Korzystanie z petard jest darmowe?

4 dni temu

Ostatnio był sylwester, wokół fajerwerków nagromadziło mnóstwo emocji – i z tej okazji warto, żeby omówić bardzo ważne zagadnienie z ekonomii – mianowicie chodzi o efekty zewnętrzne. Dzięki nim, wiele osób podziwia pokazy sztucznych ogni za darmo, a inna grupa (jednocześnie) musi znosić uciążliwości i cierpieć za przyjemność innych.

Wielki pokaz „somsiada”

Wyobraź sobie, iż mieszkasz w małej miejscowości. Twój „siomsiad” postanowił, iż jego kultowy passat to za mało, żeby pokazać okolicy kto jest prawdziwym lokalnym Rockeffellerem. Posiłkując się choćby pożyczką z Flaminga (no nie chciałem robić reklamy), zakupił pokaźne baterie i rakiety, żeby nocą zrobić pokaz, o którym będą mówić jeszcze długo.

Mamy kontekst przygotowany: sąsiad daje ognia, a teraz dzieje się magia, bo:

  • Osoby, które lubią podziwiać takie pokazy korzystają z niego za darmo, bo nikt im nie zabroni patrzyć w niebo, a i przecież organizator, czerpie z tego satysfakcje, iż inni wiedzą kogo „piniondz się trzymo”.
  • Z drugiej strony ludzie wkurzają sie jak widzą psy trzęsące się ze strachu, ptaki które się zrywają i latają w nocy zdezorientowane od wybuchu do wybuchu i rozbijają się o kable czy mury. Ci ludzie zadają sobie pytanie czy to widowisko jest tego warte i czerpią z tego wydarzenia ujemną użyteczność – jakby to ekonomista powiedział.

Pozytywne i negatywne efekty zewnętrzne

Zatem widać, iż puszczanie fajerwerków generuje i pozytywne i negatywne efekty zewnętrzne – czyli oddziałuje na ludzi, którzy nie są w dane wydarzenie bezpośrednio zaangażowani transakcją.

Efekty zewnętrzne są nierozerwalnie związane z gospodarką. Fabryka, która emituje toksyczne dymy obniża standard życia ludzi, którzy żyją w pobliżu – dlatego są normy, filtry na kominy czy regulacje dotyczącego spalania. Ale nie wszędzie tak jest. W krajach trzeciego świata przedsiębiorstwa rujnują życie setek tysięcy ludzi przez niebezpieczne warunki pracy czy degradację środowiska.

Wolny rynek jest idealny?

Jeśli ktoś operuje pojęciem „wolnego rynku” a nie bierze pod uwagę efektów zewnętrznych, to zawsze będzie błądził i pozostanie tej osobie ideologia: rynek jest albo dobry albo zły.

Prawda jest taka, iż rynek jest narzędziem, może działać dobrze, ale tylko przy spełnieniu rygorystycznych i abstrakcyjnych warunków, które nigdy w prawdziwym życiu spełnione nie są.

No dobra, żeby nie było zbyt teoretycznie to przywołam przykład: jest takie piękne miejsce gdzie turyści jeżdżą, żeby poczuć się „jak w raju” – Zanzibar. Wiesz gdzie hotelarze z Zanzibaru wyrzucają śmieci?

A. Do pojemników z uwzględnieniem rodzajów odpadów.

B. Wysyłają do Niemiec do utylizacji.

C. Do oceanu.

Którą odpowiedź wybierasz? Tak jest! Bardzo dobrze! Wolny rynek to efektywność kosztowa – do oceanu i jest najtaniej. Kapitalizm działa, hajsik się zgadza. Ale to co efektywne w skali mikro, prowadzi do katastrofy w skali makro. Żeby rynek był w tej sytuacji efektywny to ocean musiałby być prywatny i wówczas właściciel mógłby inwestować w jego ochronę i pozywać wszystkich, którzy go niszczą, ale prywatyzacja oceanu jak i atmosfery jest delikatnie mówiąc: problematyczna. Z tego względu, podejmowane są wysiłki regulacyjne, żeby zmniejszać negatywne efekty zewnętrze.

Głębsze zrozumienie

Nie możesz rozumieć jak działa rynek, jeżeli nie rozumiesz jak działają efekty zewnętrzne. Jestem dumy z tego, iż w swojej książce „Ekonomia – zakazana nauka” jako jeden z pierwszych w Polsce (a może pierwszy) tłumaczę kompleksowo np. to jak działają efekty zewnętrzne (link do książki wrzucę w pierwszy komentarz).

Bez rozumienia tych zjawisk będziemy zdani na ideologię typu:

  • Rynek jest dobry
  • Rynek jest zły

To nie takie proste. I uważam, iż taka jest rola popularyzatorów nauki, żeby pokazać świat i mechanizmu takimi jakie są, bez zabawy w ideologie.

Idź do oryginalnego materiału