Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zajęła się rozmontowywaniem zielonej agendy, którą sama przepychała w swojej poprzedniej kadencji. Zwrot nastąpił tak nagle, a naciski na upraszczanie przepisów przybrały taką skalę, iż politycy, lobbyści i NGO-sy w brukselskiej bańce nie są w stanie nadążyć – informuje w opublikowanej analizie brukselski think-tank Eurointelligence.
„Żadnej przejrzystości i żadnej wcześniejszej informacji. O wszystkim decyduje się na samej górze, a urzędnicy jej (von der Leyen – red.) gabinetu walczą o wpływ na proces decyzyjny” – podkreśla Eurointelligence.
W analizie czytamy, iż wszystko zaczęło się w listopadzie ubiegłego roku w Budapeszcie, kiedy przewodnicząca KE ogłosiła głębokie zmiany w polityce ekologicznej, aby zmniejszyć obciążenia dla konkurencyjności przemysłu.
Zbyt uciążliwe pomysły
Zbiorcza inicjatywa ustawodawcza miała uprościć istniejące zasady pociągania firm do odpowiedzialności za szkody środowiskowe i społeczne. Od tego czasu z KE wyszło pięć kolejnych zbiorczych inicjatyw usuwających wcześniejsze pomysły KE, jako „zbyt uciążliwe”. Komisja ponagla również państwa członkowskie UE do upraszczania przepisów, które sama wcześniej przygotowała.
Eurointelligence zaznacza, iż wszystkie te działania są podejmowane w sposób nietransparentny i arbitralny. Analitycy wywiadowni ustalili , iż pracownicy KE zaangażowani w tworzenie konkretnych przepisów nie są informowani o kluczowych inicjatywach politycznych, a dostęp do tych dokumentów jest chroniony hasłem.
Bez słowa wyjaśnienia
„W demokracjach lub instytucjach ponadnarodowych, takich jak UE, cofanie zmian legislacyjnych jest trudniejsze niż proponowanie nowych przepisów. Szkodzi to różnym grupom interesów i może utknąć w niekończących się rozmowach (…). Nie oznacza to jednak, iż decyzje powinny być podejmowane w próżni. Von der Leyen wciąż musi wyjaśniać, co robi i dlaczego” – postuluje Eurointelligence.
„Patrząc na Stany Zjednoczone, Elon Musk wykonuje tę samą pracę na masową skalę. Z pewnością jest to łatwiejsze niż tutaj, w UE. Ale Musk również przechodzi do ofensywy medialnej, łącząc swój mandat z wynikami wyborów, których wynik wyraźnie wskazał na Donalda Trumpa i jego program. Nie ma w tym nic dziwnego. Chyba dla tych, którzy nie docenili Trumpa. Von der Leyen nie ma takiego mandatu. Potrzeba wyjaśnienia i zaangażowania ludzi jest zatem jeszcze bardziej konieczna” – konkluduje wywiadownia.