Miedź przekroczyła historyczny próg 12000 dolarów za tonę na LME

2 godzin temu

Cena kluczowego metalu przemysłowego osiągnęła dziś rekordowy poziom, kontynuując najlepszy rok od 2009. Za wzrostami stoją zakłócenia podaży i obawy przed amerykańskimi cłami.

Miedź po raz pierwszy w historii przekroczyła barierę 12 000 dolarów za tonę na giełdzie London Metal Exchange (LME), osiągając w poniedziałek 23 grudnia 2025 roku szczyt na poziomie 12 044 USD. To kolejny etap rekordowej hossy, która podniosła ceny „czerwonego metalu” o ponad 36 procent w skali roku – najlepszy wynik od 2009 roku.

Według danych Trading Economics z dzisiejszego poranka, miedź na rynku terminowym COMEX w Nowym Jorku była wyceniana po 5,52 dolara za funt, co oznacza wzrost o 1,49 procent w stosunku do poprzedniej sesji. Natomiast na LME po osiągnięciu historycznego szczytu notowania nieznacznie skorygowały do poziomu około 11 918-11 996 dolarów za tonę.

Paradoks wzrostu pomimo spadku popytu z Chin

Wyjątkowość obecnej sytuacji polega na tym, iż ceny rosną mimo wyraźnego pogorszenia popytu ze strony Chin – kraju odpowiedzialnego za około połowę światowego zużycia miedzi. Jak podaje Bloomberg, inwestorzy ignorują słabnącą konsumpcję w Państwie Środka, koncentrując się na zagrożeniach po stronie podaży oraz obawach przed potencjalnymi amerykańskimi cłami na import metali.

Zapowiedzi prezydenta Donalda Trumpa dotyczące wprowadzenia ceł na miedź – w tym już obowiązujące 50-procentowe taryfy na półprodukty – wywołały gwałtowny wzrost importu tego surowca do USA. Amerykańskie firmy próbują zabezpieczyć zapasy przed wejściem w życie pełnych restrykcji, co doprowadziło do globalnej rywalizacji o dostępne wolumeny i dodatkowo napędziło ceny.

Poważne zakłócenia w dostawach

Sytuację na rynku dodatkowo komplikują znaczące problemy z wydobyciem w kluczowych kopalniach na trzech kontynentach. Jak informuje Trading Economics, zawieszono operacje w kopalni Grasberg w Indonezji (należącej do Freeport-McMoRan), która odpowiada za 3 procent globalnej podaży, po śmiertelnym wypadku. Równocześnie spowolnienie produkcji grozi w Chile i Peru z powodu protestów społecznych.

Deutsche Bank ostrzega, iż produkcja największych światowych koncernów wydobywczych spadnie w 2025 roku o około 3 procent, z ryzykiem dalszego spadku w 2026 roku. To znacznie bardziej pesymistyczna prognoza niż dotychczas przewidywano.

Prognozy wskazują na strukturalny deficyt

Morgan Stanley prognozuje, iż w 2026 roku rynek miedzi doświadczy najbardziej dotkliwego deficytu od ponad dwóch dekad – popyt może przewyższyć podaż choćby o 600 tysięcy ton. Zdaniem analityków CCB Futures, mimo braku wsparcia popytowego, „oczekuje się, iż ceny miedzi będą przez cały czas rosły, napędzane nastrojami na rynkach”.

Goldman Sachs niedawno podniósł swoją prognozę średniej ceny miedzi na 2026 rok do 11 400 dolarów za tonę (wobec wcześniejszych 10 650 USD), choć bank zaznacza, iż obecne wzrosty są w dużej mierze oparte na oczekiwaniach przyszłych niedoborów, a nie bieżących fundamentach.

Najbardziej optymistyczny scenariusz przedstawia Citigroup, która przewiduje, iż przy osłabieniu dolara i obniżkach stóp procentowych w USA cena miedzi mogłaby wzrosnąć do 15 000 dolarów za tonę do drugiego kwartału 2026 roku.

Znaczenie dla zielonej transformacji

Miedź odgrywa kluczową rolę w transformacji energetycznej jako niezbędny komponent w produkcji pojazdów elektrycznych, infrastrukturze odnawialnych źródeł energii oraz w technologiach związanych ze sztuczną inteligencją, która wymaga rozbudowy centrów danych.

Jak odnotowują analitycy, „czerwony” metal zmierza do zaliczenia najlepszego roku od 2009, a w ślad za miedzią drożeją również inne metale przemysłowe – ceny niklu wzrosły o około 2 procent.

Chilijskie państwowe przedsiębiorstwo wydobywcze Codelco zaoferowało chińskim odbiorcom rekordowo wysokie ceny, zmuszając chińskie huty do zaakceptowania zerowych opłat za przeróbkę na przyszły rok – bezprecedensowa sytuacja świadcząca o skali napięć na rynku.

Obecna sytuacja pokazuje, iż rynek miedzi znajduje się w punkcie, gdzie czynniki podażowe i ryzyka geopolityczne całkowicie przesłaniają tradycyjne wskaźniki popytu, co może prowadzić do dalszych rekordów cenowych, ale również zwiększa ryzyko gwałtownych korekt w przypadku rozwiązania problemów strukturalnych.

Idź do oryginalnego materiału