Rok 2024 należy do Bitcoina, a zainteresowanie inwestorów największą z kryptowalut znów rośnie, wraz ze wzrostem ceny. Wiosną Bitcoin 'osiągnął’ nowe najwyższe w historii poziomy w historii sięgając niemal 74 tys. USD. Teraz, po sporych spadkach i niepewności latem, znów zbliżył się do rekordowych wycen 'w przededniu’ wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych, których wynik poznamy w nocy z 5 na 6 listopada.
Sympatia, jaką rynek kryptowalut darzy prowadzącego w sondażach w wyścigu o fotel prezydenta Donalda Trumpa, napędza tegoroczną hossę. Nic dziwnego, bo sam Trump zamierza stworzyć własne 'rodzinne imperium’ blockchain World Liberty Financial. W efekcie Bitcoin wydaje się być na łasce wyniku wyborów w Stanach Zjednoczonych. Czy kryptowaluty czeka prawdziwa 'rewolucja’ w przypadku wygranej Donalda Trumpa? A może rynek przesadził z optymizmem wokół 'Trump Trade’?
Fundusze ETF to za mało?
Pierwsza połowa roku dla Bitcoina mijała pod znakiem debiutu i spekulacji wokół wpływu funduszy ETF oraz czwartego halvingu. Fundusze giełdowe stale akumulują BTC i wyprzedały relatywnie kilka rezerw, biorąc pod uwagę niemal 30% korektę Bitcoina od szczytów, w sierpniu Zaś druga połowa mija w rytm wyborów prezydenckich w USA. Rynek lubi pewne zjawiska upraszczać i w tym przypadku widzi Kamalę Harris jako zwolenniczkę tradycyjnych finansów, której Demokratyczna administracja nie będzie specjalnie zainteresowana wspieraniem Bitcoina dodatkowymi programami, czy ulgami dla kryptowalutowych firm.
Pesymizm ten wydaje się jednak sporym uproszczeniem. Przecież to właśnie pod rządami Demokratów dopuszczono do obrotu fundusze ETF, które utworzyli tacy giganci jak BlackRock, czy Fidelity. Ostatecznie więc nie jest wcale oczywiste, iż Harris i Demokraci będą Bitcoinowi szczególnie przeciwni. Niemniej jednak rynek postrzega Republikanów i Trumpa jako tę grupę, która może rozwiązać worek z prezentami dla Bitcoina i przynieść zupełnie nowy powiew świeżości dla branży, 'konsolidując ją’ pod amerykańską flagą.
Sen o Bitcoinie
Nic dziwnego, iż sytuacja, w której (być może) przyszły prezydent USA będzie związany z rynkiem kryptowalut, przez pryzmat własnych interesów podoba się zwolennikom Bitcoina. Przecież debiut funduszy ETF to już historia, a inwestorzy zawsze mają apetyt na więcej. Jak się okazuje, jest o co walczyć, bo 'agresywny’ program wsparcia Bitcoina zakłada kupowanie go przez same Stany Zjednoczone… I nic nie wskazuje na to, iż Trump miałby coś przeciwko temu pomysłowi.
Co prawda zainteresowanie tokenem WLFI, związanym z World Liberty Financial i rodziną Trumpa okazało się niższe (projekt obniżył docelowe finansowanie o 90% z 300 mln USD planowanych na początku do 30 mln USD obecnie), ale sam fakt, iż Trump jasno wskazał blockchain jako alternatywę dla tradycyjnej bankowości i instytucji, które zaczęły nadużywać swojej władzy. To wprawia rynek BTC w szampańskie nastroje..
Według Axios, na całym świecie użyto już ok. 44 miliardów dolarów do zabezpieczenia zdecentralizowanych pożyczek (De-Fi). Na tle sektora bankowego to wciąż ilość śladowa. Trump szuka tu swojej biznesowej szansy i wyraził wsparcie dla Bitcoina również podczas płomiennego przemówienia w czerwcu, gdy obiecał, iż podczas jego rządów USA nie sprzeda żadnego z ok. 210 tys. BTC, które posiada (około 1% wszystkich BTC). Trump skrytykował też USA za pozbycie się części rezerw BTC.
Pierwsze, poważne kroki w kierunku wsparcia Bitcoina już poczyniono. Republikanka, Cynthia Lummis zaprezentowała projekt ustawy, sugerującej stworzenie krajowej rezerwy strategicznej Bitcoina „Boosting Innovation, Technology and Competitiveness through Optimized Investment Nationwide (BITCOIN) Act”. Posiadanie rezerw BTC miałoby stabilizować wykładniczo rosnący amerykański deficyt, który sięga już blisko 36 bilionów dolarów.
W ramach nowej ustawy, USA miałoby dążyć do zgromadzenia 5% całkowitej, docelowej podaży Bitcoinów, czyli ok. 1 mln BTC. Narzędzia, które by to umożliwiły, są już dostępne w postaci funduszy ETF. Zakupy miałyby odbywać się przez 5 lat, z celem w postaci 200 tys. skupionych BTC każdego roku. jeżeli do tej układanki dodamy aspekt halvingów (malejąca podaż co 4 lata) oraz zakupy rynkowe poprzez fundusze ETF nietrudno domyślić się, iż rynek ma nadzieję, iż Trump przyspieszy szok podażowy.
Podsumowanie
Rynek prawdopodobnie nie myli się, wierząc, iż wybór Trumpa mógłby pomóc 'rozwiązać worek z nowymi prezentami’ dla branży kryptowalut. Na ten moment korzyści wykraczające poza ugruntowanie pozycji samego Bitcoina są trudne do oszacowania. Pamiętajmy, iż w roku 2016 Trump wygrał wybory, choć sondaże dawały mu ledwie 15% szans przeciwko Hillary Clinton. Tak samo tym razem, rynki mogą mylić się, lekceważąc Harris.
Przynajmniej w krótkim terminie to, co stanie się z Bitcoinem, uzależnione będzie od rezultatu wyborów. Ale czy wygrana Demokratów zostanie odebrana jako duży cios w branżę? Niekoniecznie. W końcu to podczas rządów Demokratycznego Joe Bidena Bitcoin osiągnął nowe historyczne maksima i wzrósł z okolic 4 tys. USD w marcu 2020 roku do niemal 70 tys. USD obecnie.
Co więcej, 'Trump Trade’ to przede wszystkim umocnienie dolara, utrwalenie inflacji i wzrost rentowności (protekcjonizm). Historycznie nie było to tło makro szczególnie korzystne dla Bitcoina. Dotarcie 10-letnich rentowności do magicznej bariery 5% może sugerować istotne zmiany w pozycjonowaniu instytucji (Niederhoffer Rule). Pamiętajmy też, iż Trump nie będzie rządził 'niepodzielnie’; w Kongresie Republikanie przez cały czas będą rywalizować z Demokratami.
Na obecną chwilę wiemy jedno. Bitcoin polubił Donalda Trumpa, a Republikanie z jego pomocą mogą tworzyć ramy prawne, które pomogą nie tylko Bitcoinowi, ale także adopcji technologii blockchain oraz innym mniejszym kryptowalutom. jeżeli wybory wygra Harris, chwilowa korekta może być nieunikniona.
Patrząc na dzienny wykres ceny BTC, widzimy, iż cena po wielu nieudanych próbach (czerwone kółka na szczytach świec) opuściła średnioterminowy kanał spadkowy (marzec – październik). Aktualnie ponownie testuje jego górne ograniczenie przy 68 tys. USD jako wsparcie. Cena trzykrotnie obroniła poziom 38.2 zniesienia Fibonacciego fali wzrostowej ze stycznia 2024 roku w okolicach 50 tys. USD.
- Od lokalnych minimów z sierpnia Bitcoin wzrósł o blisko 20%, a jego kapitalizacja znów sięga 1,36 biliona dolarów, przy całkowitej kapitalizacji rynku kryptowalut na poziomie 2.2 biliona dolarów. Wybicie powyżej kanału cenowego stanowi potencjalne potwierdzenie byczej formacji flagi i jeżeli zostanie uruchomiony kolejny impuls wzrostowy, możliwy jest test okolic 78 – 80 tys. USD.
- W scenariuszu wygranej Kamali Harris niewykluczony jest ponowny spadek do 64 tys. USD gdzie znajduje się istotne wsparcie pomiędzy poziomem 64 tys. USD (STHRP) i 23.6 zniesienia Fibo przy 62 tys. USD.
Denominowany w walucie euro, Bitcoin w październiku sięgnął po nowe ATH, powyżej 68 tys. EUR. Bitcoin od 1 stycznia 2024 wzrósł o ponad 55% podczas gdy bijący historyczne szczyty Nasdaq 100 zyskał 21%, a złoto 27%.
Źródło: XTB / Eryk Szmyd