Polska polityka jest pełna rozmaitych absurdów i niezrozumiałych decyzji. Prawdziwą kopalnią takich „perełek” są samorządy. Mieliśmy już letnią strefę relaksu z palet za 1 mln zł w Warszawie. Spore oburzenie wywołało też dorabianie samorządowców w spółkach miejskich innych samorządów. Kilka miesięcy temu „hitem” stał się miejski szalet z Białegostoku za ponad 400 tys. zł, który nigdy nie został otwarty. Czy w końcu ktoś będzie miał szansę z niego skorzystać?
Słynny szalet z Białegostoku. Będzie w końcu otwarcie?
Szalet z Białegostoku stały się słynny pod koniec 2022 roku. Informowały o nim wszystkie media. Szalet pojawił się choćby w jednym z odcinków programu „Mazurek & Stanowski”, który można obejrzeć na Kanale Sportowym na YouTube. Czemu toalety z Białegostoku stały się takie słynne? Inwestycja kosztowała podatników 430 tys. zł. Miała służyć mieszkańcom i turystom, odwiedzającym miasto. Jednak nikt nigdy nie skorzystał z toalet, ponieważ okazało się, iż budynek ma zbyt mały metraż poszczególnych pomieszczeń. Na wiosnę decydenci Białegostoku poinformowali, iż wezwali wykonawcę do naprawienia wad. Data uroczystego otwarcia obiektu była kilkukrotnie przesuwana. W międzyczasie nieznani sprawcy pomazali sprayem nowy, nieużywane obiekt. W ostatnich dniach pojawiła się zaskakująca informacja dotycząca szaletu. Okazuje się, iż nikt nigdy z niego nie skorzystał i już na pewno nie skorzysta.
Toaleta do rozbiórki. Co dalej?
Kilka dni temu pojawił się nagły zwrot akcji w sprawie słynnego szaletu z Białegostoku. Wadliwy budynek za ponad 400 tys. został ostatecznie rozebrany. Co dalej? Jak informują lokalne media i urzędnicy, w miejscu rozebranego obiektu ma powstać nowy. Ma być większy i spełniać wszystkie wymogi budowlane, które umożliwią dopuszczenie go do użytku. Nowe szalety, zgodnie z deklaracjami urzędników, mają być gotowe już pod koniec czerwca. W całej sprawie pojawiło się dotychczas wiele komentarzy, mówiących np. o „koszmarku architektonicznym”, czy podkreślające szokujące koszty budowy toalet. Jak obliczono jeden metr kwadratowy kosztował około 70 tys. zł. Z pewnością będziemy śledzić dalsze losy obiektu, który, jak trafnie ujął to dziennikarz Dzień Dobry Białystok, choć nikomu nie służył, skończył jako kupa gruzu.