Zdaniem Jacka Tomczaka, wiceministra rozwoju i technologii, brak stymulowania popytu przez rządowy program „Kredyt na Start” może doprowadzić do dramatycznego zatrzymania nowych inwestycji.
W ostatnim czasie Tomczak odniósł się do uwag złożonych do projektu ustawy przez Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej. – Same działania ułatwiające czy przyspieszające budowę mieszkań nie okażą się skuteczne, o ile mający nabywać te mieszkania obywatele nie będą posiadać wystarczających możliwości do dokonania tych zakupów – powiedział.
Niższa podaż jest problemem
Według wiceministra choćby dysponujący gruntem inwestor nie zdecyduje się na rozpoczęcie budowy, o ile będzie się to wiązało z dużym ryzykiem braku nabywców. – Dotyczy to zwłaszcza tzw. sektora mieszkań popularnych, gdzie możliwości nabywcze społeczeństwa są ściśle powiązane ze zdolnością kredytową – podkreślił.
Jak zaznaczyło Ministerstwo Rozwoju i Technologii, doświadczenia ostatnich dwóch lat pokazują, iż brak dostępnych kredytów mieszkaniowych prowadził do zmniejszenia podaży. – Im niższe było oprocentowanie kredytów, tym więcej budów rozpoczynano, a im bardziej oprocentowanie rosło, tym szybciej spadała podaż – zauważył Tomczak.
Najbardziej jaskrawym przykładem tej zależności był rok 2022. – Gwałtowny wzrost stóp procentowych doprowadził wtedy do dramatycznego zatrzymania nowych inwestycji, których liczba ponownie zaczęła rosnąć dopiero w efekcie wprowadzenia bezpiecznego kredytu 2 proc. oraz zapowiedzi uruchomienia programu kredytów mieszkaniowych na Start – dodał wiceszef MRiT.
Tomczak zauważył, iż obecne warunki dostępności kredytów hipotecznych w Polsce są zbliżone do tych z 2022 roku, a ich oprocentowanie jest najwyższe w Unii Europejskiej. – W przypadku dalszego utrzymywania się tej sytuacji i braku działań, takich jak wprowadzenie programu kredytów mieszkaniowych naStart, ponowne załamanie podaży będzie tylko kwestią czasu – prognozował. – Ustalenie zbyt niskiego limitu na starcie programu wobec szacowanego zapotrzebowania mogłoby (…) generować niepotrzebną presję do jak najszybszego złożenia wniosku o kredyt. W kontekście doświadczeń z działania bezpiecznego kredytu 2 proc. to właśnie takie warunki (wymuszające na kupujących szybkie podejmowanie decyzji o zakupie mieszkania) stanowić mogą istotny czynnik podnoszący ceny na rynku mieszkaniowym. (…) Proponuję utrzymanie przedstawionych limitów przynajmniej w zakresie pierwszego kwartału – dodał.
Zdaniem wiceministra założenie wyższego limitu wniosków w pierwszym okresie działania programu było również przewidywane w pierwszej wersji projektu. – Wynika to z opisanej już sytuacji na rynku mieszkaniowym gdzie utrzymujące się wysokie stopy procentowe sprawiają, iż liczba osób gotowych od strony społecznej do zakupu mieszkania (usamodzielnienie się młodych osób, czy też osób gotowych założyć rodzinę), a pozbawionych tej możliwości z uwagi na brak zdolności kredytowej z każdym miesiącem narasta – powiedział.