Wszyscy ekscytują się posunięciami Trumpa. Jego cłami, nieudolnymi próbami zakończenia wojen na Ukrainie i Bliskim Wschodzie, jego rozmowami z Putinem, jego stosunkiem do Europy i NATO oraz do ilości płci, ale prawie nikt nie mówi o posunięciach monetarnych jego rządu. Nic dziwnego. Dla przeciętnego połykacza codziennej porcji kłamstw, propagandy, manipulacji i ogłupiania, jaką serwują nam wszystkie media, jest to temat nie do przełknięcia. Nic z tego nie zrozumie. Ale to nie znaczy, iż jest to temat mało ważny. Wręcz przeciwnie, ma on ogromną wagę! Jest on bodajże kluczowym elementem w próbie ratowania dolara i co za tym idzie ratowania potęgi USA. Z pewnością posunięcia te będą miały wpływ na systemy rozliczeń nie tylko międzynarodowych, ale także w naszym codziennym życiu. A dla mnie jest to okazja do uzupełnienia tej luki a równocześnie do powrotu do źródeł tego bloga, czyli do systemu monetarnego.
Jak zwykle u Trumpa nic „nie trzyma się kupy”, dzisiaj jest tak, jutro inaczej. Podobnie jest z jego posunięciami monetarnymi. Na razie jest więcej pytań niż odpowiedzi, ale pewien obraz zaczyna się wyłaniać. Spójrzmy więc na to, co już widać.
Najbardziej spektakularnym zwrotem Trumpa jest jego podejście do kryptowalut. W czasie jego pierwszej kadencji Bitcoin był oszustwem, teraz jest wychwalany pod niebiosa i porównywany ze złotem! To, iż kryptowaluty są oszustwem udowodnił sam Trump wypuszczając przed wyborami własną kryptowalutę, na której zarobił kilkadziesiąt milionów dolców, a która teraz jest bezwartościowa! Najbardziej spektakularnym przejawem nowego podejścia do kryptowalut jest prezydencka dyrektywa, w której ustanawia strategiczną rezerwę Bitcoinów! Ministerstwo finansów USA posiada sporą ilość Bitcoinów (21 milionów) zarekwirowanych przy okazji różnych postępowań karnych. Mają być one przekazane Fed jako rezerwa strategiczna, która nie będzie sprzedawana. Do tej pory rezerwami strategicznymi było złoto, paliwa, żywność i artykuły medyczne, teraz są to ciągi zer i jedynek w komputerach!
Jaki jest tego cel? Przede wszystkim uruchomienie procedur regulujących status prawny kryptowalut. Do tej pory jest to szara strefa, nieobjęta prawie żadną regulacją, działająca na granicy legalności. Teraz ma to się zmienić. Oczywiście chodzi także o wiodącą rolę USA! USA mają się stać światowym centrum emisji i handlu kryptowalutami. Reszta świata ma zostać zmuszona do przejęcia amerykańskich rozwiązań prawnych i technicznych. Czyli znów chodzi m. in. o zachowanie amerykańskiej dominacji…
Inną dyrektywą, w której chodzi zarówno o system monetarny jak i o amerykańską dominację, i na dodatek której tytuł tego nie ukrywa, to Strengthening American Leadership In Digital Financial Technology – Umocnienie amerykańskiego przywództwa w dziedzinie cyfrowych technologii finansowych. Znaczenie i zasięg tej dyrektywy są dużo większe, więc wymaga ona obszerniejszego omówienia.
Mimo tego, iż jest to wcześniejsza dyrektywa, jest ona jak gdyby rozszerzeniem dyrektywy omawianej poprzednio. Omówmy jej główne punkty.
Po pierwsze przewiduje ona wspieranie i ochronę procesu tworzenia przez USA tzw. stablecoins. Co to takiego? Zacytuję tu za Wikipedią: „Stablecoin – token płatniczy, którego wartość jest trwale powiązana z wartością dobra pozostającego w obrocie, np. złota lub oficjalnej waluty”. Czyli mówiąc inaczej jest to kryptowaluta, która ma pokrycie w czymś wartościowym. Dyrektywa Trumpa przewiduje pokrycie w dolarze w stosunku 1:1. Coś wam to przypomina? W systemie Bretton-Woods dolar też miał pokrycie, ale w złocie. Rezerwa Federalna miała obowiązek posiadać ilość złota, która odpowiadała parytetowi. Emitenci stablecoinów będą musieli posiadać jako zabezpieczenie ilość dolarów identyczną z ilością wyemitowanych stablecoinów. Takie krypto-Bretton-Woods. Wszyscy teraz zapytają: po jaką cholerę to wszystko?! Aby odpowiedzieć na to pytanie musimy sobie najpierw wyjaśnić cel działań Trumpa. Chce on obniżyć wartość dolara i równocześnie zapewnić chętnych do zakupu amerykańskich obligacji. Oczywiście wszyscy postukają się w głowę i powiedzą, iż jedno wyklucza drugie. No właśnie! Ale czy emitenci stablecoinów będą trzymać u siebie dolary? NIE!! Będą trzymać amerykańskie obligacje i zarabiać na ich oprocentowaniu! To będą ci kupcy!! Szacuje się, iż światowe zapotrzebowanie na stablecoiny może sięgnąć choćby 5 bilionów dolarów!! To dużo więcej niż wartość obligacji, które mają u siebie Chiny i Japonia! Równocześnie Trump ma nadzieję, iż najwięksi posiadacze amerykańskich obligacji będą starali się ich pozbyć rzucając ich dużą ilość na rynek i w ten sposób obniżą wartość dolara. Czy to się uda? Zobaczymy. Ale jak znam Kitajców, to zagrają USA na nosie.
Wypuszczenie na rynek dużej ilości nowych środków płatniczych jest swego rodzaju powrotem do przeszłości. Przed wojną secesyjną nie było w USA jednego pieniądza. Każdy bank miał prawo emisji własnych dolarów. W szczytowym okresie w obrocie było ponad 7000 (tak! Siedem tysięcy) rodzajów banknotów. W większości fałszywych. Działalność większości banków nastawiona była na oszustwo. Plantatorzy z południa byli regularnie okradani przez bankierów z północy. To była jedna z głównych przyczyn wybuchu wojny secesyjnej. Bajeczkę o niewolnictwie dorobiono później.
Czy historia się powtórzy? Na tym etapie trudno powiedzieć. Bretton-Woods też funkcjonowało jak długo zniszczony wojną świat, z braku własnych, kupował amerykańskie produkty. Później zadziałał efekt Trittina i USA stały się dłużnikiem świata.
Kolejnym szalenie ważnym elementem tej dyrektywy jest zakaz emisji CBDC przez Rezerwę Federalną. Zakaz jest bzdurą, bo CBDC już istnieje. Istnieje w Fed i w każdym innym banku centralnym, także w naszym NBP. Każdy bank komercyjny ma konto w banku centralnym a na tych kontach znajdują się pieniądze cyfrowe banku centralnego, czyli właśnie CBDC (skrót od Central Bank Digital Currency). Obok gotówki są to jedyne legalne środki płatnicze! Na naszych kontach bankowych nie ma pieniędzy! Są jedynie liczby, mówiące ile tych legalnych środków płatniczych bank jest nam WINIEN! Ale na całym świecie przyjęło się, iż terminem CBDC określa się dostęp wszystkich obywateli do pieniędzy banku centralnego. Na tych kontach znajdowałyby się prawdziwe pieniądze! Ale słysząc ten termin natychmiast kojarzymy go też z przerażającymi obrazami totalnego zniewolenia i kontroli. Czy taki jest cel wprowadzenia CBDC? NIE!!! Jak pokazały szykany w czasie tzw. pandemii i aktualne represje wobec działaczy pokojowych, opozycji oraz niewygodnych osób i instytucji, wszystko to, czym jesteśmy straszeni, możliwe jest już dzisiaj bez nakładu sił i środków związanych z wprowadzeniem CBDC. Co oczywiście nie oznacza, iż czarne scenariusze związane z CBDC to fejki! Po prostu na razie nie o to chodzi. Na razie nie… Czym w takim razie jest CBDC? Jest rozpaczliwą próbą banków centralnych odzyskania przynajmniej częściowej kontroli nad emisją pieniądza. Swoją dyrektywą Trump pozbawił Fed tej możliwości! Dlaczego to zrobił? Z co najmniej dwóch powodów. Jako pieniądz cyfrowy, CBDC byłby konkurencją dla stablecoin. adekwatnie byłby dla nich wyrokiem śmierci! Każdy rozsądny człowiek wolałby rozliczać się przy pomocy legalnych środków płatniczych.
Jest jeszcze drugi powód. Już istniejące CBDC używane są do rozliczeń między państwami. I to używane coraz częściej! Państwa BRICS zastanawiają się nad tym systemem rozliczeń. I tu dochodzimy do bardzo interesującego wydarzenia. Bank Rozliczeń Międzynarodowych BIS (to taka jednostka nadrzędna dla wszystkich banków centralnych) razem z Chinami i paroma innymi państwami pracuje nad systemem o nazwie mBridge, który miałby służyć do takich rozliczeń. adekwatnie pracował, bo wycofał się z tej współpracy! Ciekawostką jest, iż nigdzie nie znalazłem oficjalnego dokumentu BIS, który by to potwierdzał. Jedynie Carstens – szef BIS – powiedział to 31.10.2024 na konferencji w Hiszpanii. Wił się przy tym jak piskorz, zapewniając, iż nie jest to decyzja polityczna i nie ma ona nic wspólnego z BRICS. Mów dalej swą bajkę …
Carstens powiedział też jeszcze jedną szalenie ciekawą rzecz: „Once you have money and government bonds residing on the same platform, you essentially have the basis of the current financial system. Adding other assets to the platform would naturally follow.” – Gdy pieniądze i obligacje rządowe znajdą się na tej samej platformie, stworzymy podstawę obecnego systemu finansowego. Dodanie innych aktywów do platformy będzie naturalnym następstwem. Czym mają być stablecoins? Pieniędzmi i obligacjami rządowymi na tej samej platformie!
Co to wszystko oznacza? Ano to, iż USA bardzo sprytnie wykorzystują ostatnią przestrzeń, w której jeszcze dominują – czyli przestrzeń cyfrową – z jednej strony do obrony dolara a z drugiej strony do stworzenia sobie monopolu do prywatnych rozliczeń międzynarodowych. A do tego, co wykorzystują miliony, a adekwatnie miliardy ludzi na całym świecie, będą musiały dostosować się państwa. Pytanie tylko co zrobią Chiny. Najrozsądniejsze co mogłyby zrobić, to zabronić płacenia amerykańskimi stablecoinami za chińskie towary. Bez możliwości zakupu chińskiego badziewia będą one mało atrakcyjne. I równocześnie wypuścić własne. Ale to oznaczałoby wyrok śmierci dla planów Trumpa i już poważną wojnę handlową. A może choćby i prawdziwą…
P.S.
Dlaczego nie piszę o ataku Izraela na Iran i ukraińskim na rosyjskie bombowce strategiczne? Bo znudziło mnie zgadywanie co będzie. Поживём – увидим jak mawiali starożytni Rosjanie, czyli pożyjemy – zobaczymy. Ale jeszcze raz powtórzę: Motus in fine velocior