Nowozelandzka linia lotnicza Air New Zealand przeprowadza specyficzne badania wśród pasażerów. W ciągu miesiąca przewoźnik chce sprawdzić wagę aż 10 tys. pasażerów lotów międzynarodowych. Air New Zealand przekonuje, iż waży pasażerów dla zapewnienia bezpieczeństwa lotów i poprawności efektywności realizowanych operacji. Od wielu dekad na całym świecie dostrzegalny jest trend przybierania ludzi na wadze. Otyłość jest tymczasem poważnym problemem cywilizacyjnym wpływającym nie tylko na nasze zdrowie i samopoczucie, ale również na… zyski linii lotniczych.
Procent otyłej dorosłej populacji (BMI powyżej 30)
Otyłość obniża zyski linii lotniczych
Im niższa waga pasażerów, tym mniejsze spalanie paliwa samolotu podczas podróży, a tym samym niższe koszty. Niższe koszty, to z kolei większe zyski. Coraz większa otyłość społeczeństwa obniża więc zyski, bo i zużycie paliwa jest wyższe. w tej chwili waga pasażerów powyżej 13 roku życia wynosiła średnio 86 kilogramów, wliczając w to bagaż podręczny. W 2004 roku było to zaledwie 77 kg. Dokładnie o 9 kg mniej! Nowozelandczycy stają się coraz ciężsi. Podobnie zresztą jak większość rozwiniętego świata. Według ostatniego krajowego badania zdrowia, odsetek otyłości u dorosłych wynosi 34 procent. Zaledwie rok wcześniej było to 31 procent. Bardzo złe wyniki, a do tego jednoznacznie negatywny trend.
Skoro masa pasażerów jest coraz większym problemem dla linii lotniczych, to od razu nasuwa się myśl, iż linie lotnicze mogą chcieć wprowadzić opłaty dla pasażerów XXL. Kilka lat temu pojawiały się już takie pomysły. Ryanair wymuszał np. aby więksi pasażerowie wykupywali dwa bilety zamiast jednego. Linie Thai Airways wprowadziły ograniczenie dla pasażerów ponadgabarytowych w podróżowaniu klasą biznes. Osoby, które mają w talii więcej niż 142 cm, były przesadzane do klasy ekonomicznej. Dzisiaj już nieistniejące linie Samora Air uzależniały choćby cenę biletu wprost od wagi pasażera. Każdy dodatkowy kilogram masy ciała był płatny ekstra 1,32 dolara do ceny biletu.
Szansa na szukanie zysków
Wszystkie pomysły nie przebiły się jednak jako nowy standard. Od razu do mediów zaczęli dobijać się zdenerwowani otyli pasażerowie. Twierdzili, iż są dyskryminowani i coś trzeba z tym zrobić. Nie powinniśmy być jednak zaskoczeni, jeżeli szukając dodatkowych zysków, linie lotnicze zaczną wprowadzać ważenie jako standard.
Lotnictwo samo w sobie jest w końcu dość przeciętnym biznesem. Przed sektorem ostrzegał już dawno słynny inwestor Warren Buffett. Po tym, jak zainwestował w 1989 roku w linię USAir i ledwo sprzedał pakiet akcji przed bankructwem przewoźnika, napisał potem w jednym ze swoich listów do akcjonariuszy pamiętne zdanie:
„Najgorszy rodzaj biznesu to taki, który rozwija się szybko, wymaga znacznego kapitału, aby utrzymać wzrost, a następnie zarabia kilka lub wcale. Pomyśl o liniach lotniczych. Tutaj trwała przewaga konkurencyjna okazała się nieuchwytna od czasów braci Wright.”
Do zarobienia,
Karol Badowski