Pogłębia się chaos komunikacyjny wokół Bogdanki. Jednocześnie oddala się perspektywa rozpoczęcia konstruktywnego dialogu na temat przyszłości powiatu łęczyńskiego po likwidacji kopalni. Chociaż Bogdanka jest rentowną i efektywną kopalnią, likwidacja ta w końcu będzie musiała nastąpić w związku z odchodzeniem od węgla w polskiej energetyce.
Dialog ten miał nabrać konkretnych kształtów już 17 lutego. Jak pisaliśmy w Interii Biznes, do tego czasu miał powstać specjalny zespół, który miał opracować plan dla Lubelskiego Zagłębia Węglowego na czas transformacji energetycznej i późniejsze lata, kiedy nie będzie już Bogdanki - dziś głównego pracodawcy w regionie. Przedmiotem troski zespołu ma być przede wszystkim zabezpieczenie miejsc pracy - region, w którym działa Bogdanka, różni się diametralnie od Śląska (który też będzie musiał zmierzyć się z rzeczywistością po wygaszeniu kopalń węgla kamiennego): to monokultura przemysłowa, a więc gospodarczy ekosystem oparty jedynie na działalności zagłębia. Alternatyw brak i trzeba je dopiero stworzyć (lokalne władze w tym kontekście mówią m.in. o utworzeniu specjalnej strefy ekonomicznej). Na pewno jest o czym rozmawiać. Reklama
Koniec Bogdanki - i co dalej? Specjalny zespół ds. transformacji wciąż nie działa
Luty jednak minął, nadszedł marzec i kalendarzowa wiosna, a zespołu jak nie było, tak nie ma. Według obietnic złożonych związkowcom w połowie lutego, w jego skład mieli wejść przedstawiciele trzech resortów: przemysłu, klimatu i środowiska, aktywów państwowych, reprezentanci władz Enei (energetyczny koncern jest dominującym akcjonariuszem Bogdanki), samej spółki Bogdanka, strony społecznej, a także samorządowców.
Jak mówi Interii Biznes Jarosław Niemiec, przewodniczący Związku Zawodowego "Przeróbka" w Bogdance, data rozpoczęcia rozmów ze stroną społeczną jest cały czas odsuwana przez decydentów.
Związkowcy mają żal do minister przemysłu. "Wprowadzała nas w błąd"
- Pani minister Czarnecka (szefowa resortu przemysłu Marzena Czarnecka - red.) wprowadzała nas w błąd trzykrotnie. Podczas ustaleń ze stroną społeczną była mowa o tym, iż do 28 lutego odbędzie się spotkanie zespołu ds. transformacji energetycznej regionu. Na tym spotkaniu miał być ustalony harmonogram dalszych rozmów i ich tematyka. Do tego jednak nie doszło. Podczas naszej wizyty na komisji sejmowej (mowa o posiedzeniu komisji ds. energii, klimatu i aktywów państwowych w dniu 6 marca - red.) pani minister składała wyjaśnienia, przedstawiając sprawę w ten sposób, iż do 28 lutego miały jedynie zapaść decyzje w sprawie powołania zespołu. Protokoły z naszych wcześniejszych spotkań pokazują jednak, iż to nieprawda.
- Podczas posiedzenia sejmowej komisji została też podana nieprawdziwa informacja, iż już zostało wysłane zaproszenie do górników na spotkanie na 27 marca. Tymczasem ono nie zostało wysłane i na ten dzień nie zaplanowano żadnego posiedzenia zespołu - dodaje nasz rozmówca. - W dniu 12 marca przyszło tylko pismo z Ministerstwa Przemysłu, iż na koniec marca - a więc w bliżej nieokreślonej dacie - planowane są trzy spotkania: w Kozienicach, Połańcu i Łęcznej. Kiedy dokładnie - nie wiemy.
- Jest to unikanie rozmowy ze stroną społeczną. Widać też, iż między resortami nie ma komunikacji w tej sprawie - podsumowuje Jarosław Niemiec.
Przyszłość Bogdanki. Ministerstwa odbijają między sobą piłeczkę
Co w kwestii powstania zespołu roboczego ds. transformacji Lubelskiego Zagłębia Węglowego mówią ministerstwa? Zwróciliśmy się do resortów, których przedstawiciele mieli wchodzić w skład tego gremium, z pytaniem, czy zespół już się ukonstytuował i czy zaplanowano już rozmowy z górnikami i samorządowcami z regionu.
"Sprawę powołania zespołu roboczego ds. transformacji energetycznej koordynuje MAP. w tej chwili czekamy na podjęcie przez ten resort kolejnych kroków i w związku z tym sugerujemy bezpośredni kontakt z MAP" - odpowiedziało na maila Interii Biznes Ministerstwo Klimatu i Środowiska.
Ministerstwo Aktywów Państwowych przekazało nam z kolei, iż "przedmiotowa kwestia (tj. Powołania zespołu - red.) znajduje się we adekwatności Ministerstwa Przemysłu" i zarekomendowało kontakt z tym resortem. MP nie odpowiedziało jednak na nasze pytania (wysłane kilkanaście dni przed publikacją tekstu).
Odpowiedziała nam za to rzeczniczka Enei Berenika Ratajczak. Jak poinformowała, "z Grupy Enea w skład zespołu roboczego wchodzą szefowie obszaru zarządzania zasobami ludzkimi z Enei SA, Enei Wytwarzanie i Lubelskiego Węgla Bogdanka".
"Trwają w tej chwili ustalenia m.in. w zakresie terminu spotkania w Ministerstwie Przemysłu, które koordynuje organizację prac zespołu roboczego" - dodała rzeczniczka większościowego akcjonariusza Bogdanki. Na tej podstawie można domniemywać, iż w resorcie przemysłu faktycznie coś się dzieje. Jednak brak komunikacji między ministerstwami, o którym wspominał Jarosław Niemiec z "Przeróbki", jest aż nadto widoczny - nie mówiąc już o braku komunikacji ze stroną społeczną.
Skąd fundusze na transformację Lubelskiego Zagłębia Węglowego? "Rachunek będzie wysoki"
W kwestii Bogdanki pojawił się w międzyczasie nowy wątek. Na wspomnianym posiedzeniu sejmowej komisji 6 marca minister Marzena Czarnecka powiedziała, iż położona w woj. lubelskim kopalnia zostanie objęta Funduszem na rzecz Sprawiedliwej Transformacji. To unijny wehikuł mający łagodzić negatywne skutki odchodzenia od węgla w regionach górniczych. Polska ma otrzymać z niego 3,85 mld euro - z czego na chwilę obecną 2,4 mld euro ma przypaść Górnemu Śląskowi i Małopolsce, 415 mln euro - Wielkopolsce Wschodniej, 370 mln euro - subregionowi wałbrzyskiemu, a 369,5 mln euro - województwu łódzkiemu.
- Zapowiedzi, iż region, w którym funkcjonuje nasza kopalnia, zostanie objęty programem finansowanym z unijnego Funduszu na rzecz Sprawiedliwej Transformacji, odbieram po prostu jako jedną z deklaracji - komentuje Jarosław Niemiec. - Rachunek za transformację będzie bardzo wysoki. Są to pytania, na które rząd nie chce odpowiedzieć.
- Wszystko sprowadza się do tego, czy znajdą się środki na zabezpieczenie miejsc pracy, a mowa o olbrzymich kwotach. W Niemczech, w związku z transformacją 20-tysięcznego regionu Cottbus, koszty społeczne oszacowano na 40 mld euro (sam koszt budowy zakładu naprawy taboru kolejowego, który przejął 2 tys. pracowników likwidowanej elektrowni węglowej, wyniósł miliard euro). W naszym przypadku na samo tylko zabezpieczenie miejsc pracy i dopłaty do pensji trzeba by wydać prawie 800 mln zł w ciągu 16 lat - stwierdza.
Górnicy z Bogdanki planują protest w Lublinie
W sytuacji chaosu komunikacyjnego związkowcy z Bogdanki planują zintensyfikować swoje działania.
- Planujemy działania protestacyjne na początku kwietnia. Organizujemy manifestację w Lublinie z żądaniem sprawiedliwej transformacji dla naszego regionu. Będzie to transformacja społeczna, nie tylko związkowa. Jednocześnie planujemy też coraz bardziej radykalne działania związkowe. Nie odpuścimy tej sprawy - i zrobimy wszystko, co tylko związki zawodowe mogą zrobić - mówi Jarosław Niemiec.
Wcześniej, na 23 marca, związkowcy zaplanowali cykl spotkań z mieszkańcami powiatu łęczyńskiego w trzech gminach (Łęczna, Puchaczów, Cyców), podczas których chcą przybliżyć lokalnym społecznościom kwestie związane z konsekwencjami transformacji energetycznej dla regionu.
Katarzyna Dybińska