Korea Północna. Reżim wiecznie trzymający władzę

3 miesięcy temu

Kiedyś Korea Północna chciała podboju Południa i zjednoczenia, ale dzisiaj jedynym jej celem jest przetrwanie reżimu – uważa Andriej Łańkow, koreanista wykładający na Kookmin University w Seulu, autor książki „Prawdziwa Korea Północna” – z Andriejem Łańkowem rozmawia Sebastian Stodolak.

Skąd się wzięła Korea Północna?

To, czego nauka trwa semestr, mam ująć w kilku zdaniach?

Będę wdzięczny.

A więc dobrze. Historię Korei Północnej warto czytać w kontekście tworzenia demokracji ludowych, w tym Polski, i wskazywać na różnice i podobieństwa. Północ powstała w 1945 r. po tym, gdy z półwyspu przegoniono okupujących go Japończyków. Z początku podział miał charakter przypadkowy. Amerykanie przed atakiem nuklearnym na Japonię nie mieli pewności, czy są w stanie w pojedynkę wygrać z tym państwem, więc potrzebowali wsparcia Sowietów. Ci zgodzili się, mając nadzieję na zdobycze terytorialne i polityczne.

Chcieli dostać Koreę w całości?

Korea była sprawą drugorzędną. Kreml bardziej troszczył się o Sachalin, Chiny i Mandżurię. Podział kraju był arbitralny – granicę na 38. równoleżniku wytyczyli Amerykanie. Chodziło o to, iż na północ od niego mieli walczyć z Japończykami Sowieci, na południe – oni. W praktyce wyszło na to, iż Amerykanie pojawili się na Półwyspie Koreańskim już po kapitulacji Japonii, a więc za późno. Zaczynała się zimna wojna i zarówno USA, jak i Sowieci rozpoczęli już budowanie sieci zaprzyjaźnionych i uzależnionych od siebie reżimów.

Korea Północna miała być jak Polska Ludowa?

Pod wieloma względami polityka radziecka była tu kopią działań na Węgrzech, w Niemczech czy Jugosławii. Nawiasem mówiąc, w Korei Południowej na te oczywiste podobieństwa się nie wskazuje, bo dominuje tu nacjonalistyczna lewica przyjazna Pjongjangowi.

Uczeni południowokoreańscy są przyjaźni Północy?

Tak tu właśnie bywa. Warto mieć to w pamięci, gdy słuchamy o Północy od elit akademickich Południa. W każdym razie zarówno reforma rolna, jak i np. prawo wyborcze w Korei i Jugosławii mają adekwatnie identyczny suflowany przez Moskwę tekst.

Dlaczego Północ nie doświadczyła wstrząsów jak inne środkowo europejskie reżimy?

W przeciwieństwie do Europy Wschodniej narzucony przez Sowietów system cieszył się tu dużym poparciem.

Jak to?

Tego chciał przeciętny Koreańczyk z Północy. Pozbywano się japońskich kolaborantów, np. informatorów tajnej policji. Wprowadzono reformę rolną, w ramach której rozdano ziemię ludziom. Wcześniej, w okresie kolonialnym, Japończycy wspierali pożyczki gruntowe, chcąc rozwijać rolnictwo na dużą skalę. Choć było to ekonomicznie opłacalne, to mali rolnicy tego nie popierali, bo nie czuli się beneficjentami systemu. Tymczasem nowy północnokoreański reżim mówił: „Stwórzmy społeczeństwo, w którym wszyscy będą równi, które będzie czysto narodowym społeczeństwem koreańskim, z pewnymi odniesieniami do radzieckiego starszego brata, ale z umiarem. Społeczeństwo, w którym wszyscy będą współpracować, gdzie pieniądze nie będą mieć znaczenia i każdy dostanie to, co chce”.

Gruszki na wierzbie.

Ale chwyciło. Wprowadzono np. kompleksową reglamentację towarów. I to jest interesujący punkt porównawczy. W Polsce kartki na żywność były objawem kryzysu. W Korei Północnej logika była inna. Rząd zapewniał Koreańczykom zasadniczo darmową żywność. Reglamentacja była więc postępem, bo każdy dostawał coś. Były pewne problemy, a choćby niewielki głód w latach 1954–1955, ale w końcu udało się zapewnić ludziom podstawowy poziom życia. W ten sposób odpowiadano na marzenia ubogiego tradycyjnego chłopstwa. I aż do końca lat 60. to działało.

To dlaczego przestało?

To była gospodarka stalinowska, a ona na dłuższą metę działać nie może, choć w krótkim okresie umie zmobilizować moce wytwórcze. Poza tym przez „działała” rozumiem to, iż skutecznie rozdzielała pomoc zagraniczną, którą Północ otrzymywała od ZSRR, Chin i państw Europy Wschodniej.

To jak adekwatnie nazwać system, który na początku panował w Korei Północnej?

Stalinizm narodowy.

Kraj był jednak wasalem ZSRR.

Nie. W przeciwieństwie do np. polskich komunistów, którzy byli całkowicie zależni od Sowietów, Koreańczycy z Północy od samego początku umieli być samosterowni. Sowieci święcie wierzyli, iż Kim Ir Sen to ich marionetka, a on ich w tym przekonaniu utrzymywał, jednocześnie umiejętnie realizując własne cele. Na przykład po latach okazało się, iż wojna koreańska w 1950 r. nie została zainicjowana przez rząd radziecki, jak wszyscy wcześniej sądzili. To rząd koreański przeprowadził sprytną grę dyplomatyczną, aby uzyskać pozwolenie na inwazję na Południe. Sam Stalin nie chciał konfliktu. Zresztą Chiny także były przez Koreańczyków rozgrywane.

Jak?

I Chiny, i ZSRR postrzegały Koreę Północną jako strefę buforową chroniącą te kraje przed Amerykanami, ale same też nie pałały względem siebie sympatią. Płaciły więc Koreańczykom, by ci nie stali się w 100 proc. prochińscy bądź proradzieccy. Słowem, Koreańczycy z Północy doili rywalizujące ze sobą wielkie mocarstwa i byli bardzo dobrzy w wykorzystywaniu niesnasek pomiędzy sponsorami.

To dlatego pisze pan w „Prawdziwej Korei Północnej”, iż to ustrój „racjonalny”.

Oczywiście.

Ale w końcu pomoc finansowa przestała płynąć.

Z wielu przyczyn: to zmiany w polityce międzynarodowej, to wewnętrzne problemy gospodarcze mocarstw, to dążenie Korei Północnej do autonomii mającej zagwarantować rodzinie Kima władzę absolutną. To ostatnie wynikało z tego, iż nie mógł czuć się bezpiecznie z takimi sojusznikami. W połowie lat 50. grupa prosowieckich i prochińskich urzędników próbowała dokonać zamachu na Kim Ir Sena, za zgodą Moskwy i Pekinu. Nie udało się. Podczas czystki wszyscy, których podejrzewano, iż są prorosyjscy lub prochińscy, zostali albo wyrzuceni z kraju, albo skazani na śmierć. Doszło choćby do tego, iż Kim Ir Sen zmusił wszystkich obywateli Korei Północnej, którzy poślubili cudzoziemki, głównie kobiety radzieckie, do rozwodów, a następnie odesłał kobiety do ich ojczyzn. Ostatecznie w przeciwieństwie do prawie wszystkich komunistycznych państw Europy Wschodniej, Korei Północnej udało się uciec spod kontroli Moskwy. Zerwanie więzów z Sowietami pokrywało się z jeszcze dobrze działającą gospodarką, ale stan ten nie trwał długo.

Bo, jak ustaliliśmy, stalinizm „nie dowozi”.

Właśnie. I tu jeszcze jedna ważna uwaga: gdy Korea rozpadła się, to Południe było zacofane, a Północ rozwinięta. Korea Północna była potęgą przemysłową i najbardziej rozwiniętym obszarem Azji Wschodniej, poza Japonią. Po 15 latach sytuacja zaczęła się odwracać. W latach 60. XX w. Korea Południowa rozpoczęła swój marsz ku dobrobytowi i do dzisiaj może pochwalić się najwyższym na świecie tempem wzrostu gospodarczego. To jest ważna uwaga w kontekście reformowania Korei Północnej.

Właśnie: reformy. Przecież Północ, widząc sukces Południa, mogła być bardziej pragmatyczna. Mogła się zmieniać i ratować gospodarkę.

Uniemożliwiało to istnienie bogacącej się Korei Południowej. Na początku, po podziale, różnica PKB per capita wynosiła 8 do 1 na korzyść Północy. w tej chwili to 26 do 1 na rzecz Południa. jeżeli zatem społeczeństwo Korei Północnej dowie się o dobrobycie Korei Południowej i będzie się mniej bać reżimu, a tak niechybnie stałoby się w wyniku choćby łagodnych reform otwierających ją na świat, to ten reżim upadnie w ciągu kilku lat. Korei Północnej nie stać więc choćby na chiński poziom wolności. Wiem, iż to brzmi jak żart, ale według standardów Korei Północnej Chiny Xi Jinpinga są bardzo wolnym i liberalnym społeczeństwem. Każdy Chińczyk może się ubiegać o paszport i wyjechać za granicę. Internet jest, owszem, częściowo cenzurowany, ale większość ludzi ma dostęp do mediów zagranicznych. Można rozmawiać z obcokrajowcami i czytać zagraniczne książki. W Korei Północnej tak nie jest. Wiedza o sąsiedzie zabiłaby ten ustrój. Kiedyś Korea Północna chciała podboju Południa i zjednoczenia, ale dzisiaj jedynym jej celem jest przetrwanie reżimu.

(…)

Cały wywiad dostępny jest TUTAJ.

Idź do oryginalnego materiału