Branża meblarska wypracowuje w Polsce około 2,5 proc. PKB. Nasz kraj jest największym na świecie eksporterem mebli do siedzenia - foteli, krzeseł czy kanap. Rocznie produkowanych jest około 18 mln sztuk, z czego prawie 90 proc. trafia na eksport.
Firmy meblarskie w tarapatach. Powodem konkurencja z Azji
Mimo uznania, ich producenci mierzą się z kolejnymi problemami. Pierwszym była pandemia COVID-19, niedługo po niej rozpoczęła się wojna w Ukrainie, w konsekwencji której nie tylko skurczył się rynek odbiorców mebli, ale też wzrosła cena drewna. Ostatnią przeszkodą jest silna konkurencja z Azji.
Nie tylko polski, ale rynek całej Europy jest zalewany przez tańsze meble z Chin, Wietnamu czy Indii. Presja cenowa zmusza polskie przedsiębiorstwa do zmniejszania marż. Spadek popytu jest też spowodowany zastojem na rynku sprzedaży mieszkań, wynikającym z trudności w dostępie do kredytów. W efekcie zapotrzebowanie na wyposażenie wnętrz jest mniejsze.Reklama
Pokrzywdzone dwa rejony. "Coraz więcej przedsiębiorstw musi wybierać"
Odczuwają to producenci z Kujaw i Pomorza, gdzie działa 1618 firm produkujących tapicerowane kanapy, sofy i fotele. Ich udział w krajowym rynku przekracza 5 procent. Nie wszystkie jednak wytrzymują konkurencję. Działalność zakończyła Pomorska Fabryka Mebli należąca do niemieckiej Grupy Klose. Firma została zamknięta i pracę straciło prawie 300 osób.
"Wiele firm działa w formie jednoosobowej działalności i to właśnie one najbardziej dotkliwie odczuwają problemy rynkowe. One też mają teraz największe problemy finansowe" - informuje "Gazeta Pomorska". W sumie przedsiębiorstwa te obarczone są zaległościami finansowymi sięgającymi 72,7 mln zł - wynika z najnowszych danych Krajowego Rejestru Długów na jakie powołuje się dziennik.
Rosnące zatory finansowe wynikają często z wydłużonych terminów płatności. Presję potęguje również rosnący import mebli z Azji, który wymusza na krajowych firmach obniżanie cen, często poza granicę opłacalności i akceptowanie długich terminów spłat u odbiorców. "Coraz więcej przedsiębiorstw musi wybierać między utrzymaniem płynności a spłatą zobowiązań" - czytamy w "Gazecie Pomorskiej".