Bitcoin (BTC) stracił właśnie pulę pieczołowicie wypracowanych pod koniec czerwca zysków, nurkując z powrotem w rejony 60 000 USD za monetę. Czy rację miał Rafał Zaorski, iż zjedziemy jeszcze niżej? Jak się okazuje, nie wszystko maluje się w czarnych barwach. Przyjrzyjmy się bliżej czynnikom, które spowodowały tąpnięcie największej kryptowaluty.
Bitcoin poniżej 60 tys. dolarów. Co się stało?
Głównym czynnikiem odpowiadającym za najnowsze spadki był odpływ funduszy z Bitcoin ETF-ów w Stanach Zjednoczonych po pięciu dniach z rzędu dni „na zielono”. Jak donoszą eksperci branżowi, straty wyniosły 13 mln USD netto, co wystarczyło, aby położyć parę BTC/USD na kolana. Jak tylko giełda w Tokio rozpoczęła handel, Bitcoin spadł z poziomu ok 62-63 tys. dolarów amerykańskich do psychologicznej bariery 60 000 USD. w tej chwili trwa walka o utrzymanie tego poziomu- jak wskazują analitycy, jego przełamanie może sprowadzić największą kryptowalutę w niewidziane od jakiegoś czasu poziomy kursowe.
Imperium kontratakuje, górnicy kapitulują
Nie bez znaczenia pozostają też czynniki makroekonomiczne, a konkretnie perspektywa inflacji w Stanach Zjednoczonych oraz polityka monetarna tamtejszego banku centralnego, czyli Rezerwy Federalnej (Fed). Jerome Powell, przewodniczący Fedu wypowiedział się niedawno na temat warunków ekonomicznych niezbędnych do podjęcia decyzji o obniżce stóp procentowych. Jego zdaniem taka sytuacja jeszcze nie ma miejsce i potrzebne będą „dodatkowe dowody” aby uzasadnić ten ruch. Rynek nie jest z tego powodu zadowolony: zakładano więcej i szybsze obniżki stóp w 2024 r.
Narzędzie FedWatch od CME Group wskazuje, iż prawdopodobieństwo jakiejkolwiek (nawet o 25 punktów bazowych) obniżki stóp we wrześniu nieco spadło, wynosi aktualnie około 65%. Niepewność ta odbija się w postaci efektu domina na aktywach wyższego ryzyka, takich jak Bitcoin i kryptowaluty alternatywne; kapitał odpływa stamtąd na korzyść innych, bardziej bezpiecznych aktywów (risk-off).
Kolejnym istotnym czynnikiem jest trwająca faza kapitulacji wśród górników Bitcoina. Jest tajemnicą poliszynela, iż cyfrowy sektor wydobywczy znajduje się w trudnym położeniu, a niektórzy kopiący są wręcz zmuszeni wyprzedawać swoje zasoby, aby pokryć rosnące koszty operacyjne. Charles Edwards, założyciel firmy Capriole Investments, ostrzega, iż kurs BTC nie odzwierciedla jeszcze w pełni danych on-chain wskazujących na kapitulację górników.
Można też wskazywać inne, pomniejsze przyczyny: jak twierdzi krypto X (Twitter), Bitcoin padł m.in. również ofiarą manipulacji płynnością, znanej w żargonie rynków finansowych jako „spoofing”. Proces ten polega na składaniu dużych zleceń z zamiarem ich anulowania przed realizacją, tworząc na wykresie sztuczne poziomy oporu. Takie działania odnotowano wokół poziomu 60 000 USD, skłaniając wielu spekulantów do sprzedaży swoich pozycji.
Nowa nadzieja dla BTC
W tym ciemnym tunelu tli się jednak światełko nadziei. Dane z scentralizowanych giełd pokazują, iż spotowy popyt na głównych z nich koncentruje się mniej więcej na poziomie 60 000 dolarów za sztukę Bitcoina. Oznacza to, iż inwestorzy i spekulanci traktują ów pułap kursowy jako wsparcie i czekają na kolejne sygnały z rynku aby wynieść cenę wyżej.
Jak pisze analityk krypto Ali Martinez, traderzy w odpowiedzi na spadki zwiększyli swoją ekspozycję na kryptowaluty. Aktualnie aż 75%, lub trzy czwarte z nich obstawia na kontraktach terminowych „pozycje długie”, a więc grają na wzrost Bitcoina.
Jest tylko jeden problem: tak mocne zaangażowanie spekulantów może również odbić się im czkawką o ile presja sprzedażowa utrzyma się na wysokim poziomie- doszłoby bowiem wtedy do kaskadowej likwidacji ich wylewarowanych pozycji, co mogłoby sprawić, iż BTC bardzo gwałtownie zanurkuje w bardzo krótkim czasie.