Wyobraź sobie, iż tracisz cały majątek… w kilka chwil… To przeżywali inwestorzy podczas największych krachów na rynku akcji w historii. Tak, rynek akcji też potrafi spadać i każdy inwestor musi być świadomy takiego ryzyka. W tym materiale pokażę wam kilka naprawdę dramatycznych momentów, które zmieniły rynki finansowe na zawsze.
Większość największe krachy rynków akcji kojarzy głównie z USA. Na pewno słyszeliście o kryzysie finansowym z 2008 roku, kiedy S&P 500 stracił prawie 60% wartości. Równie głośno jest w ostatnim czasie o dawnej bańce internetowej, gdzie spółki technologiczne z indeksu Nasdaq straciły gwałtownie ponad 80% wartości.
Pewnie niektórzy słyszeli też o też czarnym poniedziałku i czarnym czwartku, które wiążą się odpowiednio z kryzysami w USA z 1987 roku i 1929 roku. W przypadku tego drugiego amerykańskie akcje straciły blisko 90% wartości, ale kryzysy i krachy dotykają każdego rynku, chociaż nie są już tak medialne.
Pominiemy tu GPW, które w kryzysie jest od dawna Opowiem wam więc o pięciu największych kryzysach na rynku akcji, które swoje epicentrum miały poza Stanami Zjednoczonymi.
5 Największych Krachów Na Rynku Akcji – Historie, Które Musisz Znać!
Załóż konto na Freedom24 i odbierz od 3 do 20 darmowych akcji o wartości choćby 800 USD każda!
Szczegółowy opis promocji znajdziesz na: https://bit.ly/darmowe-akcje-freedom
Japonia: Lekcja z Bańki Spekulacyjnej
Zacznijmy od końca, czyli Japonia i przełom lat 80. i 90. Gospodarka Japonii była obiektem zazdrości w latach 80. Średnioroczny wzrost PKB wynosił 3,9% i znacznie przewyższał ówczesny w Stanach Zjednoczonych, które rosły po 3.1%.
W tamtych czasach Amerykanie realnie obawiali się, iż Japonia wyprzedzi ich gospodarczo i to ona zajmie miejsce ekonomicznego i politycznego hegemona na świecie.
Japonia w latach 80-tych Japonia osiągała dynamiczny wzrost gospodarczy, bo tamtejsi politycy, chcąc prześcignąć Stany, subsydiowali i dotowali wiele gałęzi gospodarczych, pompowali tym samym bańkę spekulacyjną na rynku. Upraszczając, utrzymywali przy życiu wiele firm, których rynek realnie nie potrzebował, a kiedy rynek nie ma, jak wyczyścić się na bieżąco, to przychodzi moment, kiedy wszystko czyści się na raz. Taka lawina wywołuje kryzys.
Pod koniec lat 80. bańka spekulacyjna nie dotyczyła już tylko rynku pracy, ale również rynku akcji i nieruchomości. Bank Japonii, chcąc powstrzymać rosnące ceny aktywów, ograniczył podaż pieniądza pod koniec lat 80, a to przyczyniło się do załamania rynku. Gdy wyceny spadały, Bank Japonii dalej podnosił stopy procentowe, obawiając się wzrostu wartości nieruchomości.
Wyższe stopy procentowe zahamowały wzrost cen gruntów, ale również wpędziły całą gospodarkę w kryzys oraz pułapka płynności, czyli sytuacja, w której gospodarstwa domowe i inwestorzy gromadzą gotówkę, ponieważ nie wierzą w możliwość uzyskania wyższych zwrotów z inwestycji i przewidują spadki cen. W takim scenariuszu ludzie wstrzymują się z wydatkami i inwestycjami, licząc na niższe ceny w przyszłości, co tylko pogłębia recesję.
Od grudnia 1989 roku do sierpnia 1992 roku wycena akcji spadła o 60%, a ceny gruntów zmniejszały się przez lata 90., osiągając spadek o 70% do 2001 roku.
W efekcie od 1991 do 2003 roku japońska gospodarka rosła zaledwie o 1,1% rocznie, co wtedy znacznie odstawało od innych gospodarek rozwiniętych. Tym samym Japonia powoli wypadała z wyścigu, a USA zachowało swoją pozycję ekonomicznego lidera.
Przez większość lat 90-tych stopy procentowe Banku Japonii wynosiły zaledwie 0,5%, ale to nie wystarczyło, żeby pobudzić gospodarkę, a deflacja w kraju utrzymywała się przez kolejne lata.
Odkąd japoński rynek akcji zaczął spadać na przełomie lat 1989 i 1990, to trwał w tym trendzie, aż do roku 2009 roku, czyli prawie 20 lat!
Kolejne 15 lat zajęło mu dotarcie na nowy szczyt, który japoński indeks Nikkei osiągnął dopiero w 2024 roku po 34 latach. To dobrze pokazuje, dlaczego, tak ważna jest odpowiednio dywersyfikacja geograficzna!
Znajdziesz tam więcej wartościowych treści o inwestowani, giełdzie i rynkach.
DNA Rynków – merytorycznie o giełdach i gospodarkach
Azjatycki Kryzys Finansowy 1997–1998
Jedziemy dalej. Końcówka lat 90 to azjatycki kryzys finansowy nazywany też „azjatycką zarazą,” rozpoczął się w lipcu 1997 roku od dewaluacji waluty Tajlandii. Rząd Tajlandii zrezygnował z obrony kursu bahta powiązanego z dolarem amerykańskim po wyczerpaniu rezerw walutowych na walkę ze spekulantami.
Wkrótce po Tajlandii, kraje takie jak Malezja, Filipiny i Indonezja musiały również porzucić obronę swoich walut. W październiku 1997 roku kryzys dotknął Koreę Południową, gdzie problemy płatnicze doprowadziły rząd na krawędź bankructwa.
I tutaj źródłem kryzysu była chęć pójścia na skróty dzięki zasypywania firm publicznymi pieniędzmi i tanim kredytem. Tworzono system dotacji i preferencyjnych kredytów dla wybranych spółek. Taka polityka doprowadziła do ogromnego zadłużenia wielu państw i zachęcała inwestorów do podejmowania ryzykownych inwestycji w przypływie euforii i taniego pieniądza, bez wystarczającej analizy ryzyka. Problemy nasilały się przez szybki wzrost wartości nieruchomości, napędzany dostępem do tanich kredytów.
Jednak jednym z najbardziej istotnych problemów było to, iż wiele firm i banków miało ogromne długi w walutach obcych. Kiedy zadłużające się gospodarki nie były już w stanie utrzymać sensownego kursu swoich walut do dolara, to zostały zmuszone, żeby uwolnić waluty i oddać je w ręce wolnego rynku.
Wtedy nagle całe zadłużenie w walutach obcych wystrzeliło w kosmos. Lokalne waluty zaczęły dynamicznie tracić na wartości, a kryzys wymusił interwencję Międzynarodowego Funduszu Walutowego, który przyznał Tajlandii, Indonezji i Korei Południowej pomoc finansową w wysokości około 118 miliardów dolarów.
Warunkiem tej pomocy były surowe oszczędności, które kraje miały wdrożyć. Podniesiono podatki, obniżono wydatki publiczne i zlikwidowano liczne subsydia.
W wyniku tych wydarzeń tajski indeks akcji SET stracił 89% wartości i pomimo tego, iż w 2017 roku zahaczył o nowe ATH, to dziś dalej znajduje się poniżej szczytów z lat 90.
Rosyjski Kryzys Rynku Akcji
Na trzecim miejscu mamy rosyjski kryzys rynku akcji również końcówki lat 90. ubiegłego wieku.
Tutaj mieliśmy do czynienia z kombinacją kilku czynników. Po pierwsze w latach 90 wystąpił poważny spadek ceny ropy naftowej i innych surowców, które były głównym towarem eksportowym kraju. Od roku 1990 do 1998 cena ropy spadła o około 70%. To był cios zarówno dla firm zajmujących się wydobyciem surowca, jak i dla całej Rosji, która utrzymywała się w znacznym stopniu z jego eksportu.
Kolejną kwestią były wysokie stopy procentowe, które hamowały rozwój gospodarczy kraju i dostęp do kapitału, co ograniczało konsumpcję i inwestycje. Jakby tego było mało, to rosyjski rząd nie był w stanie zebrać wystarczająco dużo podatków na pokrycie wydatków państwa, co prowadziło do wzrostu deficytu. Żeby utrzymać wydatki publiczne, rząd finansował swoje potrzeby pożyczkami, co prowadziło do szybkiego wzrostu zadłużenia.
I może jeszcze Rosja jakoś by ten kryzys wtedy przetrwała, ale ostatnim gwoździem do trumny tamtejszego rynku akcji był trwający w tym samym momencie azjatycki kryzys finansowy, który spowodował, iż inwestorzy zagraniczni niechętnie patrzyli na wszystkie rynki wschodzące i wycofywali z nich swoje pieniądze. Wówczas również z Rosji.
To wszystko przełożyło się na spadek rosyjskiego indeksu akcji RTS o 91%!
Europejski Kryzys Zadłużeniowy (2010–2012)
Na czwartym miejscu mamy już nie tak dawny przypadek, bo Europejski kryzys zadłużeniowy, który był niejako pewną kontynuacją kryzysu finansowego z USA z roku 2008. Ten kryzys finansowy swoje apogeum w latach od 2010 do 2012 i dotknął głównie kraje takie jak: Islandia, Portugalia, Irlandia, Grecja i Hiszpania.
Kryzys zapoczątkował upadek islandzkich banków. Zaufanie do całej europejskiej gospodarki zostało nadszarpnięte. Kraje, takie jak Grecja, otrzymały pomoc finansową od Międzynarodowego Funduszu Walutowego i innych państw Strefy Euro, które obawiały się upadku wspólnej waluty. Korzystający z pomocy MFW musieli zacząć wprowadzać w życie plany oszczędnościowe, a cała Grecja w pewnym momencie otrzymała ratingi swoich obligacji na poziomie „śmieciowych”.
Kryzys ten wynikał z wielu czynników, w tym z kryzysu finansowego z lat 2007-2008, recesji gospodarczej z lat 2008-2012, kryzysu na rynku nieruchomości i niewłaściwej polityki fiskalnej.
Grecja na przykład miały rozbudowy system wydatków socjalnych, a z drugiej strony bardzo nieefektywny system podatkowy, który przekładał się na niskie wpływy z podatków, żeby nadgonić te braki. Kraj wybitnie mocno się zadłużał, a na dodatek fałszował dane, żeby prawdziwa skala problemów nie wyszła na jaw.
Do końca 2009 roku Grecja, Hiszpania, Irlandia, Portugalia i Cypr nie były w stanie spłacić swojego długu bez wsparcia Europejskiego Banku Centralnego, MFW i Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej.
W 2010 roku Grecja potrzebowała pomocy finansowej, co doprowadziło do przyjęcia przez ostrych środków oszczędnościowych narzuconych przez Unię Europejską. Polityka wywołała niepokoje społeczne, a w 2015 roku Grecja stanęła przed groźbą niewypłacalności. Pomimo referendalnego sprzeciwu wobec dalszych oszczędności, Grecja pozostała w UE i zaczęła się stopniowo odbudowywać.
Grecki indeks akcji ATHEX stracił w latach 2007-2012 89% swojej wartości i dziś jest dalej 60% poniżej swojego szczytu.
Chiny 2015: Bańka Spekulacyjna i Regulacje
Na koniec mamy jeszcze Chiny z roku 2015, czyli niecałe 10 lat temu. W przeciwieństwie do poprzednich przykładów tutaj mamy do czynienia głównie z powodami po stronie spekulacyjnej i prawnej, a nie stricte ekonomicznej. Źródło problemów, nie leżało po stronie gospodarki, a przynajmniej nie był to główny powód dynamicznych spadków cen akcji.
Wzrost rynku akcji w Chinach rozpoczął się w połowie 2014 roku, gdy chiński rząd prowadził politykę wspierającą inwestycje w akcje. Do połowy 2015 roku indeksy giełdowe, takie jak Shanghai Composite, wzrosły o ponad 150%, co przyciągnęło wielu nowych inwestorów, w tym inwestorów detalicznych, którzy zaczęli kupować akcje z wykorzystaniem pożyczek i dźwigni finansowej.
Chociaż rynek rósł w szybkim tempie, jego wzrost był w dużej mierze napędzany spekulacjami, a nie fundamentalną wartością spółek.
Chiński rząd wspierał wzrost rynku, a media państwowe zachęcały obywateli do inwestowania, ale w momencie, gdy rynek się załamał, wprowadzono między innymi zakaz sprzedaży akcji przez dużych akcjonariuszy oraz masowe wykupy przez państwowe fundusze. W trakcie krachu chiński rząd ograniczył możliwość wycofania środków z giełdy przez dużych inwestorów. Zakazano również krótkiej sprzedaży, a to z kolei wywołało jeszcze większą panikę wśród inwestorów indywidualnych.
Na dodatek w sierpniu 2015 roku Chiny niespodziewanie zdeprecjonowały wartość juana, co dodatkowo wstrząsnęło rynkami finansowymi, przyspieszając odpływ kapitału i wyprzedaż akcji przez zagranicznych inwestorów.
Grupa badaczy z Tsinghua University przeanalizowała dane z kont setek tysięcy chińskich inwestorów, których możliwość korzystania z dźwigni pojawiła się dopiero w 2010 roku. W 2015 roku chińscy inwestorzy mogli korzystać z dźwigni zarówno u regulowanych domów maklerskich, jak i u nieregulowanych platform internetowych, należących do tzw. sektora bankowości cieni. Nowe przepisy wprowadzone w czerwcu 2015 roku ograniczyły możliwość stosowania dźwigni finansowej u nieregulowanych platform, co przyczyniło się do gwałtownego spadku cen akcji.
Inwestorzy zaciągają pożyczki w dobrych czasach, bo liczą na zyski przewyższające odsetki. Gdy jednak ceny akcji spadają, to kredytodawcy mogą żądać spłaty, co zmusza inwestorów do sprzedaży akcji, a to napędza spadki cen. Badania wskazują, iż nowa regulacja spowodowała tak zwaną „wymuszoną sprzedaż” w odpowiedzi na zmiany limitów dźwigni, zwłaszcza wśród inwestorów pożyczających od nieregulowanych platform. Shanghai Composite spadł o 40% w niecały rok, a bessa trwała jeszcze przez dwa lata. Sumarycznie indeks stracił prawie 50% wartości.
Wnioski z kryzysów
Rynkowy krach może mieć przeróżne podłoże. Może wynikać z monetarnego przegrzania gospodarki. Może być skutkiem zbyt dużej zależności gospodarki od jakiegoś sektora, który akurat trafia na problem, może być wynikiem zbyt rozpasłego działania państwa albo po prostu powstania zwykłej bańki spekulacyjnej i kombinacją niefortunnych przepisów oraz sprzecznych sygnałów ze strony rządu.
Czy to jest materiał, który miał was zniechęcić do inwestowania? Zdecydowanie nie! Miał was raczej zachęcić do tego, żeby oduczyć się inwestowania tylko na jednym rynku. Jednym z największych błędów polskiego inwestora jest utożsamianie rynku akcji z GPW. Tymczasem, jak sam ciągle powtarzam.
1. Rynek GPW powinien być częściowo obecny W KAŻDYM portfelu. ALE
2. Rynek GPW NIE POWINIEN być fundamentem ŻADNEGO portfela.
Niczym w strategii Core-Satellite – GPW jest świetne na obecnym etapie swojego rozwoju do podkręcania wyników w pewnych okresach, ale w szerokim ujęciu nie nadaje się (obecnie) do bycia fundamentem portfela
Załóż konto na Freedom24 i odbierz od 3 do 20 darmowych akcji o wartości choćby 800 USD każda!
Szczegółowy opis promocji znajdziesz na: https://bit.ly/darmowe-akcje-freedom
Do zarobienia,
Piotr Cymcyk