Prezes Ludowego Banku Chin był uprzejmy w oficjalnym wystąpieniu wyjaśnić, czemu system finansowy kraju przeżywa drobne i tymczasowe problemy. Otóż są to – prócz innych czynników – obmierzli spekulanci, którzy mają czelność obracać krypto-aktywami, zamiast grzecznie ciułać na cyber-juana. I wszystko jasne…
Jak chce tradycja, w krajach komunistycznych za wszystkie problemy gospodarcze odpowiadają zawsze zdrajcy, kapitalistyczni agenci oraz spekulanci. I to tylko przez nich lokalna Partia, pomimo ciężkiej pracy, nie zdołała jeszcze wprowadzić stanu powszechnego dobrobytu i szczęśliwości. Jeśli, towarzysze, jeszcze tylko trochę wytrzymacie, zaciśniecie zęby i skupicie się mocniej wokół naszego drogiego przywódcy to na pewno w końcu kiedyś się uda…
W ramach najświeższego dowodu, iż kraje komunistyczne w istocie nigdy się nie zmieniają (nawet jeżeli ich gospodarka jest częściowo wolnorynkowa) – oto prezes Ludowego Banku Chin, Pan Gongsheng, ogłosił zainicjowanie kampanii walki ze spekulantami. Z pewnością będzie to bowiem remedium na niestabilność rynków finansowych. Tia.
Nie bądźmy jednak małostkowi, na jakąś tam oryginalność pan prezes się wzniósł. Zamiast walczyć z dealerami papieru toaletowego czy bazarowymi sprzedawcami mięsa (to drugie, biorąc pod uwagę standardy higieniczne a’la Wuhan, być może choćby miałoby jakiś sens), podszedł do sprawy nowocześnie i chce tępić niecnych traderów krypto, w duszach których obudzili się złowrodzy spekulanci.
Towarzysze! Co wam powiem, to wam powiem!
Towarzysz Pan swoje odkrywcze idee wygłosił był na sobotnim posiedzeniu Stałego Komitetu Ogólnochińskiego Zgromadzenia Przedstawicieli Ludowych – czyli olbrzymiego (prawie 3 tys. członków) i nader rzadko obradującego chińskiego parlamentu. Prezentował on tam długie i prawdopodobnie niezmiernie interesujące „Sprawozdanie z pracy Rady Państwa w zakresie finansów”.
Niestety, sprawozdanie owo traci nieco swój walor, jeżeli uświadomić sobie, iż zaprezentowano je przed organem realnie pozbawionym jakiegokolwiek znaczenia politycznego. Nie będzie wiele przesady w stwierdzeniu, iż miało przez to charakter bardziej propagandowy niż realnie merytoryczny.
Mimo wszystko, zawierało kilka wskazówek, jak chiński reżim zamierza podchodzić do sfery krypto oraz reszty gospodarki w najbliższym czasie. Podpowiedź – jak zwykle wszystkiemu winni są wszyscy, tylko nie rządzący.
X*jowo ale stabilnie
Motywem przewodnim, nad którym Pan Gongsheng się egzaltował, była potrzeba zachowania stabilności rynku finansowego. Niestety, jak odnotował, stabilność owa jest mącona przez takie niesocjalistyczne zachowania jak „spekulacja wirtualnymi walutami na rynkach krajowych” (czemu tylko krajowych, gdzie indziej już może być? – przyp. Red.), „nielegalne aktywności finansowe” [cokolwiek by to oznaczało) oraz „nielegalny fundrising”.
Towarzysz prezes solennie w związku z tym obiecał, iż „surowo rozprawi się” z podobnymi zachowaniami. W tłumaczeniu na język ludzki – będziemy, jak za Mao, szukać kozłów ofiarnych tego, iż nie jest tak słodko, jak towarzysz Xi obiecał, iż będzie.
Przemówienie zawierało też kilka innych ciekawych punktów, jednakże ich poziom ogólnikowości sprawiał, iż ciężko brać je na poważnie. Pan Gongsheng stwierdził na ten przykład, iż pośród priorytetów gospodarczych Chin jest „zwiększanie zaufania” w system finansowy, jego rozwój w oparciu o „popyt wewnętrzny” oraz jednocześnie „zapobieganie ryzyku”. Fakt przynajmniej częściowej sprzeczności owych haseł najwyraźniej nie stanowi dla Partii problemu.
Zarazem aż razi po oczach to, o czym nie wspomniano – jak przykładowo olbrzymi poziom ukrytego długu wewnętrznego, nakręconego działaniami organów i firm państwowych, czy klarujące się w nieodległej przyszłości widowiskowe pęknięcie gigantycznej bańki na rynku nieruchomości. Po co psuć „przedstawicielom ludowym” humor, nieprawdaż?
Oryginalna wersja raportu, jeżeli ktoś władałby mową Konfucjusza, cytowana była tutaj.