zamian za przywileje handlowe.

  • Utworzenie amerykańskiego funduszu majątkowego

Środki z ceł lub inne dochody rządowe mogłyby być kierowane do specjalnego państwowego funduszu, który inwestowałby w najważniejsze sektory gospodarki krajowej, wzmacniając produkcję i niezależność USA w ważnych branżach (np. technologie, surowce strategiczne).

Na ile to jest realne?

Oficjalnie nic takiego jeszcze nie ogłoszono, a przeprowadzenie takich zmian byłoby bardzo trudne politycznie i gospodarczo z następujących powodów:

  • Kongres może się temu sprzeciwić (to dość rewolucyjne rozwiązania).
  • Rezerwa Federalna (Fed) obawiałaby się presji inflacyjnej i utraty niezależności (jeśli rząd za bardzo ingeruje w kurs dolara i w rynek długu).
  • Duzi inwestorzy z Wall Street czy fundusze emerytalne mogą źle zareagować na manipulowanie rynkiem obligacji.
  • Inne państwa, zwłaszcza Chiny, które mają ogromne rezerwy w amerykańskich obligacjach, mogłyby blokować narzucanie im strat szukając – być może wspólnie z partnerami dróg do rewanżu na USA.

Zatem wejście w życie wszystkich tych pomysłów wydaje się mało realne, jednak realizowania części z nich jak najbardziej można się spodziewać. Będę śledził temat! Tym bardziej, iż ostatnio nasz złoty jest bardzo silny w relacji do dolara, może gra pod osłabienie „zielonego” już się rozpoczęła.

Idź do oryginalnego materiału