Amerykańskie koncerny naftowe Exxon i Chevron zapowiedziały przejęcia mniejszych firm naftowych. Oznacza to rozpoczęcie kolejnej fali konsolidacji na rynku naftowym, największej od ponad 20 lat. Firmy naftowe z USA preferują przejęcia niż zwiększenie własnych mocy wydobywczych, by tym samym nie wpłynąć na spadki cen ropy. A to oznacza, iż benzyna na stacjach nie stanieje.
Konsolidacje na rynku ropy naftowej
Exxon i Chevron zapowiedziały przejęcia mniejszych firm naftowych, rozpoczynając nową falę konsolidacji na rynku naftowym. Ostatnia taka znacząca fala nastąpiła na przełomie wieków i doprowadziła do powstania dzisiejszych głównych koncernów naftowych. Katalizatorem sytuacji jest oczywiście wysoka cena ropy, ale także silny dolar, który w momencie konsolidacji, premiuje amerykańskie firmy. Firmy korzystają także z dużych zasobów gotówki, jakie udało się firmom zgromadzić w ostatnim czasie. Nie było to trudne, ponieważ ceny ropy skorygowane o poziom inflacji są w tej chwili o 30-40 proc. wyższe niż podczas ostatniej dużej fali fuzji 20 lat temu. Zapowiedziane do tej pory transakcje to może być dopiero początek, ponieważ spółka Devon prowadzi rozmowy z Marathon w sprawie transakcji o wartości ok. 20 mld dolarów.
Obecna fala przejęć jest wyrazem trzech ważnych zjawisk. Po pierwsze, panuje przekonanie, iż ceny ropy utrzymają się na wysokim poziomie przez dłuższy czas. Po drugie, preferuje się zakupy zamiast nowych odwiertów, a to powinno przyczynić się do dalszego ograniczenia podaży, co będzie chronić obecne wysokie ceny przez spadkami. Po trzecie, amerykańskie koncerny skupiają się na wzroście, od łupków Permian Basin w USA po pola naftowe w Gujanie.
Wskaźniki cen do zysków amerykańskich firm naftowych wzrosły w ciągu ostatniego roku o 50 proc. do 12x. Było to związane ze znaczącymi transferami gotówki dla akcjonariuszy. Firmy naftowe mają najwyższą – bo wynoszącą aż 8 proc. – stopę dywidendy i wykupu własnych akcji w indeksie S&P500. Korzystając z wysokich cen ropy naftowej, ograniczenia podaży i silnych zwrotów pieniężnych dla akcjonariuszy, firmy naftowe wzmacniają swoje bilanse oraz gromadzą gotówkę.
W Europie sytuacja jest inna
Europejskie koncerny energetyczne, takie jak BP i Shell, stoją z boku, ponieważ ich pozycja pozostaje trudniejsza. Shell wycofał się z amerykańskich łupków, pozostawiając BP. Jako jedyną spółkę z Europy. Wskaźniki C/Z obu spółek są o około jedną trzecią niższe niż w przypadku amerykańskich konkurentów. Jest wynikiem nadzwyczajnych podatków, większego poziomu interwencji rządów w Europie. A także ogólnie niższym poziomem wycen spółek na naszym kontynencie wobec USA. Spółki energetyczne, choćby gdyby chciały zatem działać na rzecz konsolidacji, mają znacznie węższe pole manewru. Są za to bardziej skoncentrowane na przyszłościowych inwestycjach w odnawialne źródła energii.
Rynki ropy naftowej odnotowują w tym roku deficyt, przy wzroście popytu do 102 mln. ton dziennie i ograniczeniu produkcji przez OPEC. Amerykańskie koncerny biją nowe rekordy i zwiększają produkcję od Brazylii po Gujanę. Drugim źródłem nowej ropy jest Iran, który odpowiada za 4 proc. światowej produkcji, choć cały czas grozi ograniczeniem produkcji. Znaczące wolne moce produkcyjne ma Arabia Saudyjska, która w tym roku produkuje o 20 proc. mniej ropy niż w ubiegłym i może podjąć działania w celu złagodzenia skoku cen, choćby jeżeli zbliżenie się poziomem do Izraela zostanie opóźnione. W najbliższym czasie możliwe jest również złagodzenie sankcji nałożonych na Wenezuelę.
O autorze
Paweł Majtkowski – analityk eToro na polskim rynku, który dzieli się swoim cotygodniowym komentarzem na temat najnowszych informacji giełdowych. Paweł jest uznanym ekspertem rynków finansowych z dużym doświadczeniem jako analityk w instytucjach finansowych. Jest on też jednym z najczęściej cytowanych ekspertów w dziedzinie gospodarki i rynków finansowych w Polsce. Ukończył studia prawnicze na Uniwersytecie Warszawskim. Jest także autorem wielu publikacji z zakresu inwestowania, finansów osobistych i gospodarki.