Może sam staję się boomerem, ale moim zdaniem ten 75-latek ma 100% racji.

oszczednymilioner.pl 6 dni temu

Przyzwyczajeni do mojego pastwienia się nad różnymi guru (nie tylko od finansów), chyba jesteście w szoku, iż wreszcie istnieje ktoś, z kim zgadzam się w 100%. Tym bardziej, gdy darłem łacha z 35-latka, a podzielam poglądy 75-latka. ale nie byle jakiego. Piszę o samym nestorze polskiego rynku finansowego – Piotrze Kuczyńskim.

P. Kuczyński udzielił wywiadu Forbesowi https://www.forbes.pl/jak-inwestowac-zeby-pomnazac-oszczednosci-i-nie-stracic-w-razie-kryzysu/11lhzhr i postawił następujące tezy:

  1. Dla mnie obligacje to też są oszczędności, a nie inwestycje. adekwatnie kilka różnią się od lokaty w banku.
  2. Nasdaq stracił ponad 70 proc. No i teraz pytanie: przy jakim poziomie spadków wpadniemy w panikę i wszystko sprzedamy? Czy to będzie 20, 30, 50 czy może te 70 proc.? Teoretycznie wszystko się zgadza – minęło 25 lat i wszystkie indeksy są znacznie wyżej niż w szczycie tamtej hossy. Tyle iż każdy musi się zastanowić, czy naprawdę wytrzyma 70-proc. spadek indeksu po drodze. jeżeli nie, to może wyjść z danej inwestycji w najmniej odpowiednim momencie. I później będzie patrzył bezradnie, jak te aktywa drożeją, a on już nie bierze w tym udziału. Znam ludzi, którzy w ten sposób tracili majątki.
  3. W kwestii kryptowalut ja jestem akurat w obozie Paula Krugmana i Josepha Stiglitza, dwóch noblistów z dziedziny ekonomii, którzy uważają je za bezwartościowe. Za tradycyjnymi walutami stoją całe gospodarki. Za bitcoinem i resztą kryptowalut stoi zaszyfrowany portfel.
  4. Według mnie wzór jest prosty, żeby nie powiedzieć prostacki. Od 100 odejmujemy nasz wiek i tyle procent inwestujemy w akcje. A więc jeżeli ktoś ma 50 lat, może za połowę swoich środków zakupić akcje. Ja, mając 75 lat, mogę na nie przeznaczyć mniej więcej jedną czwartą. Swój portfel akcyjny taki pięćdziesięciolatek może zabezpieczyć obligacjami czy inwestującymi w nie funduszami dłużnymi, które są bezpieczne i prawie zawsze zarabiają. Co prawda bywają okresy, kiedy choćby na tym rynku się traci, ale straty są tu gwałtownie nadrabiane …… Do tego 10-15 proc. wolnych środków należy zainwestować w fizyczne złoto.

Co ja tu mam skomentować? W zasadzie mógłbym poprzestać na cytatach. Ale tak nie wolno.

Ad. 1 Proste. Obligacje SP, komunalne, lokaty, konta oszczędnościowe (do granicy gwarancji BFG) to oszczędności, nie inwestycje. Służą stabilizacji portfela. Starajmy się maksymalizować zyski, ale o wiele inflacji nie pobijemy.

Ad.2. Akcje rosną w długich terminach, ale kto ma taką odporną psychikę, by znieść 70% spadków. Co dopiero wtedy kupować? A tak trzeba. Większość trzydziestolatków patrzy na świat przez pryzmat krótkiego okresu. A potem uzyskują świadomość, iż bessa wypada co kilka lat (1993, 1997, 2001, 2007, 2013, 2015, 2020, 2022), z czego kilka ma głębokość, o której mówiła Wyrocznia z Warszawy. Większość wierzących w „uśrednianie kosztu nabycia” sprzeda po 30-70% spadku. Pójdzie za tłumem. Nie ma opcji, żeby wytrzymali. Widziałem to wiele razy. A potem przychodzi odbicie. Dlatego ja teraz staram się kupować wyłącznie po spadkach, a sprzedawać delikatnie za szczytem. Jak powiedział Warren Buffet – po pierwsze – nie trać pieniędzy.

Ad 3. Kryptowaluty – mam zaszczyt być w obozie ww. oraz dwóch noblistów. Uważam je za spekulację. Ceny rosną, ale ja niekoniecznie chcę brać w tym udział, ponieważ pewnego dnia spadną o 90% i raczej się nie podniosą. Faktycznie – nie stoi za nimi żadna realna wartość ani gospodarka.

Ad 4. Przepis na portfel: 15% złoto, akcje 100%-wiek w latach, reszta oszczędności uważam za rozsądny dla … rentiera i kogoś, kto nie przepada z ryzykiem. I oczywiście możemy sobie cyzelować. Dodać jakiś towar (np. ropę, chociaż raczej nie fizyczną), produkty spożywcze, wrzucić nieruchomości. Tylko w takiej sytuacji musimy faktycznie znać się na inwestycjach. A przeciętny nauczyciel, lekarz itp. dobrze zrobi słuchając rad p. Kuczyńskiego.

Zwolennicy , p. Mentzena, p.Kiyosakiego zapytają mnie zaraz: A gdzie BTC, gdzie ETF, gdzie listy zastawne? Otóż, P.T. Czytelnicy. ETF-y na indeksy akcyjne niech sobie będą. Pewnie choćby dywersyfikacja geograficzna. Aczkolwiek ja lubię konkretne akcje, bo… przynoszą mi znacznie większe zyski niż indeks. BTC – już skomentowałem, trzeba mieć albo świetny refleks, albo mocne nerwy, albo duszę hazardzisty. Większość nie ma. Listy zastawne, porównałem je z obligacjami i … przegrały.

Złoto – tylko fizyczne, bo za bity na koncie, chleba nie kupimy w przypadku wojny. Każdy papier (także obligacje) zaliczy wtedy szok. Ale to temat na zupełnie inną opowieść. A w tej – jeszcze raz – 100% racji. Pozwólmy przemówić doświadczeniu, które przetrwało niejedną burzę.

Idź do oryginalnego materiału