Prezydentura Donalda Trumpa zbliża się wielkimi krokami. Wraz z nią sporo niepewności co do kształtu polityki gospodarczej, szczególnie handlowej. Jedno jednak jest pewne – powracający prezydent będzie próbował wpływać na rynki. W zasadzie robi to już teraz.
Obawy o wzrost stawek celnych
Tak zwany Trump Trade był w drugiej połowie minionego roku dla Wall Street bardzo pozytywny. Oczekiwania nie tylko przedłużenia, ale wręcz dalszego obniżenia podatków korporacyjnych oraz bardziej przyjaznych regulacji pchnęły notowania na Wall Street do rekordowych poziomów. Teraz jednak zaczynają dominować obawy o wpływ polityki handlowej, szczególnie na poziomie makroekonomicznym. Wobec solidnych danych z USA inwestorzy mają obawy, iż wzrost stawek celnych wywoła nowy impuls inflacyjny. W efekcie oczekiwania na dalsze cięcia stóp procentowych praktycznie wyparowały, a rentowności obligacji 10-letnich zbliżają się do maksimów z 2023 roku. Jednak wczorajszy dzień przyniósł pewną odwilż. Finalnie indeksy na Wall Street odrobiły straty, a dolar osłabił. Stało się tak po „doniesieniach” z otoczenia prezydenta elekta, iż rozważane jest bardziej stopniowe podejście do zwiększenia stawek celnych. Zamiast jednorazowych ruchów, miałoby być to podnoszenie stawek o 2 do 5% miesięcznie. To już drugie w tym roku takie „pogłoski”, które mają uspokoić nastroje rynkowe.
Inwestorzy pamiętający poprzednią prezydenturę Donalda Trumpa znają ten schemat. Po szoku wywołanym „wojnami handlowymi” z 2018 roku otoczenie prezydenta (z nim samym na czele, często za pośrednictwem Twittera) próbowało wielokrotnie podkręcać rynkowe nastroje, obiecując rychłe porozumienia handlowe. Z wypowiedzi prezydenta można było też wysnuć wniosek, iż traktuje notowania jako miernik swojego sukcesu.
Ryzyko ‚przesilenia’ na rynkach
To może oznaczać pewien problem dla Donalda Trumpa i jego planów. Na początku 2017 roku rynki były już po wieloletniej hossie, ale poziomy wycen nie były jeszcze ekstremalne, a w 2016 roku miała miejsce duża korekta. Same cięcia podatkowe przyłożyły się do solidnych wzrostów. Teraz poziomy wycen są na historycznych szczytach, a zapowiedzi w zakresie polityki celnej mogą utrzymać wysokie stopy procentowe, ostatecznie prowadząc choćby do recesji. Trumpowi może być zatem znacznie trudniej z jednej strony prowadzić politykę „MAGA”, z drugiej zaś kąpać się w PR-owym świetle rosnących rynków. Można odnieść wrażenie, iż część osób z jego otoczenia już to rozumie. Pozostaje jednak pytanie, jakie finalnie będą priorytety.
Ma to oczywiście bardzo duży wpływ także na dolara. jeżeli ekipa nowego prezydenta postawi na mocne zwarcie z partnerami handlowymi (przynajmniej na początku jako część taktyki negocjacyjnej) będzie to prawdopodobnie prowadzić do dalszego umocnienia dolara i zwiększy ryzyko „przesilenia” na rynkach.
Przed nami dane o inflacji. najważniejszy raport CPI jutro, ale dziś o 14:30 poznamy dane o inflacji producenckiej, które będą swego rodzaju preludium. Uwaga skierowana będzie przede wszystkim na PPI bazowy, gdzie spodziewany jest wzrost do 3,7%. We wtorek o 8:30 euro kosztuje 4,27 złotego, dolar 4,16 złotego, frank 4,55 złotego, zaś funt 5,09 złotego.
Źródło: dr Przemysław Kwiecień CFA, XTB