Rynek kryptowalut przyciąga inwestorów wizją szybkich zysków, ale niestety bywał też sceną spektakularnych oszustw. Dziś przedstawiamy największe afery finansowe w świecie kryptowalut, które w odróżnieniu od włamań technologicznych, gdzie dochodzi do kradzieży środków poprzez lukę w zabezpieczeniach, były zaplanowanymi schematami, mającymi na celu wyłudzenie pieniędzy od inwestorów. Każdy z tych przypadków pochłonął miliardy dolarów i podkopał zaufanie do rynku.
Wraz z rosnącym zainteresowaniem kryptowalutami warto zdawać sobie sprawę ze sposobów, na jakie można zostać oszukanym. Omówmy zatem, na czym polegały największe oszustwa kryptowalutowe oraz ile pieniędzy zostało w ich ramach zdefraudowanych i straconych przez inwestorów.
#1. OneCoin i nieuchwytna Cryptoqueen
OneCoin to jeden z najgłośniejszych przekrętów w historii kryptowalut. Była to piramida finansowa udająca rewolucyjną kryptowalutę. Projekt wystartował w 2014 roku w Sofii w Bułgarii za sprawą Rujy Ignatovej, okrzykniętej później „Cryptoqueen”. OneCoin miał rzekomo być następcą Bitcoina, a Ignatova obiecywała „finansową rewolucję” i twierdziła, iż OneCoin stanie się „Bitcoin killerem”. W rzeczywistości projekt nigdy choćby nie utworzył prawdziwego blockchaina, nie istniała również żadna realna infrastruktura płatnicza – wszystko od początku pomyślane było jako oszustwo. Firma sprzedawała pakiety edukacyjne o kryptowalutach (często plagiatowane materiały szkoleniowe) połączone z tokenami, które rzekomo uprawniały do “kopania” OneCoinów, czyli “nowych, lepszych Bitcoinów”. Choć z dzisiejszej perspektywy brzmi to śmiesznie, o wiele mniejsza skala rynku kryptowalut, hype oraz niezrozumiały żargon kryptowalutowy sprawiły, iż dużo osób nabrało się na to oszustwo.
Cały model działał w strukturze MLM (marketing wielopoziomowy), gdzie uczestnicy otrzymywali prowizje za namówienie kolejnych osób do zakupu pakietów. OneCoin kusił wizją unikatowej kryptowaluty, ale w istocie funkcjonował jak klasyczna piramida finansowa.
Skala oszustwa była ogromna. Szacuje się, iż w skali globalnej choćby 3,5 miliona osób zainwestowało w OneCoin, wpłacając łącznie ponad 4 miliardy dolarów zanim schemat się załamał. Inwestorzy wierzyli, iż trzymają cyfrowe monety o rosnącej wartości, jednak „OneCoiny” okazały się bezwartościowe i nie można ich było swobodnie wypłacić ani wykorzystać w transakcjach, a wewnętrzna giełda projektu gwałtownie zamroziła wypłaty i ostatecznie zamknęła się.
Ruja Ignatova zniknęła w październiku 2017 tuż przed wybuchem afery i do dziś pozostaje nieuchwytna (w 2022 roku trafiła choćby na listę 10 najbardziej poszukiwanych przez FBI). Jej wspólnik, Sebastian Greenwood, został aresztowany i ostatecznie skazany na 20 lat więzienia za współorganizowanie tego oszustwa. OneCoin do dziś jest symbolem tego, jak łatwo wykorzystać kryptowalutową gorączkę do zbudowania piramidy finansowej. Ponad 4 mld dolarów zainwestowanych przez ofiary przepadło, finansując luksusowe życie organizatorów, podczas gdy inwestorzy zostali z niczym.
Choć dziś ciężko już byłoby kogokolwiek nabrać na tak prosty projekt, tak jednak historia ta może być przestrogą, aby przed zaangażowaniem się w inwestycję w kolejny “nowy, świecący” pomysł, postarać się go dobrze zrozumieć. zwykle wraz z nową technologią lub sposobami wykorzystania tej technologii pojawia się wokół niej dużo niezrozumiałych terminów. Wówczas choćby pobieżne zrozumienie ich znaczenia może uchronić inwestora przed podobnymi oszustwami.
#2. Bitconnect i schemat Ponziego
Bitconnect zasłynął jako inny wielki schemat Ponziego na rynku krypto, który rozkwitł w okresie hossy 2017 roku. Formalnie Bitconnect był platformą inwestycyjną z wyemitowaną własną kryptowalutą, a jego twórcy obiecywali użytkownikom niezwykle wysokie, gwarantowane zyski. Rdzeniem oferty był tzw. „Program Pożyczkowy”, gdzie inwestorzy mieli wpłacać swoje Bitcoiny w zamian za Bitconnect Coin i powierzać je platformie, która dzięki unikalnemu „Trading Botowi” i „Volatility Software” miała generować do 1% zysku dziennie niezależnie od warunków rynkowych. Brzmi zbyt pięknie, by było prawdziwe? I rzeczywiście była to mistyfikacja. Bitconnect działał jak typowa piramida finansowa, gdzie wypłaty dla wcześniejszych inwestorów pochodziły z wpłat nowych uczestników. Marketing Bitconnect zachęcał też do polecania programu innym – wiele osób promowało go na YouTube i forach, nakręcając spiralę nowych wpłat.
Na początku 2018 roku bańka pękła. W styczniu 2018, po ostrzeżeniach regulatorów (m.in. nakaz zaprzestania działalności wydany w Teksasie), Bitconnect nagle zamknął swój program pożyczkowy i giełdę. Cena tokena BCC, która wcześniej osiągnęła szczyt w okolicach 500 dolarów za monetę, spadła w ciągu kilku dni o ponad 90%, praktycznie do zera.

Inwestorzy, którzy nie zdążyli sprzedać tokenów, ponieśli druzgocące straty. Według dokumentów śledczych sam schemat wyłudził około 2,4 mld dolarów bezpośrednio od inwestorów na całym świecie.
Twórca Bitconnect, Satish Kumbhani, uciekł z Indii i ukrywa się do dnia dzisiejszego, a śledztwo w jego sprawie trwa. Kilku promotorów programu również poniosło konsekwencje prawne – m.in. jeden z głównych naganiaczy z USA, Glenn Arcaro, przyznał się do winy i został skazany. W 2021 roku został uznany winnym udziału w spisku mającym na celu oszukanie inwestorów, a w efekcie skonfiskowano mu majątek w wysokości ponad 24 milionów dolarów i został skazany na 38 miesięcy więzienia.
Afera Bitconnect to typowy schemat Ponziego, który w połączeniu z otoczką kryptowalutowej nowinki, nabrał wielu inwestorów. Choć sam schemat jest znany wielu osobom, tak jednak gdy pojawia się on w otoczeniu nowej technologii lub nowego sposobu zarabiania pieniędzy, łatwo jest stracić czujność – być może jest to też powód, dla którego ten sposób oszustwa przetrwał próbę czasu. Aby uniknąć wpadnięcia w tego typu oszustwa, warto zawsze dobrze przeanalizować źródło dochodów takich projektów. Analiza ich struktury zwykle pozwala ustalić, czy jest możliwe, aby ktoś zarabiał pieniądze w takim tempie i w taki sposób.
#3. Upadek giełdy FTX
Upadek giełdy FTX w 2022 roku był jednym z najgłośniejszych skandali finansowych ostatnich lat i ujawnił, iż choćby renomowana z pozoru firma kryptowalutowa może skrywać wielomiliardowe oszustwo. FTX powstała w 2019 roku i w krótkim czasie wyrosła na jedną z największych giełd kryptowalut (wartą 32 mld USD na początku 2022 r.). Jej założyciel, Sam Bankman-Fried (znany jako SBF), był przedstawiany jako cudowne dziecko kryptowalut i filantrop. Jednak w listopadzie 2022 wspaniały sen zamienił się w koszmar. Okazało się wówczas, iż giełda potajemnie wykorzystywała środki klientów do ryzykownych inwestycji prowadzonych przez powiązany fundusz hedgingowy Alameda Research. Wbrew zapewnieniom o bezpieczeństwie depozytów, FTX transferowała miliardy dolarów z kont użytkowników, aby łatać straty Alamedy i finansować własne przedsięwzięcia. Na dodatek giełda emitowała swój własny token (FTT) i używała go jako zabezpieczenia i “poduszki płynnościowej” kreując jego wartość na papierze, co również wprowadzało inwestorów w błąd co do faktycznej wypłacalności firmy.

Sytuacja zaogniła się, gdy w listopadzie 2022 r. raporty prasowe ujawniły niewypłacalność Alamedy i nadużycia w FTX. Lawina wypłat klientów i wycofanie się konkurencyjnej giełdy Binance z planów ratunkowych doprowadziły FTX do bankructwa w ciągu kilku dni. Okazało się wtedy, iż na kontach brakuje około 8 miliardów dolarów należących do klientów – te środki zostały „przejedzone” przez Alamedę i nigdy nie było ich w rezerwach giełdy. Dziesiątki tysięcy użytkowników FTX straciły dostęp do swoich pieniędzy z dnia na dzień. Władze gwałtownie wszczęły śledztwa i ujawniono, iż to nie był zwykły biznesowy błąd, ale świadome oszustwo finansowe. Sam Bankman-Fried został aresztowany i postawiony w stan oskarżenia o defraudację na gigantyczną skalę. W procesie wykazano, iż defraudował on fundusze klientów sięgające łącznie 8 mld USD i wprowadzał inwestorów oraz kredytodawców w błąd co do kondycji firmy. SBF został uznany za winnego i skazany – w marcu 2024 usłyszał wyrok 25 lat więzienia za jedno z największych oszustw finansowych w historii USA. Upadek FTX wstrząsnął całym rynkiem kryptowalut, pokazując iż nawet duża i znana platforma może kryć przed użytkownikami dramatyczne nadużycia. Dla inwestorów była to bolesna lekcja, by nie ufać ślepo choćby pozornie wiarygodnym pośrednikom.
Dla “przeciętnego użytkownika” giełd kryptowalut wnioski powinny być następujące – gdy trzymasz środki na kontach giełdowych, to w praktyce nie należą one do Ciebie, tylko do giełdy. Warto zatem przemyśleć transfer kryptowalut na zewnętrzny portfel, jak nie w całości, to przynajmniej w jakiejś części.
#4. Upadek ekosystemu Terra Luna
Ekosystem Terra Luna był kolejnym głośnym przypadkiem, w którym obietnice innowacji przerodziły się w katastrofę finansową. Terraform Labs, założone przez koreańskiego przedsiębiorcę Do Kwona, stworzyło algorytmicznego stablecoina TerraUSD (UST) oraz powiązany z nim token Luna. Stablecoin UST miał utrzymywać stały kurs 1 dolara dzięki “sprytnemu” mechanizmowi finansowemu – gdy spadał poniżej $1, „spalano” tokeny Luna i tworzono nowe UST, a gdy przekraczał $1, proces działał odwrotnie. Przez pewien czas mechanizm wydawał się działać, a projekt zyskał ogromną popularność również dzięki platformie Anchor, która oferowała bardzo wysokie oprocentowanie depozytów w UST (sięgające 20% rocznie), co przyciągnęło miliardy kapitału. Teoretycznie odsetki dla wpłacających UST miały pochodzić z opłat od pożyczkobiorców i nagród ze stake’ingu zastawionych aktywów. W praktyce jednak popyt na pożyczki był zbyt niski, a realne przychody z systemu nie wystarczały, by pokrywać obiecane 20%. Różnica była więc dopłacana przez Luna Foundation Guard i Terraform Labs, z rezerw przeznaczonych na promocję ekosystemu. To oznaczało, iż wysoki procent był sztucznie utrzymywany, a Anchor w istocie działał jak „pompka” dla ekosystemu: dawał inwestorom złudzenie stabilnego zysku, ale realnie drenował rezerwy i uzależniał cały system od ciągłego dopływu nowych środków.
W maju 2022 roku UST stracił „peg” do dolara. Inwestorzy zaczęli masowo sprzedawać swoje UST, obawiając się o ich stabilność. Mechanizm „ratunkowy” wymagał emisji gigantycznych ilości Luny, by skupować UST i przywrócić jego cenę. To jednak spowodowało hiperinflację Luny, której podaż wzrosła z setek milionów do bilionów tokenów, a kurs spadł praktycznie do zera.

Gdy zaufanie runęło, nastąpiła spirala śmierci:
- UST spadał → drukowano coraz więcej Luny, żeby go ratować;
- Kurs Luny gwałtownie spadał → zaufanie do mechanizmu jeszcze bardziej się załamało;
- Inwestorzy masowo uciekali z ekosystemu→ obydwa tokeny stały się bezwartościowe – Luna z powodu utraty wartości, UST z powodu braku realnego zabezpieczenia.
W efekcie z rynku wyparowało około 40 miliardów dolarów wartości ulokowanej w tym ekosystemie. Była to jedna z największych katastrof w historii krypto, w której inwestorzy stracili fortuny, od indywidualnych oszczędzających po fundusze Venture Capital.
Początkowo Do Kwon odpierał zarzuty, twierdząc iż padł ofiarą zmasowanego ataku spekulacyjnego, jednak gwałtownie wyszło na jaw, iż sam przyczynił się do wprowadzenia inwestorów w błąd. Gdy UST zaczął tracić peg, Kwon publicznie zapewniał, iż algorytm przywrócił stabilność, podczas gdy w rzeczywistości zaaranżował wykorzystanie firm zaangażowanych w ekosystem do chwilowego utrzymania kursu UST. Te fałszywe zapewnienia utrzymały wielu inwestorów w przekonaniu, iż wszystko jest pod kontrolą, co pogłębiło ich późniejsze straty. Wobec Do Kwona wysunięto oskarżenia o oszustwo zarówno w Korei Południowej, jak i w Stanach Zjednoczonych. Przez wiele miesięcy ukrywał się przed organami ścigania, posługując fałszywymi dokumentami, aż w marcu 2023 został zatrzymany w Czarnogórze. Ostatecznie w 2025 roku Do Kwon przyznał się do winy przed amerykańskim sądem, słysząc zarzuty spisku i oszustwa w związku z upadkiem ekosystemu Terra o wartości 40 mld USD.
Upadek Terra Luna to klejny przypadek mglistego projektu kryptowalutowego, który pod “merytoryczną” pierzynką skrywał jedno z największych oszustw w historii tego rynku. Ponownie mieszanka obietnicy wysokich zwrotów (20% APY) i nowinki technologicznej zmyliła inwestorów, a wystarczyło przyjrzeć się logice (a raczej jej braku) stojącej za “algorytmicznym” stablecoinem oraz strukturze dochodu protokołu Anchor.
#5. Piramida finansowa Celsius Network
Celsius Network było niegdyś jedną z największych platform pożyczkowo-inwestycyjnych w świecie kryptowalut, reklamującą się hasłem „Unbank Yourself”. Obiecywano klientom, iż ich kryptowaluty będą bezpieczniejsze niż w banku, a przy tym zarobią na odsetkach dużo więcej niż w tradycyjnej finansach. Firma kusiła wysokimi tygodniowymi „nagrodami” za przetrzymywanie kryptowalut na koncie. Dla popularnych kryptowalut stopy zwrotu sięgały kilkunastu procent rocznie. W szczytowym momencie, jesienią 2021 r., Celsius zarządzał aktywami o wartości około 25 miliardów dolarów, powierzonymi przez setki tysięcy użytkowników na całym świecie. Niestety, za fasadą sukcesu kryły się poważne nadużycia. Założyciel Celsiusa, Alex Mashinsky, świadomie wprowadzał klientów w błąd co do kondycji finansowej firmy i charakteru inwestycji dokonywanych ich środkami. Twierdził publicznie, iż firma zarabia stabilnie i bez ryzyka, podczas gdy w rzeczywistości Celsius ponosił straty, a żeby wypłacać obiecane odsetki, sięgał po coraz ryzykowniejsze strategie inwestycyjne. Co więcej, Mashinsky manipulował rynkowo ceną własnego tokena CEL – na giełdach skupowano duże ilości tego tokena za środki firmy (w tym depozyty klientów) w celu sztucznego windowania jego kursu. Pozwalało to Mashinsky’emu sprzedawać w tajemnicy własne pakiety CEL z ogromnym zyskiem, podczas gdy klientom zapewniano, iż token rośnie naturalnie i iż sam CEO w niego wierzy (choć w rzeczywistości pozbywał się swoich tokenów).
Gdy rynek kryptowalut załamał się w 2022 (m.in. po upadku Terra Luna), problemy Celsiusa wyszły na jaw. W czerwcu 2022 roku platforma niespodziewanie zamroziła wszystkie wypłaty klientów, powołując się na „trudne warunki rynkowe”. W praktyce Celsius stał się niewypłacalny – zabrakło środków na pokrycie zobowiązań wobec użytkowników. Gdy ogłoszono wstrzymanie wypłat, na platformie utknęły aktywa klientów warte około 4,7 miliarda dolarów. Te środki do dziś są przedmiotem postępowania upadłościowego (wielu użytkowników odzyska tylko ułamek swoich depozytów). Mashinsky jeszcze w przeddzień bankructwa uspokajał klientów o doskonałej kondycji firmy, podczas gdy po cichu wycofał z platformy swoje własne 8 milionów dolarów tuż przed zamrożeniem wypłat. W lipcu 2022 Celsius oficjalnie złożył wniosek o bankructwo. W toku postępowania wyszły na jaw liczne oszustwa, m.in. to, iż firma tak naprawdę nie wypracowywała zysków, a dziurę finansową łatała środkami nowych klientów. W 2023 roku Alex Mashinsky został aresztowany i oskarżony przez amerykańskie władze o oszustwa finansowe i manipulację rynkową. W 2025 r. Mashinsky usłyszał wyrok 12 lat więzienia.
Celsius okazał się więc kolejnym klasycznym przykładem piramidy finansowej pod nowym szyldem – obiecywano bezpieczne zyski i stabilność, a w rzeczywistości firma działała nierentownie, wypłacała odsetki z funduszy nowych klientów i uciekała się do kłamstw, by utrzymać pozory sukcesu. Również i w tym przypadku zbadanie źródła rzekomych dochodów Celsiusa, a także zwykła ostrożność przy obietnicach nierynkowego, wysokiego oprocentowania depozytów, mogłoby wystarczyć, aby uchronić się przed bolesną stratą.
Podsumowanie
Przedstawione powyżej przypadki to przestroga dla wszystkich inwestorów, iż rynek kryptowalut, mimo ogromnego potencjału, nie jest wolny od tradycyjnych oszustw finansowych. Schematy Ponziego, defraudacje powierzonych środków, fałszywe stablecoiny czy platformy pożyczkowe obiecujące „złote góry” to przykłady projektów, które wykorzystały złożoność nowej technologii, aby uwiarygodnić swoje kłamstwa. Łącznie opisane oszustwa pochłonęły dziesiątki miliardów dolarów – pieniądze należące do zwykłych ludzi, którzy dali się skusić wizji łatwego zysku lub zapewnieniom charyzmatycznych założycieli.
Warto wyciągnąć z tych afer wnioski: ostrożność, sceptycyzm wobec nierealnych obietnic i dokładna “due diligence” to absolutna konieczność przy inwestowaniu w kryptowaluty. Historia największych oszustw na rynku krypto pokazuje, iż choćby w nowej, cyfrowej erze stare metody naciągania wciąż działają, a zmienia się jedynie otoczka.