Jak pewnie sami widzieliście, nie jestem wielki fanem odgrzewania kotletów. Ilekroć rynek stara się przeć do przodu, po drodze napotykamy właśnie takie wynalazki jak np.: ostatnio wspominana Ursa nano 3. Lost Vape jednak wciąż chce rozwijać swoje sztandarowe i wydaje się, najpopularniejsze linie produktów. Tym razem zaserwowano nam poda-Lost Vape Ursa baby 3. Co się zmieniło i czy warto sięgnąć po nowe urządzenie, sprawdzimy to razem.
Wygląd
Jeżeli chodzi o wykonanie samego urządzenia to ciężko się przyczepić do czegokolwiek. Bryła urządzenia wykonana jest z trwałych materiałów, które w trakcie użytkowania nie powinny zbytnio się ścierać lub zużywać. Jak w każdej innej Ursie Baby, trzeba przyznać, iż rozmiary urządzenia potrafią zrobić wrażenie na potencjalnym kliencie. Niesamowicie małe urządzenie na pewno będzie popularnym kąskiem wśród klientów, którzy celują w wygodę i mobilność z urządzeniem. Kant urządzenia zakończony jest oczywiście małym zaczepem na smyczkę, a prawie cały przedni panel jest wypełniony przez ekran i przycisk fire. Nie mogło zabraknąć tutaj również wgranych motywów, które mają poprawić wizualne doznania podczas wapowania. Ogólnie, bardzo podoba mi się ta mieszanka minimalizmu z próbą odświeżenia designu. Jest to przyjemne dla oka.
Specyfikacja
Jeżeli chodzi o wnętrze poda, to warto zacząć przede wszystkim od baterii. A ta? No…daje radę! W takich niewielkich rozmiarach producent zdecydował się na baterię o pojemności 1200mAh, co przy kompatybilności z wkładami V2 daje naprawdę przyzwoity wynik. Dość solidna moc, w połączeniu z 30w daje wybór między DL i MTL, co powinno zadowolić każdego potencjalnego klienta. Oczywiście, żebyśmy się dobrze zrozumieli, nie oczekujmy tutaj niesamowicie dużej, gęstej chmury, ale w płuco powinno uderzyć. Wartorównież dodać, ze urządzenie wspiera szybkie ładowanie. Czego więcej potrzeba, przy takim urządzeniu, prawda?
Podsumowanie
Czy Lost Vape Ursa baby 3 zrewolucjonizuje rynek? Oczywiście, iż nie, ale fani będą zadowoleni. Nowy pod od firmy Lost Vape nie będzie oczywiście produktem z wysokiej półki, którego ilość rozwiązań sprawi, iż zwariujemy, ale mamy tutaj idealne połączenie minimalizmu z pięknym, niezbyt dużych rozmiarów sprzętem. Jedynym minusem, na pewno są wkłady V2, do których zdarzyliśmy się przyzwyczaić, tak jak ich słabą jakość, ale jeżeli producent w przyszłości rozwiąże największe problemy, mamy tu hiciora za niewielkie pieniądze. Mała, wygodna konstrukcja, solidna bateria i elektronika Quest 2.0 zapewnią wam komfort na dłuższy okres czasu. Czy kupiłbym? Być może tak, ale to tylko ciekawość i nutka sentymentu sprawia, iż spróbowałbym swoich sił z Ursą baby 3.