Maj był dla mnie szczególnym miesiącem. Przeszedłem na dietę nisko węglowodanową. Czyli zrobiłem coś, o czym wcześniej choćby nie myślałem, iż potrafię. Udało się.
Powód oczywisty. Zdecydowanie za wysoka waga. Teraz chce się z Wami podzielić wrażeniami, ale i kosztami.
Jeszcze niedawno jadłem typowo po polsku:
- na śniadanie, II śniadanie, kolacja, kanapki z wędliną lub serem
- obiad – mięso, ziemniaki (ryż), warzywa + deser.
- do tego sporo domowego ciasta/czekolady/innych słodyczy.
Śniadanie jadłem zaraz po otwarciu oczu, inaczej robiłem się głodny. Dzień kończyłem obfitą kolacją.
Efekt – 3000-3500 Kcal dziennie i +10kg w pół roku. Trzeba było coś z tym zrobić. Na całkowite wyeliminowanie owoców warzyw, nabiału – wcale nie miałem ochoty. Ratunkiem stała się dieta nisko węglowodanowa.
Skutki: – 4 kg w 2 tygodnie, -7 kg w miesiąc.
Menu:
- śniadanie (o 8-9 nie 4-5): ser biały z pomidorem i jajkiem.
- II śniadanie (11-13): 2 oscypki smażone lub jajecznica z dwóch jaj lub skyr,
- obiad: karkówka, kurczak (160g mięsa), sałatka z kapusty i pomidora,
- podwieczorek: jabłko lub gruszka lub brzoskwinia,
- kolacja: smażony ser żółty.
- do tego 3 latte dziennie i 7-8 herbat.
W sumie 1500-1800 kcal (choć bywały dni i z 1200) i zero głodu. Do słodyczy w ogóle mnie nie ciągnie, węglowodanów zjadam dziennie 60-100 g nie więcej.
A koszty takiego jedzenia: 12-13 zł dziennie tj. 360-390 zł miesięcznie (+kawa). Porównajcie z dietą pudełkową. Przygotowanie zabiera mi po kilka minut na posiłek. Dłużej pieką się kurczaki czy karkówka, ale mam obiad na parę dni, no i robi je żona.
Taki sposób na jedzenie ma jeszcze inne plusy. Gdybym przeniósł się na wieś, kupił kozę/owcę i kury, w zasadzie zaspokoję swój apetyt, wyłącznie w oparciu o własne produkty. Musiałbym dokupić kawę (30 zł m-c), czasem karkówkę (20 zł/m-c) i brzoskwinie (20 zł/m-c). W sumie wydawałbym na jedzenie 70 zł/m-c.
I najważniejsze. Po miesiącu diety robiłem badania krwi. Glukoza 80, a więc znacznie poniżej, zaniżonej ostatnio normy.