Monopol na prywatność? UOKiK kwestionuje rynkową grę Apple

2 godzin temu
Zdjęcie: apple


Polski regulator dołącza do globalnej fali sceptycyzmu wobec praktyk Apple, stawiając zarzuty nadużywania pozycji dominującej. Stawką w grze o App Tracking Transparency nie jest tylko ochrona danych, ale miliardy złotych z rynku reklamy mobilnej.

Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK), Tomasz Chróstny, wszczął postępowanie antymonopolowe przeciwko Apple. Oś sporu stanowi wdrożona w 2021 roku polityka App Tracking Transparency (ATT), która w ekosystemach iOS i iPadOS wymusza na deweloperach uzyskiwanie zgody użytkownika na śledzenie jego aktywności. Choć z perspektywy konsumenckiej ruch ten wydaje się pro-prywatnościowy, polski regulator dostrzega w nim mechanizm rynkowej eliminacji konkurencji. Istotą problemu jest podwójna rola amerykańskiego giganta, który występuje jednocześnie jako “strażnik” ekosystemu (regulator) oraz aktywny uczestnik rynku reklamy, konkurujący o budżety z zewnętrznymi wydawcami aplikacji.

Analitycy UOKiK zwracają uwagę na fundamentalną asymetrię w komunikacji z użytkownikiem. W przypadku niezależnych deweloperów, system iOS wyświetla ostrzegawczy komunikat z pytaniem o zgodę na „śledzenie”, co budzi negatywne skojarzenia i drastycznie obniża współczynniki konwersji (opt-in). Tymczasem własne usługi Apple, realizujące de facto ten sam cel biznesowy, proszą użytkownika o włączenie „reklam spersonalizowanych”. Ta semantyczna i wizualna różnica – przyciski „Poproś o nieśledzenie” kontra „Włącz” – tworzy nierówne boisko dla podmiotów czerpiących zyski z reklamy behawioralnej.

W opinii Prezesa UOKiK, takie działanie może stanowić nadużycie pozycji dominującej, za co grozi kara do 10 proc. obrotu firmy. Co istotne, Prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych potwierdził, iż rygorystyczne ramy ATT nie wynikają bezpośrednio z przepisów o ochronie danych, co podważa linię obrony koncernu opartą na konieczności prawnej. Skutki tych praktyk najdotkliwiej odczuwają niezależni wydawcy i reklamodawcy, dla których utrudniony dostęp do danych oznacza spadek wartości powierzchni reklamowej oraz słabszą pozycję negocjacyjną.

Polskie śledztwo wpisuje się w szerszy trend europejski. Podobne postępowania prowadzą organy antymonopolowe w Niemczech, Włoszech i Rumunii, a francuski regulator podjął już decyzje skutkujące wielomilionowymi karami. Dla branży IT sygnał z Warszawy jest jasny: argument „privacy-first” przestaje być absolutną tarczą chroniącą przed ingerencją w model biznesowy zamkniętych ekosystemów.

Idź do oryginalnego materiału