Bitcoin jest pionierem rynku kryptowalut, stworzonym przez osobę lub zespół pod pseudonimem Satoshi Nakamoto jako „peer-to-peer elektroniczny system gotówkowy”. Przyświecała mu idea pieniądza niezależnego od rządów i banków centralnych, odpornego na cenzurę i dającego użytkownikom finansową suwerenność. Z czasem jednak rzeczywistość odbiegła od tej wizji. Bitcoin, z cyfrowej gotówki, stał się głównie “cyfrowym złotem”, środkiem spekulacji i inwestycji. Wraz z rosnącą adopcją i regulacjami, prywatność transakcji w sieci Bitcoin drastycznie zmalała. Dziś większość dużych giełd i platform wymaga pełnej weryfikacji KYC, co stoi w sprzeczności z pierwotną ideą anonimowych transakcji. Analiza łańcucha bloków przez wyspecjalizowane firmy (np. Chainalysis) umożliwia śledzenie przepływów BTC i identyfikację użytkowników, ograniczając anonimowość, na której zależało Nakamoto. W efekcie Bitcoin w 2025 roku nie jest już tak prywatny ani wolny od kontroli, jak zakładano na początku.
Równocześnie żyjemy w czasach rosnącej cenzury, zarówno intelektualnej jak i finansowej, oraz nadzoru. Teoretycznie każdy obywatel powinien mieć prawo swobodnie dysponować swoim majątkiem, ale w praktyce choćby płacenie gotówką bywa postrzegane podejrzliwie przez władze. W odpowiedzi na te niepokojące tendencje powstało Monero, czyli zdecentralizowana kryptowaluta zaprojektowana od podstaw z myślą o pełnej prywatności użytkowników. Monero bywa nazywane „królem prywatności” i budzi skrajne emocje: z jednej strony cieszy się uwielbieniem użytkowników ceniących anonimowość, z drugiej budzi nieufność rządów i instytucji. Czy w praktyce Monero realizuje pierwotne wartości kryptowalut lepiej niż sam Bitcoin?
W poniższym artykule przyjrzymy się, czym jest Monero i jak działa, porównamy filozofię stojącą za Bitcoinem i Monero, a także sprawdzimy, gdzie można kupić tę kontrowersyjną, ale fascynującą walutę cyfrową.
Czym jest i jak działa Monero?
Monero (ticker $XMR) to kryptowaluta stworzona w kwietniu 2014 roku z nadrzędnym celem zapewnienia pełnej prywatności każdej transakcji. Monero działa na własnym łańcuchu bloków opartym o mechanizm konsensusu Proof of Work, podobnie jak Bitcoin. Jednak w przeciwieństwie do Bitcoina, gdzie wszystkie transakcje są publiczne i możliwe do prześledzenia, Monero domyślnie ukrywa najważniejsze informacje: tożsamość nadawcy, tożsamość odbiorcy oraz kwotę transakcji. Sieć została zaprojektowana tak, by zapewnić użytkownikom całkowitą anonimowość – żadne dane transakcyjne nie są jawne dla osób postronnych.
Monero osiąga tak wysoki poziom prywatności dzięki unikalnemu połączeniu zaawansowanych technik kryptograficznych. Wykorzystuje podpisy pierścieniowe (ang. Ring Signatures) do zatajenia źródła transakcji, ukryte adresy (ang. Stealth Addresses) do anonimizacji adresu docelowego oraz poufne transakcje (ang. RingCT) do ukrycia przesyłanej kwoty. Gdy wysyłasz Monero, Twój prawdziwy adres zostaje zmieszany z adresami losowo wybranych użytkowników sieci, co skutecznie zaciera ślad, a obserwator zewnętrzny nie jest w stanie stwierdzić, który z wielu potencjalnych nadawców faktycznie zainicjował płatność. Dodatkowo każdy przelew generuje jednorazowy adres dla odbiorcy, tak aby tylko on wiedział, iż otrzymał środki, a postronni nie mogli powiązać transakcji z jego publicznym adresem. Kwoty transakcji również są ukrywane dzięki algorytmu RingCT – na blockchainie widoczne są zaszyfrowane zobowiązania, a nie rzeczywiste sumy XMR. Te mechanizmy wspólnie sprawiają, iż próby wyśledzenia przepływu monet Monero są praktycznie niemożliwe.
Dla porównania, w sieci Bitcoin każdy ułamek BTC ma swoje widoczne “dzieje” na blockchainie, co niestety oznacza, iż niektóre bitcoiny mogą być wykluczane z obiegu (np. giełdy odmawiają ich przyjęcia, jeżeli brały udział w działalności przestępczej). Monero eliminuje ten problem u podstaw, gwarantując, iż wszystkie monety są równie „czyste”.
Monero dba nie tylko o prywatność, ale i o decentralizację sieci. Protokołem bazowym projektu był CryptoNote, a w tej chwili blockchain Monero korzysta z algorytmu RandomX, zaprojektowanego tak, aby faworyzować kopanie monet dzięki zwykłych CPU. Oznacza to, iż wydobycie Monero jest dostępne praktycznie dla wszystkich posiadacza komputera, bez potrzeby inwestowania w specjalistyczne koparki ASIC (które zdominowały mining Bitcoina). RandomX utrudnia centralizację mocy wydobywczej – górnicy indywidualni oraz pule górników mogą brać udział w zabezpieczaniu sieci na równych zasadach. Dzięki temu Monero zachowuje charakter „od ludzi dla ludzi”, podobnie jak Bitcoin w swoich początkach, gdy pierwsze BTC kopane były na zwykłych laptopach. Co istotne, start Monero również przebiegł podobnie – nie było premiery (premine) ani ICO, a pierwszym twórcą był anonimowy deweloper o pseudonimie “thankful_for_today”. Projekt gwałtownie przejęła społeczność, która kontynuuje jego rozwój aż do dziś.
Priorytetem dla użytkowników i sympatyków Monero od zawsze pozostawała prywatność i bezpieczeństwo, choćby kosztem mniejszej wygody użytkowania. Monero to w pełni otwarto-źródłowy, społecznościowy projekt, a globalna społeczność programistów (jedna z największych w świecie krypto, obok Bitcoina i Ethereum) nieustannie go udoskonala. Regularne aktualizacje protokołu wprowadzają ulepszenia i łatki bezpieczeństwa, reagując na pojawiające się zagrożenia.
Czy Monero jest bardziej “Bitcoinowe” niż Bitcoin?
Aby odpowiedzieć na to prowokacyjne pytanie, musimy najpierw zrozumieć, jakie wartości przyświecały powstaniu Bitcoina i jak ewoluował on na przestrzeni lat, a następnie porównać je z filozofią Monero.
Satoshi Nakamoto tworząc Bitcoina kierował się wizją pieniądza wolnego od kontroli i cenzury, który każdy mógłby używać anonimowo niczym gotówki, bez potrzeby zaufania stronom trzecim. Pierwotna koncepcja zakładała codzienne wykorzystanie BTC jako środka płatniczego, cyfrowej gotówki dla mas. Rzeczywistość okazała się odmienna: Bitcoin stał się aktywem inwestycyjnym, a jego użycie transakcyjne zeszło na dalszy plan. Wysokie opłaty transakcyjne, swego czasu ograniczona przepustowość oraz przede wszystkim krótkoterminowa zmienność sprawiły, iż mało kto kupuje dziś kawę za BTC. Zamiast tego trzyma się go niczym złoto, ponieważ jego ograniczona podaż świetnie chroni przed inflacją monetarną i spadkiem siły nabywczej pieniądza. Co więcej, dążąc do masowej adopcji, społeczność Bitcoina w dużej mierze pogodziła się z postępującą instytucjonalizacją i regulacją ekosystemu kryptowalut, w tym BTC. W rezultacie Bitcoin stracił sporą część swojego “cypherpunkowego” charakteru: użytkownicy oddali prywatność w zamian za wygodę regulowanych giełd i aplikacji. w tej chwili obrót bitcoinami podlega licznym nakazom i zakazom, od wymagań AML/KYC przy zakładaniu kont, po monitorowanie adresów zarówno przez giełdy kryptowalut, jak i przez organy ścigania. Bitcoin pozostał odporny na techniczną cenzurę (trudno zatrzymać jego sieć), ale stał się w dużej mierze przejrzysty i podatny na nadzór finansowy. W skrócie, BTC nie zapewnia już takiej prywatności, jaką mógł oferować w pierwszych latach istnienia, zanim jeszcze rządy i firmy analityczne nauczyły się go skutecznie śledzić.
Monero zrodziło się właśnie po to, by przywrócić pierwotnego ducha kryptowaluty jako elektronicznej gotówki respektującej prywatność. Twórcy Monero od początku postawili na bezkompromisową anonimowość transakcji i decentralizację, wierząc iż pieniądz cyfrowy tylko wtedy jest naprawdę „wolny”, gdy nikt niepowołany nie może zajrzeć do Twojego portfela ani zablokować Ci transferu środków. Te wartości przyświecały powstaniu Monero i pozostają aktualne do dziś. Projekt nie zboczył z obranego kursu – każda aktualizacja protokołu koncentruje się na ulepszeniu bezpieczeństwa i prywatności, zamiast np. dodawania marketingowych fajerwerków. Monero w 2025 roku jest w gruncie rzeczy tym, czym miało być w 2014: anonimowym, niezależnym od wpływów zewnętrznych systemem finansowym, gdzie użytkownicy zachowują pełną kontrolę nad informacją o swoich transakcjach. Co ważne, ta anonimowość nie jest opcjonalna, ale domyślna. Dzięki temu sieć chroni choćby mniej zaawansowanych technicznie użytkowników. Dla porównania, Bitcoin co prawda umożliwia zachowanie pseudonimowości, ale wymaga to wielu zabiegów (mixery, nowe adresy dla każdej transakcji, unikanie giełd KYC), a i tak “detektyw blockchainowy” może wiele z tych starań zniweczyć.
Przyglądając się kluczowym cechom, które czyniły Bitcoina rewolucyjnym, łatwo zauważyć, iż Monero realizuje część z nich konsekwentniej. Przykładowo, cenzuroodporność: żadna instytucja nie może zamrozić ani zatrzymać transakcji Monero, ponieważ nie jest w stanie ich choćby wyśledzić. W przypadku Bitcoina adresy powiązane z działalnością niepożądaną bywają dodawane na czarne listy, w ramach których giełdy blokują środki pochodzące z „wątpliwych” źródeł. Decentralizacja również ma inny wymiar na sieci Monero, gdzie górnicy są rozproszeni, bo nie opłaca się tworzyć farm ASIC do kopania tej jednej waluty. W świecie Bitcoina dominują ogromne kopalnie i profesjonalne układy scalone, co rodzi ryzyko centralizacji mocy obliczeniowej. Również jeżeli chodzi o infrastrukturę wymiany, Monero kładzie nacisk na rozwiązania peer-to-peer i społeczność wspiera rozwój zdecentralizowanych giełd i Atomic Swapów, aby handel XMR mógł odbywać się bez pośredników. Bitcoin, choć teoretycznie peer-to-peer, w praktyce handlowany jest głównie na scentralizowanych platformach, co ponownie trochę kłóci się z pierwotnymi założeniami sieci.
Oczywiście, nie oznacza to, iż Monero „zastępuje” Bitcoina lub iż Bitcoin stracił całą swoją wartość ideową. Bitcoin pozostaje królem jeżeli chodzi o bezpieczeństwo sieci i akceptację globalną, zaś Monero jest bezcenne wszędzie tam, gdzie potrzebna jest prawdziwa prywatność. Można powiedzieć, iż Bitcoin utorował drogę zdecentralizowanemu finansowemu światu, ale to Monero poniosło dalej sztandar anonimowości, na której tak zależało pierwszym entuzjastom kryptowalut. W pewnym sensie zatem Monero realizuje ideały cypherpunkowe Bitcoina bardziej dosłownie niż sam Bitcoin, zapewniając użytkownikom wolność od nadzoru, jakiej BTC już dziś nie gwarantuje.
Cecha |
Bitcoin (BTC) |
Monero (XMR) |
Rok powstania |
2009 |
2014 |
Anonimowość |
Ograniczona – transakcje publiczne w blockchainie |
Bardzo wysoka – ring signatures, stealth addresses, RingCT |
Śledzenie transakcji |
Możliwe (np. Chainalysis) |
Praktycznie niemożliwe |
Użyteczność |
Store of value, inwestycje, płatności w wybranych miejscach |
Prywatne płatności, wysoka anonimowość, darknet |
Akceptacja społeczna |
Bardzo szeroka (giełdy, instytucje, sklepy) |
Mniejsza, nie wszystkie giełdy wspierają przez regulacje, pieniądz entuzjastów i ludzi potrzebujących prywatności |
Regulacje |
Duży stopień uregulowania |
Pod presją regulacyjną, delistowany na większości giełd |
Tabela porównawcza – Monero vs BTC. Źródło: Opracowanie własne.
Monero w dobie powszechnej cenzury i inwigilacji
Cenzura finansowa i cyfrowa przestała być teoretycznym zagrożeniem – to już codzienność, której skutki odczuwają zwykli obywatele na całym świecie. Przekonali się o tym uczestnicy protestów kierowców ciężarówek w Kanadzie na początku 2022 roku, gdy rząd sięgnął po nadzwyczajne środki, aby zdławić demonstracje. W ramach stanu wyjątkowego władze poleciły bankom zamrozić setki prywatnych kont bankowych powiązanych z protestującymi i ich sympatykami, blokując dostęp do około 7,8 mln dolarów kanadyjskich zgromadzonych na tych rachunkach. Takie działanie, wcześniej spotykane niemal wyłącznie w reżimach postrzeganych w świadomości “Zachodu” jako autorytarne, stało się faktem w kraju, który reklamuje się jako jeden z najbardziej “tolerancyjnych i szanujących wolność”. Decyzja rządu w Ottawie pokazała, jak gwałtownie ręka państwa może sięgnąć po mechanizmy finansowe do celów politycznych, bez konieczności przeprowadzenia tradycyjnego procesu sądowego.
Nie jest to odosobniony przypadek. Coraz częściej presja polityczna lub ideologiczna prowadzi do wykluczania niewygodnych osób z cyfrowych systemów, w tym tych finansowych. Niezależni dziennikarze i twórcy internetowi bywają odcinani od platform płatniczych – ich konta w serwisach takich jak PayPal czy Patreon są blokowane, a zgromadzone środki zamrażane, nierzadko bez podania jasnej przyczyny. Ofiarą takiego finansowego “deplatformingu” padły m.in. amerykańskie serwisy Consortium News i MintPress News. W trakcie trwania zbiórek na ich działalność konto PayPal zostało im trwale zablokowane, a kilkumiesięczny dochód zamrożony bez klarownego powodu. Trudno nie dostrzec w tym cenzury ekonomicznej wymierzonej w media wyłamujące się z głównego nurtu ideologicznego i politycznego. Zresztą sam schemat nie jest nowy – już w 2010 roku, pod naciskiem władz USA, zablokowano możliwość wpłat dla portalu informacyjnego WikiLeaks, który demaskował nielegalne działania rządów i instytucji publicznych. Serwis PayPal (wraz z operatorami kart płatniczych) odciął WikiLeaks od donacji jego sympatyków, ustanawiając groźny precedens wykorzystywania pośredników finansowych do tłumienia niewygodnych publikacji.
Podobne zjawisko dotyka platform crowdfundingowych, na których społeczeństwo finansuje inicjatywy nie zawsze mile widziane przez rządzących. Wspomniana kanadyjska zbiórka funduszy dla protestujących kierowców została w pewnym momencie wstrzymana – serwis GoFundMe, na którym zgromadzono już prawie 10 milionów dolarów, ugiął się pod naciskiem politycznym i zamknął kampanię, zwracając pieniądze darczyńcom. W innych częściach świata dochodzi wręcz do jawnego szantażu ze strony władz: turecki rząd zagroził blokadą całego serwisu Patreon w swoim kraju, jeżeli ten nie ocenzuruje treści publikowanych przez wybranych twórców. Pod presją Ankary, Patreon zablokował więc profile niezależnych dziennikarzy w Turcji, godząc się de facto na ingerencję reżimu w swój globalny system. Te przykłady jasno pokazują, iż możliwość swobodnego finansowania inicjatyw społecznych czy twórczości stała się uzależniona od kaprysów polityków i korporacyjnych pośredników. Coraz węższe staje się pole, w którym obywatel może dysponować własnymi pieniędzmi bez ryzyka, iż ktoś z góry naciśnie “pauzę” na jego rachunku bankowym lub koncie internetowym.
Rządy wielu państw równocześnie zwiększają nadzór nad tradycyjnymi transakcjami bankowymi i płatnościami cyfrowymi. W imię “walki z praniem pieniędzy czy “finansowaniem terroryzmu” lub “ekstremizmem” wprowadzane są przepisy rozszerzające kontrolę nad przepływem funduszy – od obowiązkowego raportowania “podejrzanych” przelewów (z reguły po prostu przekraczających jakąś arbitralną kwotę pieniędzy), po ograniczenia anonimowych form płatności. W efekcie aparat państwowy zyskuje bezprecedensową możliwość śledzenia i blokowania transferów finansowych obywateli, jeżeli tylko uzna je za niewygodne lub niepożądane. To, co dekadę temu wydawało się dystopijną fikcją, dziś dzieje się na naszych oczach. Od wolności słowa przechodzimy do walki o wolność przepływu pieniędzy, która okazuje się kluczowa dla funkcjonowania niezależnych inicjatyw.
W takiej rzeczywistości rośnie znaczenie alternatyw, które są odporne na cenzurę i inwigilację, w tym przede wszystkim kryptowalut ukierunkowanych na prywatność, takich jak Monero. Monero ukrywa szczegóły transakcji (adresy, kwoty) przed ciekawskim okiem rządów czy korporacji. Co więcej, jest walutą zdecentralizowaną i nie wykorzystuje pośredników, którzy mogliby ulec zewnętrznym naciskom – nikt nie “zamrozi” nam portfela tak, jak bank może zablokować konto czy PayPal wstrzymać płatność. To sprawia, iż kryptowaluty stawiające na prywatność przestają być tylko technologiczną nowinką dla hobbystów, a stają się realną odpowiedzią na coraz dotkliwszą cenzurę finansową. Dla osób broniących swojej niezależności finansowej – dziennikarzy, aktywistów, twórców czy po prostu obywateli o niepopularnych poglądach – możliwość korzystania z niecenzurowalnego pieniądza może okazać się nieoceniona. Monero i podobne mu projekty oferują przestrzeń wolności w świecie, gdzie tradycyjny pieniądz bywa używany jako narzędzie nacisku. W dobie powszechnej inwigilacji transakcji taka oaza prywatności nie jest już fanaberią, ale coraz bardziej palącą potrzebą dla tych, którzy nie chcą oddać pełnej kontroli nad własnym kapitałem.
Gdzie kupić Monero?
Skoro Monero kładzie tak duży nacisk na anonimowość i brak kontroli ze strony instytucji, nic dziwnego, iż napotyka opór ze strony regulatorów. Wiele państw i organów nadzoru finansowego patrzy nieprzychylnie na tzw. privacy coins, obawiając się ich wykorzystania w przestępczości. W efekcie na większości dużych, regulowanych giełd kryptowalut nie znajdziemy Monero w ofercie – albo nigdy go tam nie notowano, albo zostało usunięte. Przykładowo, amerykańska giełda Coinbase od lat unika XMR, zaś Binance (największa giełda świata) usunęła Monero ze swojej platformy w 2024 roku, powołując się na zmieniające się standardy zgodności z prawem. Podobnie OKX i kilka innych globalnych giełd ogłosiło delisting Monero oraz innych anonimowych kryptowalut, co wywołało spadki cen i zaniepokojenie społeczności. W Unii Europejskiej nadchodzące regulacje (planowane przepisy AML) zapowiadają wręcz bezwzględny zakaz oferowania kryptowalut z wbudowaną anonimizacją na licencjonowanych platformach. Mimo to, kurs kryptowaluty trzyma się całkiem nieźle, w tej chwili znajdując się w okolicach ważnego, długoterminowego poziomu wsparcia/oporu.

Na szczęście wciąż istnieją sposoby, by legalnie nabyć Monero. Pomimo postępujących regulacji, XMR przez cały czas można kupić na kilku znanych giełdach. Co prawda Binance i Coinbase wypadły z gry, ale w momencie pisania tego artykułu Monero jest dostępne m.in. na KuCoin, Kraken, MEXC czy HTX (dawne Huobi). Są to giełdy funkcjonujące poza jurysdykcjami, które najostrzej traktują kwestie prywatności, lub takie, które pomimo wymagań prawnych utrzymują handel XMR dla swoich klientów. Trzeba jednak zaznaczyć, iż większość z tych platform wymaga weryfikacji tożsamości (KYC) przed dokonaniem transakcji. Oznacza to, iż choć sam blockchain Monero zapewnia anonimowość, kupując XMR na scentralizowanej giełdzie zostawiamy gdzieś w tle ślad w postaci naszych danych osobowych. jeżeli komuś zależy na pełnej prywatności już na etapie zakupu, powinien rozważyć rozwiązania alternatywne.
Dzięki filozofii decentralizacji Monero doczekało się platform peer-to-peer, na których można handlować tą kryptowalutą bez pośredników i często bez KYC. Przykładem jest zdecentralizowana giełda Bisq, działająca bez scentralizowanego serwera – kupujący i sprzedający łączą się bezpośrednio i dokonują wymiany XMR za BTC lub inne kryptowaluty poprzez multisig, który zapewnia bezpieczeństwo transakcji. Kolejną opcją są swapy atomowe – społeczność Monero opracowała narzędzia pozwalające na bezpośrednią wymianę XMR na bitcoiny (i odwrotnie) bez zaufanej strony trzeciej. Takie rozwiązanie umożliwia komuś posiadającemu BTC uzyskanie Monero (lub odwrotnie) w całkowicie zdecentralizowany sposób, omijając tradycyjne giełdy. Ponadto istnieją serwisy ogłoszeniowe i giełdy P2P (podobne do niegdyś działającego LocalBitcoins) specjalizujące się w Monero, gdzie użytkownicy mogą umawiać się na wymianę bezpośrednio między sobą, dzięki przelewów bankowych czy gotówki. Choć korzystanie z tych metod wymaga nieco więcej wiedzy i ostrożności, pokazują one, iż jeśli jest popyt na prywatność, znajdzie się i podaż, choćby wbrew naciskom regulacyjnym.
Podsumowanie
Monero to projekt unikatowy, który wyrósł z potrzeby zachowania finansowej prywatności w świecie coraz bardziej przejrzystych (i nadzorowanych) finansów cyfrowych. Tam gdzie Bitcoin, celując w masową adopcję, poszedł na pewne kompromisy (choćby w kwestii transparentności obrotu), Monero pozostało wierne idei “my privacy is my freedom”. Zapewnia ono anonimowość transakcji i swobodę dysponowania środkami, jakiej oczekiwalibyśmy od elektronicznej gotówki z prawdziwego zdarzenia. Oczywiście Bitcoin przez cały czas pełni niezastąpioną rolę jako fundament rynku kryptowalut, posiada ograniczoną podaż, zdecentralizowaną sieć, płynność i globalne uznanie inwestorów. Nie trzeba jednak wybierać między nimi, a wręcz przeciwnie, Bitcoina i Monero można postrzegać jako uzupełniający się duet. Bitcoin stanowi „cyfrowe złoto” chroniące kapitał inwestora przed spadkiem siły nabywczej, zaś Monero działa jak „cyfrowa gotówka”, którą zapłacimy tam, gdzie chcemy zachować dyskrecję.
Na koniec warto podkreślić, iż rosnąca cenzura i inwigilacja finansowa nadają projektom takim jak Monero szczególne znaczenie. Zapotrzebowanie na prywatność w sieci nie jest przejawem złej woli użytkowników, ale naturalną reakcją na świat, w którym nasze dane stały się cennym towarem. Monero przypomina, iż technologia blockchain może służyć nie tylko transparentności, ale i ochronie podstawowych praw obywatelskich, takich jak prawo do prywatności. Mimo licznych wyzwań – od technicznych, po regulacyjne – społeczność Monero pozostaje aktywna i zdeterminowana, aby utrzymać tę kryptowalutę w najlepszej formie i poza zasięgiem cenzorów. Być może więc odpowiedź na pytanie zawarte w tytule brzmi: tak, Monero jest dziś pod pewnymi względami bardziej „bitcoinowe” niż Bitcoin, bo wierniej realizuje ideały wolności i prywatności, które przyświecały narodzinom kryptowalut.