Kryzys zbożowy prawie rozwiązany?

1 rok temu

Do końca czerwca żywość produkowana na Ukrainie nie może być importowana do Polski. Tak jeszcze około dwa tygodnie temu mówiono w rządzie. Miała być to reakcja na kryzys zbożowy w polskim rolnictwie. Nie tylko jednak o zbożach mowa, ale i mięsie, mleku czy jajach. Decyzja zapadała w bardzo dużych pośpiechu po posiedzeniu Rady Ministrów. Na podobny krok zdecydowały się również wszystkie kraje regionu, czyli m.in. Rumunia i Węgry. Państwa regionu zablokowały całkowicie zboże ukraińskie. Tak radykalna decyzja może mieć bardzo poważne skutki gospodarcze, które odczują zarówno rolnicy, firmy jak i konsumenci.

Kryzys zbożowy trochę naciągany

Dla osób nieobeznanych w prawidłach ekonomicznych cała historia z ukraińskim zbożem może wydawać się nieco niejasna. W szczególności, iż sprowadzamy je już od ponad roku, a problem został nagłośniony dopiero teraz. Problemem jest, iż sprowadzane zboże mocno zaniża ceny w skupach. Chodzi głównie o regiony położone w bezpośredniej granicy z Ukrainą. To naturalna konsekwencja działania prawa popytu i podaży. W momencie, gdy ilość oferowanego dobra wzrasta, spada jego cena.

Rok temu rolnicy nie protestowali przeciwko ukraińskiemu zbożu z dwóch powodów. Przede wszystkim cena produktów rolnych w skupach i tak rosła w niesamowitym tempie. Widać to na poniższym wykresie. Takie wzrosty to oczywiście skutek inwazji Rosji na Ukrainę, kiedy ceny towarów rolnych na światowych giełdach wzrosły gigantycznie. Absurdalne w kontekście tego wykresu cen wydają się ubiegłoroczne słowa Ministra Rolnictwa skierowane do rolników o tym, żeby ci „nie sprzedawali zboża, bo nie będzie tańsze”. No cóż…

Wzrost cen produktów rolnych w skupach. Daleko temu do określania jako kryzys zbożowy

https://www.money.pl/gospodarka/ceny

Po drugie, zboże z Ukrainy dopiero zaczęło napływać do Polski, a miejsca w silosach zbożowych było jeszcze pod dostatkiem. Jednak z czasem sytuacja zaczęła być dla rolników coraz gorsza. Najpierw odczuli oni zdecydowany spadek cen produktów rolnych, których ceny odnotowały szczyt we wrześniu. Od tego momentu zaczęły gwałtownie spadać. Wciąż jednak są na takim samym poziomie, jak przed inwazją na Ukrainę. Ceny więc po prostu wróciły do względnej normalności.

Spadek cen zaczął wpływać na zyski rolników, którzy od tego momentu bardziej zainteresowali się tematem importu zza granicy. Jeszcze w lipcu do Polski przychodziło tylko 300 tysięcy ton zboża spoza UE, a 2 miesiące później liczba ta podskoczyła do 497 tysięcy ton. Dla porównania we wrześniu 2021 roku import spoza UE nie przekraczał 63 tysięcy ton. Ogółem w całym roku 2022 Polska z Ukrainy przyjęła aż 40 razy więcej zbóż niż w roku 2021.

Import zbóż z Ukrainy do wybranych państw UE w 2021 i 2022 r.

https://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/

Skalę problemów widać jeszcze lepiej w odniesieniu do rodzimej produkcji. W poniższej tabeli widać nawet, iż choćby jeszcze większym problemem niż zboża jest import roślin oleistych. Relacja importu tego rodzaju produktów do produkcji krajowej to aż 25,7%. Takie wartości mają zauważalny wpływ na ceny dowolnego dobra, a szczególnie takich, których przechowywanie kosztuje i trzeba je upłynnić jak najszybciej.

Porównanie produkcji własnej i importu z Ukrainy zbóż i roślin oleistych w 2022 r. (w tys. ton)

Ibidem
Dołącz do nas na Twitterze oraz YouTube i bądź na bieżąco!

Polskie zboże nie ma szans z ukraińskim

Produkty rolne z Ukrainy są praktycznie bezkonkurencyjne, a zdecydowana większość polskich rolników nie ma najmniejszych szans realizować z ukraińskimi. Taka sytuacja ma miejsce m.in. dlatego, iż ukraińskie gospodarstwa rolne nie muszą przestrzegać norm unijnych. Liczba regulacji jest wyraźnie niższa, co obniża koszty produkcji. Znaczenie ma też jakość ziemi. Polska gleba nie ma startu do czarnoziemów ze wschodu.

Kolejną przewagą ukraińskich rolników jest znacznie większa skala działalności. Ukraiński rynek rolny kontrolują zagraniczne koncerny i przedsiębiorstwa lokalnych oligarchów. Na wschodzie dominują wielkie gospodarstwa rolne, a nad Wisłą średnia powierzchnia gospodarstwa rolnego nie przekracza 12 ha.

Na Ukrainie również siła robocza jest dużo tańsza niż w Polsce. Wszystkie te elementy sprawiają, iż po swobodnym otwarciu się na import z Ukrainy skazaliśmy de facto polskich rolników na nierówną walkę. Remedium wydawały się dopłaty z Unii Europejskiej. Jednak tutaj pojawił się problem. Komisja Europejska działała naprawdę wolno, co dało paliwo politykom nawołującym na fali buntu społecznego do radykalnych działań.

Polub nas na Facebook!

Znajdziesz tam więcej wartościowych treści o inwestowani, giełdzie i rynkach.

DNA Rynków – merytorycznie o giełdach i gospodarkach

Reakcje w państwach UE dotkniętych większym importem z Ukrainy

Czara goryczy przelała się w okolicy marca tego roku, kiedy do Komisja Europejska zaproponowała Rumunii zaledwie 10 milionów euro w rekompensatach za zboże dla rolników… Dla porównania sami rolnicy szacowali koszty na ponad 200 milionów euro. Czyli 20 razy więcej. Podobna historia miała miejsce również w Bułgarii. Za każdym razem kwota rekompensat była śmiesznie niska. Co więcej Komisja Europejska nie śpieszyła się z wydawaniem pozwolenia na udzielanie rekompensat przez rządy krajowe, a bez nich politycy nie mogą tego robić.

Wszystkie późniejsze efekty to głównie skutek błędnych i spóźnionych działań. W ostatnich dniach zdecydowana większość państw naszego regionu całkowicie, albo prawie całkowicie zablokowała jakikolwiek import produktów rolnych z Ukrainy. W tym momencie jednak Komisja Europejska weszła stanowczo do gry.

Reakcja Komisji Europejskiej na kryzys zbożowy

Urzędnicy Europejscy powiedzieli, iż państwa wspólnoty nie mogą jednostronnie blokować importu produktów rolnych. Jest to bowiem wyłączna kompetencja organów wspólnoty. Jest to zresztą prawda i polski rząd zgodził się na takie rozwiązanie.

Polski rząd wydaje się jednak iść mocno w zaparte i nie zważać na poważne konsekwencje jednostronnego wstrzymania importu. Po zakończeniu sobotniej konwencji PiS minister rolnictwa i rozwoju wsi Robert Telus był pytany, czy zakaz importu części towarów z Ukrainy jest zgodny z prawem unijnym, odpowiedział: „Unia Europejska ma pewne przepisy swoje, ale dla nas interes naszych rolników i zdrowie Polaków są ważniejsze niż jakieś tam małe zapisy Unii Europejskiej”.

Chyba nie da się wyraźniej zakomunikować, iż Polska nie planuje wznowić importu produktów rolnych z Ukrainy. Nie zrobi tego, dopóki interesy rolników nie przestaną być zagrożone. W grze toczy się prawdopodobnie zakulisowa gra, w której państwa regionu, w tym Polska starają się wymusić na Komisji Europejskiej zdecydowanie większe dopłaty, w zamian za zniesienie zakazu importu. Najbliższe tygodnie pokażą, czy obie strony doszły do jakiegoś trwałego porozumienia. Najnowsze doniesienia mówią o tym, iż pięć „frontowych” państw – Polska, Rumunia, Słowacja, Bułgaria i Węgry dostanądodatkowe 100 mln euro do podziału. Do tego zaakceptowany ma być czasowy zakaz importu z Ukrainy pszenicy, kukurydzy, rzepaku, nasion słonecznika i oleju słonecznikowego. Będzie jednak możliwy tranzyt. Sam zakaz potrwa do 5 czerwca. Na jego dalsze przedłużenie będzie potrzebna zgoda.

Do zarobienia,
Karol Badowski

Porcja informacji o rynku prosto na Twoją skrzynkę w każdą niedzielę o 19:00
67
5
Idź do oryginalnego materiału