Latający cyrk Kim Dzong Una

1 miesiąc temu

Każdy z nas zastanawiał się kiedyś, jak wygląda życie w ostatnim kraju za żelazną kurtyną. Internet dostarcza nam wielu „memicznych” źródeł informacji, jednak w tym roku istną perełkę dostarczyło nam Wydawnictwo WEI, wydając pierwsze polskie tłumaczenie książki „Prawdziwa Korea Północna. Życie i polityka w niedoszłej stalinowskiej utopii” prof. Andreia Lankova. Jest to pozycja wyjątkowa, ponieważ w przystępny sposób dostarcza rzetelnej wiedzy o tym najbardziej zamkniętym kraju na świecie. Autor jako jeden z niewielu miał szansę studiować w KRLD, by z pełną jaskrawością móc przedstawić jej tragikomiczny portret.

Krótko mówiąc, wszelkie usiłowania dążące do zaprzeczenia prawu podaży i popytu muszą skończyć się tym samym, co próby negowania prawa grawitacji – głośnym upadkiem. […] Poziom ekonomicznej ignorancji pozwala domniemywać, iż ród Kimów […] nie jest w stanie ogarnąć swoimi umysłami choćby podstawowych mechanizmów i praw rządzących systemem ekonomicznym. Ale w żadnym razie nie neguje to ich politycznej bystrości, która podpowiada im, jakich środków potrzebują, by utrzymać władzę.

Andrei Lankov „Prawdziwa Korea Północna”

Północnokoreańskie Realpolitik

Korea Północna permanentnie balansuje na granicy klęski głodu, a jednak jakimś cudem utrzymuje się przy życiu. Lankov analizuje sytuację od wewnątrz i udowadnia, iż ten ostatni bastion realnego socjalizmu prowadzi tak naprawdę racjonalną politykę, w której wszystko podporządkowane jest utrzymaniu władzy przez ród Kimów i ich wąską grupę popleczników. Podstawą trwania reżimu jest międzynarodowy szantaż nuklearny, który wymusza na innych krajach (np. USA i Korei Południowej) przysyłanie pomocy żywnościowej, bowiem inaczej ten socjalistyczny raj zagłodziły większość swoich obywateli.

Innym paradygmatem jest antyreformizm. To prawda, iż poluzowanie okowów komunizmu mogłoby ulżyć Koreańczykom z Północy – sprawić, iż mieliby lepsze warunki bytowe czy lepiej się odżywiać. Jednak każda akcja wywołuje reakcję i w taki sposób obywatele KRLD mogliby skosztować „zgniłego kapitalizmu” i obalić rząd. Dlatego, jak opisuje autor, choćby niewielka odwilż jak w ZSRR po śmierci Stalina jest postrzegana przez północnokoreańskie władze jako zagrożenie egzystencjalne. Nie bez powodu do dziś w propagandzie KRLD przedstawia się Rosję jako kraj przyjazny, ale taki, który poszedł „na lep zachodniej propagandy, stając się jej ofiarą i kończąc jako żałosna ulicznica na samym dnie kapitalistycznego społeczeństwa”[1]. Co ciekawe, w oczach władz jeszcze większy strach wzbudzają Chiny, które odeszły od maoizmu i zaczęły fenomenalnie rozwijać się gospodarczo.

Wszystko jest ideologią

„Prawdziwa Korea Północna” naszpikowana jest anegdotami, które naprawdę się wydarzyły:

Otóż podczas wielkiej powodzi pracownik fabryki w Ich’on, niejaki Kang Hyong Kwon, próbował ratować życie, przemie­rzając rwące prądy rzeki. Pozostawił własny dom całkowicie pochłonięty przez żywioł, nie zapomniał jednak wziąć ze sobą kilku najważniejszych rzeczy – pięcioletniej córki i, rzecz ja­sna, portretów Wielkiego Wodza generalissimusa Kim Il Sunga i marszałka Kim Dzong Ila. Nagle porwany przez nurt rzeki puścił rękę córki, która zniknęła w odmętach wzburzonej wody, ale wciąż mocno dzierżył wizerunki obu przywódców. Media wynosiły pod niebiosa ten czyn, robiąc z Kang Hyong Kwona prawdziwego bohatera narodowego[2].

Zarówno imiona Kim Il Sunga, jak i Kim Dzong Ila są zawsze drukowane grubą czcionką (od końca grudnia 2011 roku, zaledwie kilka dni po śmierci ojca, ten sam zabieg stosuje się wobec Kim Dzong Una). Każdy artykuł zaczyna się od adekwatnego cytatu Kim Il Sunga lub Kim Dzong Ila. Zasada ta obowiązuje choćby w czysto naukowych publikacjach, jak na przykład tych dotyczących fizyki stanu ciekłe­go w biologii molekularnej. Na szczęście dla północnokoreańskich naukowców w trakcie swojego długiego życia Kim Il Sung wygłosił wystarczająco wiele przemówień i sygnował tak wiele artykułów, iż znalezienie cytatu nie jest doprawdy trudną rzeczą[3].

Lektura przebiega dość szczególnie, ponieważ najpierw wybuchamy śmiechem, czytając coraz to nowe opisy absurdów reżimu, a później dociera do nas to, iż w tym cyrku na kółkach zmuszonych jest żyć 26 milionów ludzi. Egzystencja tu jest koszmarem i składa się z „odbębniania” sztywno określonych rytuałów oraz ciągłej walki o fizyczne przetrwanie (dostarczane przez państwo racje żywnościowe są oczywiście za małe, więc Koreańczycy z Północy są notorycznie niedożywieni).

Kto jest twoim idolem i dlaczego Kim Il Sung

Reżim funduje swoim mieszkańcom propagandę w niemal każdej dziedzinie życia. Zaczyna się od obowiązkowych spotkań indoktrynacyjnych kilka razy w tygodniu dla wszystkich od 14. roku życia. Tematyka oscyluje wokół chwalenia wodza i „cudownych osiągnięć KRLD” albo orwellowskich „minut nienawiści”, podczas których straszy się „diabolicznym i imperialistycznym charakterem polityki Stanów Zjednoczonych i żyjącym w nędzy i ucisku społeczeństwem południowokoreańskim”[4]. Innym wdzięcznym przykładem jest nakaz umieszczania portretu wodza w centralnej części salonu każdego domu (z obowiązkowym regularnym czyszczeniem!) czy wymóg noszenia przez wszystkich dorosłych podobizny Kim Il Sunga (zwanego także Kim Ir Senem) w klapie marynarki.

Innym ciekawym obrazem jest północnokoreańska edukacja. Sprowadza się ona do uczenia na pamięć życiorysów trzech wielkich wodzów, przyswajania wydarzeń historycznych, które nigdy nie miały miejsca (np. przywódczej roli rodziny Kimów w powstaniu z 1 marca 1019 r.) czy, jak w przypadku inżynierii, pracy na zardzewiałym sowieckim sprzęcie pochodzącym jeszcze z lat 60.

Praca na saksach szkodzi na maksa

Tutaj dochodzimy do najbardziej palącej, ale też tragicznej kwestii – zjednoczenia Korei. Lankov nie tylko nie pozostawia nas z nadzieją, ale także pokazuje brutalną rzeczywistość. W Niemczech doszło do zjednoczenia, mimo wielu problematycznych kwestii. Różnica w dochodzie na mieszkańca wynosiła 1:3 na korzyść RFN[5], natomiast w przypadku Korei jest to 1:15, a wg niektórych źródeł choćby 1:40 na korzyść Południa[6]. Ta właśnie największa na świecie przepaść gospodarcza między sąsiednimi krajami czyni zjednoczenie niemal niemożliwym.

Z jednej strony, gdyby obywatele KRLD odkryli, iż zaledwie sto kilometrów dalej ten sam naród, posługujący się tym samym językiem i wyrastającym z tej samej kultury jest tak nieprawdopodobnie bogaty, pozbawiliby rządzących władzy albo i choćby wymordowali. Reżim doskonale zdaje sobie z tego sprawę i dlatego zrobi wszystko, by utrzymać panowanie i przeciwdziałać jakimkolwiek kontaktom z Południem.

Z drugiej strony sama Korea Południowa postrzega komunistycznych sąsiadów w roli taniej siły roboczej, zdolnej do wykonywania jedynie podstawowych prac fizycznych. Nie dziwi zatem, iż dla tak rozwiniętej gospodarki mają oni niemal zerową wartość – wszak nie mają pojęcia, jak obsługiwać nowoczesne komputery czy posługiwać się angielskim[7]. Dlatego też choćby ci Koreańczycy, którym udało się zbiec na Południe, żyją często w kiepskich warunkach, gdyż nie potrafią się dostosować do realiów działającej gospodarki. Natomiast kolejne pokolenia Południowców zwracają uwagę na coraz większe koszty ekonomiczne i społeczne, które musieliby ponieść w razie ewentualnego zjednoczenia.

Utopić utopię

Największe wrażenie robią jednak opisy przypadkowych i rzadkich spotkań Koreańczyków z obu części półwyspu. Autor opisuje, jak po kilku minutach rozmowy na nic zdają się dziesięciolecia północnokoreańskiej propagandy – sąsiedzi z Południa mają gładką skórę, niespracowane ręce, a także są dużo wyżsi (przyczyny różnicy wzrostu Lankov nie wyjaśnia, ale prawdopodobnie chodzi o niedożywienie obywateli KRLD w dzieciństwie).

Podczas czytania tych fragmentów wielu Polakom urodzonym w III RP przypomną się losy ich rodziców i dziadków, których wiele lat życia pochłonął absurdalny i niewydajny reżim, wpychając ich w biedę i brak perspektyw. Tutaj też dochodzi autor do najważniejszej konkluzji o egzystencji w komunistycznej utopii – skutkuje ona niemoralnym wręcz marnowaniem ludzkiego życia i potencjału[8]. Dlatego też pozycję tę polecam wszystkim, a zwłaszcza wielbicielom marksizmu dywagującym o zaletach komunizmu w modnych kawiarniach wielkich miast.

Przypisy:

[1] A. Lankov, Prawdziwa Korea Północna, tłum. P. Ostaszewski, Wydawnictwo WEI, Warszawa 2024, s. 112.

[2] Tamże, s. 52.

[3] Tamże, s. 73.

[4] Tamże, s. 59.

[5] Tamże, s. 151.

[6] Tamże.

[7] Tamże, s. 323.

[8] Tamże, s. 293.

Idź do oryginalnego materiału