Jak przyciągnąć turystów? Zbudować największy ciągnik na świecie! Do tego wniosku doszli włodarze pewnego miasteczka w Australii. I mieli nosa do ciągnika.
Gigantyczny traktor stał się atrakcją turystyczną juz nie tylko miasta, ale i całej Australii.
Największy na świecie pomnik ciągnika stał się turystycznym hitem Australii – pisze topagrar.com.
Od czasu jego odsłonięcia rok temu, do położonego 300 kilometrów na północ od Perth Carnamah przyjeżdżają tłumy. W rozmowie z australijskim radiem ABC mieszkańcy mówią, iż dzięki tej niezwykłej instalacji turystyka w okolicy znów tętni życiem.
Ciągnik, który nie pracuje pomógł odrodzić lokalną gospodarkę
Jak mówi Brendon Haeusler, przewodniczący Big Tractor Committee, liczba turystów w 400-osobowym miasteczku utrzymuje się na wysokim poziomie przez cały rok. Wcześniej goście zjeżdżali tu tylko w czasie kwitnienia dzikich kwiatów, dziś ruch turystyczny trwa nieprzerwanie. Wielu zatrzymuje się na dłużej, by odpocząć i zwiedzić okolicę. Sklepy, noclegi i lokale gastronomiczne wyraźnie odczuwają dopływ nowych pieniędzy.
Pomnik ten ma 11,5 m wysokości i 16 m długości, a widoczny on jest w odległości 2 km od miasta, fot. Picture Alliance/Cover Images | Tracmach/cover ImagesOrganizatorzy atrakcji nie spoczywają na laurach. Dzięki darowiznom i dochodom ze sprzedaży pamiątek wybudowali nową szopę, w której ma stanąć oryginalny Chamberlain 40K – pierwszy traktor produkowany lokalnie w Australii.
Ma pokazywać skalę w porównaniu z gigantem. Przypomnijmy, iż pomnik ten ma 11,5 m wysokości i 16 m długości, a widoczny on jest w odległości 2 km od miasta.
– W kolejce ustawiło się 20-30 przyczep kempingowych, które chciały to zobaczyć – powiedział Stuart Taylor, dyrektor władz lokalnych w Carnamah.
Traktorowy biznes na ciastkach
Jednym z największych beneficjentów boomu turystycznego jest miejscowa kawiarnia. – W ruchliwy dzień potrafi nas odwiedzić ponad sto osób – mówi szefowa kuchni Cassie Killick. Lokal musiał zatrudnić dodatkowych pracowników, by obsłużyć napływ gości.
Traktor stał się też częścią tożsamości kawiarni. W menu pojawiły się słynne ciasteczka w kształcie traktora, które zdobyły popularność w mediach społecznościowych. Killick piecze ich teraz prawie 300 tygodniowo.
Dzięki inicjatywie klubu traktorowego małe Carnamah odzyskało energię. Jeszcze niedawno zmagało się z kurczącą się i starzejącą populacją, dziś przeżywa drugą młodość. Choć fala turystów powoli się stabilizuje, lokalna społeczność robi wszystko, by ten pozytywny trend utrzymać.
Tekst: Alfons Deter

3 godzin temu














