Masz około 30 lat i chcesz inwestować? Super. Tylko teraz pytanie: chcesz robić to gwałtownie czy dobrze?
Bo w Internecie znajdziesz wszystko: „kup S&P500”, „kup Nasdaq”, „kup złoto i zapomnij”. Tyle iż nikt nie mówi, dlaczego akurat to i czemu to, co działa dla 50-latka, może nie mieć sensu dla Ciebie.
W tym materiale pokażę Ci fundusze ETF, które naprawdę mogą mieć sens, gdy masz trzydziestkę. Nie takie, które brzmią dobrze w teorii, ale takie, które realnie pasują do Twojego wieku, horyzontu i akceptowalnego ryzyka.
Bez lania wody. Bez złotych rad. Z konkretnym portfelem, który sam mógłbym mieć.
Masz 30 lat? Te ETF-y naprawdę mają sens. Jak zbudować portfel na przyszłość?
Inwestuj w ETF-y bez prowizji z OANDA TMS!
Załóż konto i korzystaj z 10 darmowych transakcji miesięcznie – aż do 100 000 euro obrotu. Idealna okazja, by budować portfel bez zbędnych kosztów!
Więcej informacji i rejestracja: https://go.tms.pl/DNARynkowETF
Czym są ETF-y?
Jeśli jesteś naprawdę zielony w temacie, to zacznijmy od absolutnych podstaw. Czym w ogóle są te całe ETF w dużym skrócie? To po prostu fundusze inwestycyjne notowane na giełdzie – czyli możesz go kupować i sprzedawać dokładnie tak samo, jak akcje pojedynczej spółki.
Tyle iż pod spodem, w środku, kryje się cały, zdywersyfikowany koszyk różnych papierów wartościowych. Najczęściej taki fundusz ETF odwzorowuje jakiś konkretny indeks giełdowy, na przykład amerykański S&P 500, technologiczny Nasdaq 100 albo cały, globalny rynek akcji.
Kupując jedną, jedyną jednostkę takiego ETF-u, de facto, w tym samym momencie, inwestujesz od razu w dziesiątki, setki, a czasem choćby w tysiące różnych, światowych spółek. To coś w rodzaju gotowej, dobrze przygotowanej paczki najlepszych akcji, zamkniętej w jednym, prostym instrumencie. Tylko iż bez tych wszystkich, spędzonych godzin nad wybieraniem konkretnych firm i bez tego nieustannego poczucia, iż coś ważnego przegapiłeś, albo o czymś istotnym zapomniałeś.
Zalety ETF-ów – koszty, dywersyfikacja, prostota
Dlaczego to jest świetne narzędzie również dla zabieganego w innej pracy trzydziestolatka?
Po pierwsze: KOSZTY. ETF-y mają bardzo niskie opłaty za zarządzanie. Ich roczny koszt (czyli tak zwany wskaźnik TER) często nie przekracza choćby 0,5%! Dla porównania: klasyczne, aktywnie zarządzane fundusze inwestycyjne w Polsce potrafią bez mrugnięcia okiem pobierać od Ciebie 2% rocznie, i to niezależnie od tego, czy zarabiają, czy tracą. W długim, wieloletnim terminie, ta pozornie niewielka różnica w opłatach, dosłownie pożera ogromną część wypracowanych zysków.

A skoro w ogóle mowa o funduszach ETF i kosztach, to pamiętajcie też, żeby nie przepalać portfela na startowych prowizjach. W OANDA TMS – partnerze tego materiału – nie zapłacisz prowizji za pierwsze 10 transakcji na funduszach ETF w miesiącu, aż do 100 tysięcy euro obrotu. To w zupełności wystarcza, żeby każdy początkujący mógł zbudować swój portfel na start.
Jeśli zarejestrujecie się z linka, to na powitanie dostaniecie również legendarną książkę „Spacer po Wall Street” – całkiem za darmo.
Dobre ETF-y, brak prowizji i wartościowa lektura na wieczór? Idealne połączenie.
A jak już płacisz grosze, to dobrze byłoby wiedzieć, co adekwatnie za te grosze dostajemy. Tu ETF-y robią największe wrażenie, bo po drugie do gry wchodzi… DYWERSYFIKACJA. Kupując jeden, szeroki ETF, nie obstawiasz w ciemno jednej, jedynej spółki. Bierzesz od razu cały, zdywersyfikowany pakiet. Możesz w ten sposób inwestować globalnie, sektorowo, tematycznie albo regionalnie. choćby jeżeli jedna, pojedyncza spółka z tego funduszu zbankrutuje – co oczywiście się zdarza – to nie zabiera ona ze sobą do grobu całego Twojego portfela. Zresztą najprawdopodobniej zanim w ogóle zbankrutuje, to i tak wypadnie z indeksu i z Twojego funduszu ETF, a na jej miejsce wejdzie inna, nowa, dynamicznie rozwijająca się spółka. Tak działają dobrze skonstruowane indeksy – regularnie, co jakiś czas, same się aktualizują. Wyrzucają lub marginalizują te spółki, które tracą na znaczeniu, i dodają te, które w danym momencie są ważniejsze dla gospodarki.
Po trzecie: PROSTOTA. Nie musisz śledzić wyników kwartalnych, nie musisz szukać jakichś mitycznych „perełek” na giełdzie, nie musisz analizować skomplikowanych sprawozdań finansowych. Kupujesz po prostu ETF na szeroki, globalny indeks i masz wolne. Możesz dokupować go regularnie – na przykład raz w miesiącu – i tyle. Zero stresu, zero zbędnego kombinowania. Dlaczego to działa? Ponieważ pojedyncze, indywidualne spółki mogą popaść w poważne kłopoty, mogą upaść, mogą stracić swoje udziały w rynku, mogą wplątać się w jakiś skandal. Jednak cały, szeroki rynek, czyli wszystkie, najważniejsze firmy na świecie, po prostu, w długim terminie, systematycznie rośnie. Rośnie, bo rośnie cała, globalna gospodarka, a ludzkość, chcąc nie chcąc, dokonuje nieustannego postępu technologicznego. To jest aż tak proste.

Fundusze ETF to w efekcie doskonałe narzędzie do długoterminowego pasywnego inwestowania. Świetnie wpisują się one w tę prostą i niezwykle skuteczną strategię „kup i trzymaj”, a skoro masz 30 lat, to – niezależnie od tego, czy inwestujesz w perspektywie 10, 20 czy 35 lat – czas działa na Twoją korzyść.
Zamiast bezsensownie kombinować z tak zwanym „timingiem” rynku, możesz po prostu, regularnie, co miesiąc, dorzucać swój kapitał do czegoś prostego, sprawdzonego i taniego. W długim terminie, rynek po prostu rośnie – to nie jest moja opinia, to jest historyczny fakt.
Po co w ogóle inwestować?
Szerzej o samych ETF nie będę się teraz rozwodzić, bo jest o tym również u nas masa innych treści. Zatrzymajmy się lepiej teraz gdzie indziej i odpowiedzmy sobie na jedno fundamentalne pytanie: po co adekwatnie masz inwestować?
Wbrew pozorom, odpowiedź „żeby mieć więcej pieniędzy” to za mało. jeżeli nie wiesz, po co dokładnie inwestujesz, to nie wiesz też, jak powinieneś inwestować. To z kolei oznacza, iż prędzej czy później wpakujesz się w coś, co kompletnie nie jest dla Ciebie – w coś, co jest zbyt ryzykowne, zbyt konserwatywne, albo po prostu, zwyczajnie źle dopasowane do Twojego etapu życia.
U większości trzydziestolatków cele inwestycyjne układają się zwykle w kilka typowych scenariuszy. Emerytura, odkładanie pieniędzy dla swoich dzieci, oszczędzanie na mieszkanie albo coś do kupienia w miarę „szybko”. Pierwsze dwa cele są w zasadzie podobne, bo mocno długoterminowe. Drugi mniej i wymaga bardziej bezpiecznego podejścia.
Dlaczego ten horyzont inwestycyjny ma w ogóle determinować to, w co powinniśmy inwestować. Już to gwałtownie i prosto wytłumaczę. Rynek akcji ma to do siebie, iż w długim, wieloletnim terminie po prostu rośnie. Hossy zawsze realizowane są znacznie dłużej niż bessy i mają też znacznie większy, procentowy zasięg. choćby jeżeli wejdziecie na rynek na samej, euforycznej „górce”, to jeżeli tylko odpowiednio długo zaczekacie – wyjdziecie na plus i zaczniecie zarabiać.
Jednak w krótkim terminie, rynek akcji potrafi zachowywać się różnie i jeżeli chcecie zainwestować swoje pieniądze na 3 lata albo krócej, to szansa wyjścia na plus nie jest 100%-towa. Im dłuższy jest więc Twój horyzont, tym lepiej pakować coraz więcej pieniędzy w akcje, które co prawda, czysto teoretycznie, są bardziej „ryzykowne”, ale mimo to, w długim terminie, okazują się znacznie lepsze od czegoś, co jest powszechnie określane jako „bezpieczne”.
Trzeba tutaj też dobrze zrozumieć, iż słowo „ryzyko”, w kontekście szerokich funduszy ETF i całych, globalnych indeksów giełdowych, to nie jest ryzyko w klasycznym znaczeniu tego, iż możecie na zawsze stracić znaczną część środków.
W kontekście całych indeksów, „ryzyko” to raczej określenie na zmienność cen danego aktywa. Im coś jest bardziej „ryzykowne”, tym jest po prostu bardziej zmienne. I chociaż ja sam nie do końca zgadzam się z taką, akademicką definicją, to w środowisku finansowym taka właśnie nomenklatura się przyjęła i nie będę teraz z nią walczył.
Jak działa czas w inwestowaniu?
Tabela poniżej, to genialna, wizualna podróż w czasie, która doskonale pokazuje, jak bardzo horyzont inwestycyjny wpływa na Wasze ostateczne wyniki z inwestowania w akcje – i dlaczego cierpliwość na giełdzie tak bardzo popłaca.
Na osi Y mamy tutaj horyzont inwestycyjny w latach, a na osi X – rok rozpoczęcia danej inwestycji. Te wszystkie, kolorowe kafelki na środku, to średnia, roczna stopa zwrotu, jaką można było osiągnąć przy określonym horyzoncie inwestycyjnym i w danym roku, w którym zaczęliśmy inwestować. Jak doskonale widać, przy inwestowaniu na zaledwie jeden rok (czyli w tym górnym wierszu), co jakiś czas zdarzały się czerwone, stratne lata.
Jednak, kiedy przebijamy horyzont inwestycyjny na poziomie 10 lat, to praktycznie zawsze, w każdym, historycznym okresie, osiągamy już dodatnią stopę zwrotu. Zgodnie z tymi, przedstawionymi na wykresie, twardymi danymi historycznymi.

Jak wybrać pierwszy ETF i czego unikać
Teraz pora zwrócić uwagę na kilka ważnych, technicznych czynników przy wyborze konkretnych funduszy ETF i ostrzeżenie przed kilkoma, najczęściej popełnianymi przez początkujących błędami.
Wybierając swój pierwszy ETF, warto wiedzieć, na co dokładnie zwrócić uwagę, żeby nie pakować się w coś, co na pierwszy rzut oka brzmi mądrze i profesjonalnie, ale w rzeczywistości kompletnie nie pasuje do Waszego celu ani do Waszego poziomu wiedzy.
Po pierwsze, liczy się to, na co dany ETF daje Wam ekspozycję – czy inwestujecie w cały, globalny świat, w konkretny, pojedynczy kraj, w wybrany sektor gospodarki, a może w jakiś, modny ostatnio mega trend? Sprawdźcie również, czy dany ETF akumuluje zyski (czyli automatycznie reinwestuje otrzymywane dywidendy), czy też regularnie je wypłaca.
W wieku 30 lat, zdecydowanie lepiej jest kupować fundusze ETF typu akumulującego. Na 99.9% nie masz tyle kapitału, żeby sobie z niego „rentierować”, więc dodatkowe obciążenie podatkowe tylko z tego tytułu, iż dywidendy są ci wypłacane, a nie reinwestowane nie ma sensu. Podkreślam to raz jeszcze w wieku 30 lat KAŻDY ETF, który dystrybuuje środki zamiast je akumulować to dla Ciebie idiotyczny wybór.
Unikaj też ETF na egzotyczne, mało znane rynki czy lewarowanych. Mogą na pierwszy rzut oka wyglądać atrakcyjnie, ale wymagają od Was znacznie większej wiedzy i pełnej świadomości podejmowanego ryzyka. Przykład? Na lewarowanym funduszy ETF możesz stracić choćby gdy szeroki rynek wzrośnie. Nie jest to intuicyjne prawda? A jednak. Odpuść takie instrumenty i zostaw je dla aktywnych inwestorów.
Wszystkie te, wymienione przeze mnie, bardziej skomplikowane typy funduszy, wymagają znacznie bardziej aktywnego i świadomego podejścia niż zwyczajne, regularne, comiesięczne dokupowanie. Kupno lewarowanego ETF-a w złym, nieodpowiednim momencie, może z łatwością doprowadzić Was do straty rzędu choćby 90%, z której będziecie potem wychodzić przez wiele, długich lat.
Inwestycje w egzotyczne, pojedyncze kraje lub w bardzo niszowe, wąskie sektory, mogą okazać się w praktyce bardzo podobne do inwestowania w pojedyncze, indywidualne spółki. jeżeli dany, niszowy sektor lub konkretny, niestabilny kraj napotka na jakieś, poważne, fundamentalne problemy. Błędem jest także bezmyślne ładowanie się w wiele, różnych ETF-ów naraz, bez żadnego, większego pomysłu – jeżeli macie w swoim portfelu pięć różnych funduszy, które i tak, w dużej mierze, śledzą te same, największe, globalne spółki, to nie macie wcale żadnej dywersyfikacji. Macie tylko złudzenie. Dywersyfikcję.
I wreszcie na sam koniec – pamiętaj o istnieniu ryzyka walutowego. jeżeli inwestujecie poprzez europejski ETF w akcje, które są notowane w dolarach, a sami na co dzień zarabiacie w złotych, to bieżący kurs pary walutowej USD/PLN również będzie miał istotny wpływ na ostateczny wynik. Ogólnie im mniej kombinujecie na początku, tym lepiej.
Propozycje ETF-ów dla 30-latka
No dobra, to teraz czas na mięsko, czyli kilka propozycji konkretnych funduszy ETF, które według mnie idealnie pasują dla 30-latka, którego celem jest oszczędzanie na emeryturę lub przyszłość dzieci.
Tak, pewnie wydadzą się one niektórym bardziej „ryzykowne”, czyli zmienne od klasycznych propozycji, ale charakteryzują się też znacznie wyższym, potencjalnym zyskiem. Mają 30 lat masz czas na podejmowanie ryzyka. To nie jest zestaw, który będzie pasował dla kogoś, kto ma 50 czy 60 lat. Takie osoby musiałyby mocno podobny portfel pozmieniać. jeżeli jednak masz dopiero 30 lat, to powinieneś podejmować większe ryzyko niż Twoi 55-60 letni rodzice.
Nasdaq 100 – fundament nowoczesnej gospodarki
Na pierwszy ogień weźmiemy sobie prawdziwy klasyk i absolutny „must have” w każdym, długoterminowym portfelu, czyli ETF na indeks Nasdaq 100. Konkretnie chodzi o fundusz Invesco EQQQ Nasdaq-100 UCITS ETF, który możecie bez problemu znaleźć u większości brokerów dzięki numeru ISIN, który widzicie teraz na swoim ekranie.

NASDAQ-100 to jeden z absolutnie najważniejszych i najpopularniejszych indeksów giełdowych w Stanach Zjednoczonych — szczególnie dla tych inwestorów, którzy są zainteresowani technologią i dynamicznym wzrostem. jeżeli ktoś szuka prostego ETF-a „na nowoczesną gospodarkę”, to właśnie indeks NASDAQ-100 najczęściej przychodzi mu na myśl.
Czym jest NASDAQ-100? To jest indeks, który śledzi 100 największych, niefinansowych spółek, które są notowane na giełdzie NASDAQ, według ich kapitalizacji rynkowej.
Czyli największe, amerykańskie (i czasem także zagraniczne) firmy z takich, dynamicznie rozwijających się branż jak technologia, komunikacja, ochrona zdrowia czy przemysł, ale bez tradycyjnych banków i firm ubezpieczeniowych.
Nie jest to więc wcale indeks całego, szerokiego rynku (tak jak S&P 500), ale raczej swoisty koncentrat nowoczesnych, innowacyjnych i wzrostowych spółek – głównie tych technologicznych.
Jakie firmy dominują w indeksie NASDAQ-100? Największe spółki, które w największym stopniu determinują zachowanie tego indeksu, to oczywiście Microsoft, Nvidia, Apple, Amazon, Meta, Broadcom, Netflix, Google czy Tesla, czyli te największe, technologiczne „Big Techy”, które są głównym, niekwestionowanym motorem napędowym obecnej hossy.

Indeks jest historycznie znacznie bardziej zmienny od szerszych, globalnych indeksów, takich jak S&P 500, czy indeks globalnych akcji, co może prowadzić do znacznie większych i bardziej dotkliwych obsunięć kapitału w krótkim terminie, ale dzięki swojej dużej koncentracji na technologii i na znacznie bardziej perspektywicznych, przyszłościowych branżach, w długim, wieloletnim terminie rośnie on po prostu szybciej. Roczny koszt tego funduszu (TER) to zaledwie 0,3%.

Automation & Robotics – gra na megatrend automatyzacji
Idąc dalej jeszcze mocniej w technologię warto zwrócić uwagę na iShares Automation & Robotics UCITS ETF.

Ten ETF to gotowa, zdywersyfikowana paczka spółek, które zarabiają na globalnym megatrendzie automatyzacji, robotyki i cyfryzacji przemysłu. Nie są to tylko firmy, które produkują fizyczne roboty przemysłowe, ale także te, które tworzą do nich niezbędne komponenty, czujniki, oprogramowanie, systemy sterowania czy specjalistyczne półprzewodniki, które są potrzebne do sprawnego działania tych wszystkich, nowoczesnych maszyn.
Roboty w fabrykach Tesli, zautomatyzowane linie montażowe w fabrykach Samsunga, precyzyjne maszyny do przeprowadzania operacji chirurgicznych, inteligentne roboty magazynowe w centrach logistycznych Amazona czy zaawansowane systemy wizyjne do kontroli jakości w masowej produkcji. Ten fundusz to po prostu ekspozycja na to, iż świat chce działać szybciej, precyzyjniej i z coraz mniejszym udziałem ludzi tam, gdzie tylko się da.
Fundusz ten nie inwestuje tylko w ten obecny, medialny hype na sztuczną inteligencję, ale daje nam znacznie szerszą ekspozycję na długofalową, fundamentalną transformację całego, globalnego przemysłu. Ma on także stosunkowo niskie pokrycie z indeksem Nasdaq 100, co daje nam dobre, sensowne uzupełnienie dla pierwszego funduszu.

Co więcej, jego roczne koszty są całkiem niskie, w porównaniu do tego, iż jest to jednak dość „wymyślny”, tematyczny ETF. Rocznie zapłacimy za niego tylko 0,4%.
Digitalisation – cyfryzacja wszystkiego
Kolejny fundusz ETF, który chcę Wam dzisiaj pokazać, również kręci się w obszarze szeroko pojętej technologii, ale zahacza o zupełnie inne, często niedoceniane branże. iShares Digitalisation UCITS ETF łączy w sobie spółki z bardzo różnych sektorów, ale wszystkie one mają jedno, wspólne motto – „cyfryzacja wszystkiego”. Znajdziecie tutaj firmy z takich, perspektywicznych obszarów jak: chmura i infrastruktura cyfrowa, e-commerce i platformy online, cyberbezpieczeństwo i fintech, czy wreszcie, logistyka wspierana przez nowoczesne technologie.

W sumie, w skład tego funduszu wchodzi około 200 globalnych spółek, ale bez Big Pharmy, bez tradycyjnych banków czy bez spółek wydobywczych – tylko te firmy, które realnie rozwijają, dostarczają lub monetyzują nowoczesne, cyfrowe usługi. Wśród największych pozycji tego funduszu znajdziemy takie, doskonale Wam znane perełki jak Spotify, Netflix, Shopify, Fortinet, MercadoLibre, Adyen, czy Visa. Ten fundusz, podobnie jak poprzedni, kosztuje zaledwie 0,4% rocznie, co absolutnie nie jest wygórowaną ceną.

World Quality Factor – stabilny fundament portfela
Sporo technologii, to prawda. Dodajmy więc do tego coś na wzór „stabilizatora”, ale stabilzatora odpowiedniego dla 30-latka, a nie dla 60-latka. iShares MSCI World Quality Factor UCITS ETF. To najtańszy fundusz z dzisiejszej listy, bo kosztuje 0,25% rocznie. Jednocześnie jest mniej zmienny od pozostałych. Czemu?

Ten ETF to jest coś w rodzaju elitarnej, bardzo starannej selekcji najlepszych spółek z całego, rozwiniętego świata. Nie znajdziecie tutaj żadnych, przypadkowych firm, żadnych spółek zadłużonych po sam korek ani takich, które jednego roku są absolutnym, giełdowym hitem, a drugiego – pośmiewiskiem i memem.
Fundusz iShares MSCI World Quality UCITS ETF wybiera do swojego portfela tylko te spółki, które mają niezwykle mocne i stabilne, historyczne fundamenty: czyli takie, które zarabiają stabilnie i przewidywalnie, generują niezwykle wysokie zyski z posiadanego kapitału, nie mają przerośniętego, niebezpiecznego długu i nie chwytają się każdej, możliwej okazji, żeby „urosnąć na newsach”.
To fundusz globalny – inwestuje on w kilkaset, starannie wyselekcjonowanych spółek ze Stanów Zjednoczonych, z Europy, z Japonii, z Kanady czy z Australii, ale nie według prostego klucza „największe firmy” czy „najbardziej modne branże”. Tutaj liczy się przede wszystkim jakość zarządzania, historyczna rentowność, zdrowy bilans i ogólna przewidywalność całego biznesu. Ten ETF być może nie będzie najbardziej ekscytującą, częścią Waszego portfela – nie znajdziecie w nim żadnych, spekulacyjnych spółek z branży AI, żadnego „green techu” ani TikToka na blockchainie.
Dlatego właśnie to ETF, który doskonale działa w tle, jako stabilny, solidny fundament. To jest fundusz dla tych, którzy chcą spokojnie i solidnie, bez większych emocji, budować swój kapitał, inwestując w te firmy, które już w przeszłości przeszły przez liczne kryzysy, przez zmiany trendów i które przez cały ten czas, konsekwentnie trzymają swój, wysoki poziom.
Emerging Markets Internet – rynki wschodzące online
Do takiego mocno zachodniego zestawu przydałoby się trochę rynków wschodzących. Można pójść tutaj w klasyczny ETF po prostu na Emerging Markets i nie będzie to zły wybór, ale ja chciałbym pokazać wam trochę inne podejście.
Emerging Markets Internet UCITS ETF. To ETF, który jest w dużym uproszczeniu, takim „Nasdaqiem rynków wschodzących”, czyli tych wszystkich państw, które znajdują się w tej chwili pomiędzy fazą gospodarki typowo rozwijającej się, a tą w pełni rozwiniętą.
Inwestorzy, mówiąc o rynkach wschodzących, mają zwykle na myśli te kraje, które charakteryzują się dynamicznym, ponadprzeciętnym wzrostem gospodarczym, gwałtownie rosnącą i bogacącą się klasą średnią, oraz rosnącym znaczeniem na arenie międzynarodowej, ale jednocześnie, wciąż cechują się one znacznie większym ryzykiem politycznym, regulacyjnym i walutowym niż na przykład Stany Zjednoczone, Japonia czy Niemcy. Fundusz Emerging Markets Internet UCITS ETF inwestuje w innowacyjne spółki z szeroko pojętego rynku internetowego i e-commerce, które działają w krajach rozwijających się – głównie w Azji, w Ameryce Łacińskiej i w Afryce.

Niestety, za te bardziej egzotyczne i często mniej dostępne rynki, trzeba niestety zapłacić nieco więcej. Roczny koszt tego funduszu (TER) sięga już 0,86%. I pomimo tego, iż obejmuje on znacznie więcej różnych giełd niż sam Nasdaq 100, to w jego skład wchodzi niecałe 70 spółek. Wiele z nich to chińskie odpowiedniki amerykańskich Big Techów, takie jak na przykład Alibaba, PDD, czy Tencent. Ale poza chińskimi spółkami, znajdziemy tam także takie, doskonale Wam znane perełki jak MercadoLibre i Nu Holdings, o których już niejednokrotnie opowiadałem.

Decydując się na ten właśnie fundusz, należy jednak mieć zawsze z tyłu głowy to, iż Chiny bardzo mocno w nim dominują, a tamtejszy, chiński rynek ma, historycznie, znacznie większe problemy z utrzymaniem długoterminowego, stabilnego wzrostu w porównaniu do Stanów Zjednoczonych. Powinno to być więc raczej ciekawe, bardziej ryzykowne uzupełnienie Waszego portfela, a nie jedyny ETF, jaki wybierzecie. Jest on też stosunkowo trudno dostępny. Klasyczne fundusze na rynki Emerging Markets są wystarczającą alternatywą.
mWIG40 – polski akcent w portfelu
Ostatni składnik takiego portfela to ekspozycja na lokalne podwórko. Mowa o indeksie mWIG40. Wielu Polaków wiesza psy na naszym, krajowym rynku kapitałowym, bo postrzegają go głównie przez pryzmat głównego indeksu WIG20, który przez wiele, długich lat miał ogromne problemy ze wzrostem, głównie ze względu na swój bardzo specyficzny, zdominowany przez spółki Skarbu Państwa skład.

Indeks WIG20 sam w sobie ma swoje, liczne problemy, to prawda. Coraz mniejsze, ale dalej obecne. Są one choćby do tego stopnia zauważalne i powtarzalne, iż w polskim, inwestycyjnym środowisku mówi się choćby o czymś na kształt „klątwy WIG-u 20”. Kiedyś nawet, z czystej ciekawości, sprawdzaliśmy, czy ta klątwa ma jakiekolwiek odzwierciedlenie w twardej statystyce i okazało się, iż w sumie to… tak. W latach 2010-2024, większość spółek, tuż po swoim wejściu do prestiżowego indeksu WIG20, notowała dotkliwe spadki, i to zarówno w okresie tygodnia, miesiąca, jak i całego roku po takim awansie! Ale na szczęście, nie samym WIG-iem 20 polski rynek stoi!

Idealnym ETF-em dla 30-latka, który daje mu sensowną ekspozycję na polski rynek akcji, jest fundusz Beta ETF mWIG40TR, który precyzyjnie odwzorowuje wyniki indeksu mWIG40. Indeks ten obejmuje 40 średnich, polskich spółek z warszawskiej giełdy, które znajdują się już poza indeksem WIG20, ale jednocześnie mają zbyt dużą kapitalizację, by należeć do indeksu małych spółek sWIG80.
Wersja Total Return (TR) w nazwie oznacza, iż przy obliczaniu wartości tego indeksu uwzględniane są także wszystkie, wypłacane przez te spółki dywidendy, co w naturalny sposób zwiększa jego długoterminową stopę zwrotu w porównaniu do klasycznej, cenowej wersji indeksu mWIG40. Indeks mWIG40 jest znacznie bardziej zdywersyfikowany pod względem sektorowym niż WIG20, ponieważ jego skład nie jest aż tak bardzo zdominowany przez banki i spółki Skarbu Państwa, jak ma to miejsce w przypadku naszego, głównego indeksu. Znajdziemy w nim między innymi firmy z branży przemysłowej, z branży IT, z gamingu, z sektora nieruchomości i z szeroko pojętego sektora konsumenckiego. Fundusz ten został utworzony w 2019 roku i do tej pory dał już zarobić swoim inwestorom ponad 140%!

Polska, na globalnej mapie inwestycyjnej, jest wciąż dość egzotycznym rynkiem, więc za ten fundusz przyjdzie nam, niestety, zapłacić aż 0,96% rocznej opłaty za zarządzanie. Ale mimo to, jest to wciąż jedna z absolutnie najlepszych i najprostszych ekspozycji na nasz, lokalny rynek akcji w długim terminie. Polska giełda ciągle przechodzi transformację i naprawdę postrzeganie jej tak, jak jeszcze 15 lat temu jest błędem. Lepiej zrozumieć to szybciej niż później.
Przykładowa struktura portfela i końcowe wnioski
Jak taką paczkę ETF można rozłożyć na start? Na przykład tak:
- Nasdaq 100 – 25%
- Beta ETF mWIG40 – 20%
- Emerging Markets – 15%
- World Quality – 20%
- Digitalisation – 10%
- Automation & Robotics – 10%
Masz 30 lat – jesteś wciąż młody, daleko Ci jeszcze do emerytury, a Twoje dzieci, jeżeli w ogóle je masz, prawdopodobnie dopiero rosną. To wszystko oznacza jedno: możesz sobie pozwolić na znacznie większe ryzyko inwestycyjne i postawić swój długoterminowy portfel w całości na akcje.
Przy długim, wieloletnim horyzoncie inwestycyjnym, warto jest rozważyć posiadanie ekspozycji na te bardziej zmienne, ale jednocześnie, znacznie bardziej perspektywiczne segmenty globalnego rynku – w szczególności na szeroko pojętą technologię.
Nawet jeżeli po drodze przyjdą okresy mocnych, dotkliwych spadków, masz jeszcze wystarczająco dużo czasu, żeby je spokojnie przeczekać i dać swojemu kapitałowi realną szansę na odbudowę i na dalsze, dynamiczne wzrosty. Dlatego właśnie, wśród dzisiejszych ETF-y, które mają w sobie mocny, technologiczny komponent. Czy takie same byłby dla 40-latka? Nie. Traktujemy to jako zestaw dla osób w wieku 28-36 lat. Potem struktura pewnie trochę by się zmieniła, ale to temat na inny materiał.
Inwestuj w ETF-y bez prowizji z OANDA TMS!
Załóż konto i korzystaj z 10 darmowych transakcji miesięcznie – aż do 100 000 euro obrotu. Idealna okazja, by budować portfel bez zbędnych kosztów!
Więcej informacji i rejestracja: https://go.tms.pl/DNARynkowETF
Do zarobienia!
Piotr Cymcyk