W sobotę poinformowano, iż w Kenii zawaliła się kopalnia złota. Chodzi o kopalnię Hillo w regionie Dabel, w pobliżu granicy z Etiopią. W wyniku tragedii zginęło co najmniej 5 osób.
Patrick Mwakio, komendant policji hrabstwa Marsabit, przekazał, iż wedle ustaleń służb, przyczyną było osunięcie się ziemi. Górnicy mieli zginąć w wyniku przygniecenia ich gruzami. Póki co niejasne pozostaje, czy odnaleziono wszystkie ofiary, czy też będzie ich więcej.
Kopalnia złota Hillo była bowiem obiektem nielegalnym – choć w oczywisty sposób jej istnienie nie wydawało się być tajemnicą dla miejscowych władz. Dwa miesiące temu, w marcu tego roku, Kithure Kindiki, minister spraw wewnętrznych Kenii ostrzegał, iż teren ten jest zagrożony.
Państwo na posterunku
Minister zakazał aktywności górniczej w tym miejscu po tym, jak w wyniku starć między górnikami zginęło 7 osób. Naturalnie jednak uczynienie nielegalnej działalności jeszcze bardziej nielegalną w nader niewielkim stopniu wpłynęło na postępowanie górników.
Pośród mieszkańców hrabstwa pojawiały się opinie, iż władze w istocie nie zrobiły wiele, by wyegzekwować swoją wcześniejszą decyzję o zamknięciu obiektu.
Już uprzednio bowiem omawiana kopalnia złota została uznana za nielegalną, zaś wydobycie w niej – wzbronione. Chodziło o brak ewaluacji wpływu aktywności górniczej na lokalne środowisko przyrodnicze. Także kwestia geologii stanowiła problem – tunele w kopalni opisywano jako słabe i grożące zawaleniem.
Niebezpieczny, ale kuszący zew kruszcu
Podobne tragedie nie stanowią niestety wyjątku w regionie. Rzemieślnicze wydobycie kruszców stanowi bowiem na szerokich obszarach Afryki bardzo popularne zajęcie. Pomimo związanych z tym niebezpieczeństw i ogromnego wysiłku, podejmują się tego liczne społeczności.
Często jest to bowiem jedyna realnie dostępna droga do choć skromnego wzbogacenia się, jaką dysponuje miejscowa populacja. Jeszcze częściej nie prowadzi do faktycznego wzbogacenia, ale po prostu pozwala przetrwać, co na zagrożonych głodem obszarach z pewnością nie jest bez znaczenia.
Co interesujące – pośród mieszkańców terenów złotonośnych w Afryce oficjalne inwestycje górnicze nie cieszą się popularnością. Profity z nich prawie w całości trafiają bowiem do władz lub powiązanych z nimi biznesmenów, nie do lokalnej ludności. W odróżnieniu od własnoręcznego wydobycia „na dziko”.
Kopalnia złota – profit dla ludzi czy rządu?
Walka z tym zjawiskiem jest bardzo trudna. Jeśli, naturalnie, w ogóle ma miejsce. Biorąc bowiem pod uwagę skalę rozpowszechnienia zagrożeń korupcyjnych, organa ścigania niejednokrotnie po prostu przymykają oko na rzemieślnicze wydobycie. W zamian, oczywiście, za stosowny procent.
Także licznie obecne w regionie grupy rebelianckie i separatystyczne traktują nielegalne wydobycie jako źródło swoich dochodów. W niektórych krajach afrykańskich podejmowane są próby legalizacji wydobycia rzemieślniczego.
Na ich przeszkodzie stoi jednak brak zaufania ludności do władz, jak również fiskalizm – po prostu bardziej opłaca się wydobycie nielegalne niż oficjalne (i opodatkowane).