Kurs złota w górę, inflacja w centrum. Co dalej z wizami H-1B?

2 godzin temu

W piątek w USA opublikowane zostaną dane dotyczące inflacji mierzonej wskaźnikiem PCE z wyłączeniem cen żywności i energii – miary preferowanej przez Rezerwę Federalną. Rynek oczekuje, iż inflacja bazowa wzrosła w sierpniu o 0,2%, co oznaczałoby spowolnienie w porównaniu z lipcowym odczytem na poziomie 0,3%. Malejąca presja cenowa mogłaby dać Fed większą elastyczność w kształtowaniu polityki pieniężnej, zwłaszcza w kontekście słabnącego rynku pracy.

Przewodniczący Rezerwy Federalnej, Jerome Powell, tłumaczył niedawną – pierwszą w tym roku – obniżkę stóp procentowych właśnie spowolnieniem dynamiki zatrudnienia. Jednocześnie podkreślił, iż bank centralny uważnie śledzi dalszy rozwój sytuacji inflacyjnej. W nadchodzącym tygodniu swoje stanowisko przedstawią również inni przedstawiciele Fed, w tym sam Powell, który zabierze głos we wtorek. Oprócz inflacji, inwestorzy zwrócą uwagę na dane o wydatkach konsumpcyjnych oraz dochodach gospodarstw domowych, które zostaną opublikowane w piątek. Oczekuje się, iż realny wzrost wydatków uległ wyraźnemu spowolnieniu. Oba wskaźniki pozostają najważniejsze dla oceny przyszłej ścieżki wzrostu gospodarczego w Stanach Zjednoczonych.

W kontekście oczekiwań dotyczących kolejnych cięć stóp procentowych rośnie zainteresowanie tzw. bezpiecznymi aktywami. Złoto osiągnęło nowy rekord cenowy, rosnąc o 0,9% do poziomu 3 719.95 USD za uncję i przebijając dotychczasowy szczyt z ubiegłego tygodnia. Srebro zyskało jeszcze mocniej, drożejąc do 43.77 USD za uncję. W piątek na NYSE Arca odnotowano również rekordowy obrót opcjami na fundusz iShares Silver Trust, który wyniósł 1,2 mln. Pokonanie przez złoto poziomu 3 708 USD oraz przełamanie przez srebro bariery 43 USD może sygnalizować dalszy wzrost cen metali szlachetnych. Rynki finansowe wyceniają w tej chwili niemal dwa kolejne cięcia stóp procentowych w USA do końca roku. Główne impulsy dla tej wyceny pojawią się już niebawem – w postaci wspomnianych danych o inflacji PCE oraz wtorkowego wystąpienia Powella.

Co dalej z wizami H-1B?

W tle tych wydarzeń istotne znaczenie zyskała również decyzja prezydenta USA o wprowadzeniu nowej opłaty w wysokości 100 000 dolarów za złożenie wniosku o wizę H-1B. Nagła zapowiedź zmian – początkowo ogłoszona bez wyraźnych szczegółów – wywołała silne reakcje wśród firm technologicznych oraz zagranicznych specjalistów pracujących w Stanach Zjednoczonych. Choć Biały Dom doprecyzował później, iż opłata obejmuje wyłącznie nowe aplikacje i nie dotyczy osób już posiadających wizę H-1B ani wniosków o jej przedłużenie, początkowa niejasność skłoniła wiele przedsiębiorstw do działań prewencyjnych. Część firm wstrzymała rekrutacje lub rozpoczęła analizę możliwości relokacji działalności poza USA.

Wiza H-1B od lat stanowi fundament systemu zatrudniania zagranicznych specjalistów w sektorach opartych na wiedzy, szczególnie w branży technologicznej. Wprowadzenie tak wysokiej opłaty – wielokrotnie przewyższającej dotychczasowe koszty aplikacyjne – może istotnie ograniczyć dostęp do tego instrumentu, zwłaszcza dla mniejszych firm i startupów. W dłuższej perspektywie może to osłabić konkurencyjność amerykańskiego sektora technologicznego na rynku globalnym. Z drugiej strony, może to być także karta przetargowa do dalszych relacji USA-Indie, którą Trump chce wykorzystać. W 2024 roku 71% beneficjentów wizy H-1B pochodziło z Indii.

Źródło: Krzysztof Kamiński, OANDA TMS Brokers

Idź do oryginalnego materiału