Statystyki dla tzw. rajdu św. Mikołaja dla indeksu WIG nie są złe. Choć być może część osób kojarzy słowo „rajd” z jakimś spektakularnym wzrostem, to w istocie średnia skala zwyżki w grudniu aż tak duża nie jest.
Statystyka dla miesiąca grudnia od 2004 r. wskazuje na to, iż średnio w grudniu indeks WIG rósł o 1,09%. W tym czasie 13 razy był na plusie oraz 7 na minusie. W najlepszych miesiącach indeks potrafił rosnąć od 4% choćby powyżej 7%, co miało miejsce w 2020 r. w skali miesiąca. W najgorszym czasie spadał od 3 do ponad 6%, co miało miejsce w 2013 r.
Statystyka przemawia za tym, iż miesiąc może być udany zwłaszcza, iż byłby to już szósty grudzień „na plusie” z rzędu, co w badanym okresie się nie zdarzało zwłaszcza, iż miesiąc rozpoczął się dość obiecująco dla giełdowych byków. W pierwszej sesji ostatniego miesiąca roku indeks WIG wzrósł o ponad 2%, dając nadzieję, iż rajd się dopiero rozpoczął.
WIG20 po 20% spadku
Statystyka również może przemawiać za indeksem WIG20 i tym razem chodzi o skalę odbicia w historii po 20% spadku. Taki właśnie spadek ostatnio miał miejsce na tym indeksie, co spowodowało jego otarcie się o umowną granicę bessy. Historycznie WIG20 po takim spadku z reguły odbijał o 10-15%. Obecny ruch od dołka to już około 8%, stąd wciąż istnieje przestrzeń do kontynuacji statystycznego odbicia od granicy bessy. W optymistycznym scenariuszu WIG20 mógłby w grudniu zmierzać do obszaru 2300-2400 punktów.
Pozytywny sentyment za granicą
W momencie, gdy giełda w Polsce nie radzi sobie najlepiej, to niemiecki DAX bije rekordy, testują poziom 20 000 punktów wraz z indeksami w USA blisko swoich historycznych szczytów. Z kolei w Europie porównywalnie słabym indeks indeksem do WIG20 jest tylko francuski CAC40, ale tam za chwilę może rozpaść się rząd, więc skala problemów zdaje się być nieporównywalna. Obyśmy w tym miesiącu bardziej zainspirowali się DAXem lub SPX niż CAC40.