"Dlaczego tyle osób parkuje na miejscach parkingowych dla rodzin, chociaż przyjeżdżają bez dzieci"? Od miesięcy pytają internauci w mediach społecznościowych. Okazuje się, iż odpowiedź jest prosta: tego typu miejsca zwyczajnie nie są uregulowane prawnie. To może się jednak zmienić. Ministerstwo Infrastruktury przyjrzy się tego problemowi i rozważy konieczność wprowadzenia nowych regulacji w Kodeksie drogowym.
Miejsca parkingowe dla rodzin na razie dla wszystkich
Szerokie miejsca parkingowe zlokalizowane są najczęściej w bliskiej odległość od wejść do centrów handlowych i dużych marketów, ale także przy szpitalach, urzędach i coraz częściej w strefach zamieszkania. To różowe lub niebieskie miejsca często opatrzone znakiem z wizerunkiem osób dorosłych w towarzystwie wózka lub/i dziecka. Reklama
W Polsce nie ma jednak przepisów, które regulują wyznaczanie miejsc parkingowych dla rodzin z dziećmi. To oznacza, iż takie miejsca mogą mieć różną wielkość i przeznaczenie, a parkować na nich może każdy bez obawy o mandat. To budzi frustracje w mediach społecznościowych:
"Niektórzy gdyby mogli, to by w sklepie parkowali".
"Niestety często widzę tam ludzi, którzy mają foteliki w aucie, ale przyjechali bez dzieci i zajmują te miejsca".
"Naprawdę tak trudno jest przejść parę kroków więcej. To już choćby nie chodzi o to, żeby mieć gdzie zaparkować, ale te miejsca są po prostu szersze, żeby bezpiecznie móc wyjąć dziecko z fotelika".
Problem jest jednak bardziej złożony, bo korzystanie z miejsc parkingowych dla rodzin wynika nie tylko z lenistwa czy braku kultury i empatii:
"Jestem w zaawansowanej ciąży i nie będę parkować na regularnych miejscach, bo żeby wysiąść z samochodu muszę na maksa otworzyć drzwi".
W mediach społecznościowych czytamy także o przypadkach osób, które mają przewlekłe bóle, jednak nie mają orzeczenia o niepełnosprawności. Ze względu na codzienny dyskomfort, takie osoby, na przykład przy złamanych kończynach, często korzystają one z miejsc parkingowych dla rodzin.
Miejsca parkingowe dla rodzin w rządzie
Tego typu doniesienia w mediach społecznościowych pojawiają się od wielu miesięcy, dlatego zapytaliśmy w rządzie, czy prowadzone lub planowane są prace mające na celu uregulowanie kwestii miejsc parkingowych dla rodzin z dziećmi. Jak informuje nas Ministerstwo Infrastruktury, realizowane są w tej chwili prace nad aktualizacją przepisów dotyczących znaków i sygnałów drogowych:
- Z uwagi na zaobserwowane przypadki wyznaczania przez zarządców terenu miejsc parkingowych stanowiących udogodnienie dla rodziców z małymi dziećmi, przeanalizowana zostanie potrzeba doprecyzowania regulacji w tym zakresie - czytamy w przesłanej Interii Biznes odpowiedzi.
Szczegóły na temat procedowanych regulacji będą jednak podawane dopiero w toku dalszych prac legislacyjnych.
Rząd da prawo jazdy 17-latkom i przyspieszy ciągniki
Resort infrastruktury pracuje w tej chwili także nad zmianami w ustawy Prawo o ruchu drogowym.
- Wśród proponowanych rozwiązań jest m.in. wprowadzenie możliwości kierowania samochodami osobowymi (kat. B prawa jazdy) przez osoby, które osiągnęły wiek 17 lat, z doświadczonym kierowcą (opiekunem). Obniżenie dolnej granicy wiekowej odbywa się na wzór innych państw Unii Europejskiej - przekazuje nam Ministerstwo Infrastruktury.
W 2002 r. zmieniły się przepisy dotyczące prawa jazdy w Polsce. Podniesiono wówczas minimalny wiek kierowców z 17 na 18 lat. w tej chwili zmiany podyktowane są "potrzebą zwiększenia poziomu bezpieczeństwa w ruchu drogowym", jednocześnie ma na celu zwiększenie mobilności młodych osób, co jest najważniejsze w niwelowaniu zjawiska wykluczenia komunikacyjnego.
Nowela ustawy zakłada także zaostrzenie regulacji o odbieraniu prawa jazdy za przekroczenie prędkości o 50 km/godz.:
- W nowelizacji rozwiązania dotyczą również m.in. odbierania prawa jazdy za przekroczenie prędkości o 50 km/godz. poza obszarem zabudowanym na drogach jednojezdniowych dwukierunkowych czy też np. ograniczenia możliwości redukcji punktów karnych - informuje resort infrastruktury.
Ministerstwo Dariusza Klimczaka pracuje także nad postulatem zgłaszanym przez rolników, a więc zwiększeniem dopuszczalnej prędkości ciągników rolniczych z 30 km/godz. do 40 km/godz.
Agnieszka Maciuła-Ziomek