Rynek energii elektrycznej od miesięcy przypomina pole minowe – zmienność cen, presja inflacyjna, oczekiwania polityczne i napięcia regulacyjne przenikają się, tworząc mieszankę, która budzi niepokój zarówno wśród odbiorców, jak i przedsiębiorstw. W tym kontekście coraz głośniej wybrzmiewa najnowszy głos Urzędu Regulacji Energetyki, który jasno deklaruje: regulator potrzebuje dodatkowych narzędzi do interwencji, gdy warunki rynkowe uzasadniają obniżenie taryf.
Koniec sztucznie wysokich cen? URE żąda narzędzi do zmuszania firm do obniżekTo nowy etap w sporze o to, kto ma klucz do stabilizacji cen energii – przedsiębiorstwa energetyczne, rząd czy niezależny regulator.
URE: firmy nie chcą obniżać taryf choćby wtedy, gdy rynek spada
W piśmie przesłanym do Sejmu URE nie owija w bawełnę. Regulator zwraca uwagę, iż przedsiębiorstwa energetyczne nie mają żadnej motywacji, by wnioskować o obniżki taryf, choćby jeżeli realne koszty działalności spadły.
URE pisze wprost:
„Przedsiębiorstwa nie są zainteresowane wystąpieniem z wnioskiem o zmianę taryfy. Uzyskanie niższych przychodów z działalności obrotu nie leży w ich interesie”.
To reakcja na projekt ustawy przygotowany w Ministerstwie Energii, przedłożony w Sejmie w listopadzie. Regulator zauważa, iż przy gwałtownych zmianach cen energii – obserwowanych szczególnie w ostatnich latach – potrzebne są mechanizmy, które pozwolą gwałtownie reagować na poprawę sytuacji rynkowej.
Mówiąc inaczej: jeżeli prąd tanieje na rynku hurtowym, konsumenci powinni to odczuć szybciej, a nie dopiero po wielu miesiącach proceduralnych sporów.
Regulator chce mieć prawo do skracania okresu obowiązywania taryf
Obecnie prezes URE może jedynie wzywać przedsiębiorstwo do złożenia wniosku o zmianę taryfy. Jednak – jak zauważa urząd – firmy potrafią skutecznie przeciągać procedurę, nie składając brakujących dokumentów lub „zapominając” o uzupełnieniach.
Dlatego URE proponuje, aby:
w przypadku braku reakcji przedsiębiorstwa
prezes URE mógł skrócić okres obowiązywania taryfy,
gdy jest to konieczne dla obniżenia cen dla odbiorców.
To radykalnie wzmocniłoby możliwości interwencyjne regulatora, uderzając pośrednio w komfort energetycznych gigantów, którzy często korzystają na przedłużaniu obowiązywania wyższych stawek.
Rząd również rusza do ofensywy. Powstał specjalny zespół ds. taryf
Zaledwie dwa dni po uwagach URE, minister energii Miłosz Motyka powołał specjalny zespół ekspertów, którego zadaniem jest przygotowanie rekomendacji dotyczących nowych zasad kształtowania taryf sieciowych.
To odpowiedź na coraz większe naciski polityczne i społeczne. Zespół ma zająć się m.in.:
- kalkulacją stawek za dystrybucję,
- modelem stawki stałej i zmiennej,
- weryfikacją tzw. stawki jakościowej,
- dostosowaniem taryf do potrzeb różnych użytkowników systemu, w tym branż energochłonnych.
W zespole znaleźli się przedstawiciele przemysłu hutniczego, chemicznego, cementowego czy papierniczego – sektorów, które jako pierwsze odczuwają każdy skok cen energii.
Szybkich zmian nie będzie. 2026 rok bez rewolucji
Choć politycy – od prezydenta Karola Nawrockiego po ministra Motykę – coraz odważniej mówią o potrzebie obniżenia kosztów energii, to rzeczywistość regulacyjna jest inna.
Z kalendarza prac wynika:
- taryfy dystrybucyjne na 2026 r. są już w trakcie zatwierdzania,
- projekt prezydencki jest dopiero na etapie konsultacji,
- prace zespołu ministerialnego zakończą się dopiero za kilka miesięcy.
Innymi słowy – 2026 r. odbiorcy energii wejdą raczej na obecnych zasadach.
W tle spór o WACC i zyski firm energetycznych
Projekt ustawy zawiera także propozycję ograniczenia poziomu tzw. WACC – czyli średnioważonego kosztu kapitału, który wpływa bezpośrednio na marżowość firm sieciowych.
To właśnie WACC decyduje o tym, ile zarabiają operatorzy dystrybucyjni (OSD).
Im niższy WACC, tym większa presja na obniżenie taryf.
Tu jednak pojawia się największy konflikt – firmy energetyczne ostrzegają przed niedoinwestowaniem sieci, regulator i rząd mówią o konieczności ochrony odbiorców, a przemysł apeluje o stabilne i niższe stawki.
Energetyka pod presją polityczną. Taryfy stały się gorącym tematem
Sprawą taryf zainteresowały się najwyższe władze – prezydent Nawrocki przygotował projekt ustawy obniżającej koszty energii, a minister energii deklaruje „przywrócenie uczciwych zasad kalkulacji”.
To sprawia, iż operatorzy dystrybucyjni znaleźli się w centrum polityczno-regulacyjnej burzy, a URE – jako niezależny organ – domaga się narzędzi pozwalających na realną kontrolę rynku.
Co dalej? najważniejsze decyzje dopiero przed nami
URE wysłało jasny sygnał: jeżeli ceny energii spadają, taryfy powinny spadać również – i to szybciej niż dotychczas.
Rząd chce zmienić sposób ich kalkulacji.Przedsiębiorstwa energetyczne ostrzegają przed ryzykiem dla inwestycji.
Wszystko wskazuje na to, iż 2025 i 2026 będą latami największego sporu o taryfy od dekady.
A od tego sporu zależy, jak wysokie rachunki zapłacą polscy odbiorcy – gospodarstwa domowe, rolnicy, przedsiębiorcy.

1 godzina temu














