Nawet Niemcy tracą nadzieję na poprawę sytuacji w kraju. „To oznaka upadku”

news.5v.pl 1 miesiąc temu

Podczas gdy jedni cieszą się emeryturą, emerytka Rosi siedzi za kierownicą ważącej kilka ton ciężarówki. 75-latka pokonuje tysiące kilometrów w całych Niemczech — bo musi. Jej emerytura nie wystarcza.

To los, który dzieli coraz więcej starszych osób w Niemczech. — To również oznaka upadku — komentuje zastępca redaktora naczelnego Paul Ronzheimer w swoim najnowszym filmie dokumentalnym.

Ronzheimer wyrusza w trasę z Rosi, aby dowiedzieć się, co ją napędza. Jej mąż doznał udaru mózgu dwa lata temu — może się nim opiekować tylko w weekendy. Od poniedziałku do piątku jest w trasie, aby związać koniec z końcem.

Czy 1000 euro (4,1 tys. zł) emerytury wystarczyłoby, aby utrzymać jej standard życia? Rosi odrzuca tę myśl. — Zapomnij o tym — odpowiada i opisuje, co się zmieniło.

Inflacyjna presja w Niemczech

— Kiedyś chodziłam na zakupy i nigdy nie patrzyłam na cenę. Dziś widzę winogrona za 7 euro (29 zł) za kilogram — mówi kobieta. Rosi podsumowuje to, co czują miliony Niemców: „jeśli pójdziesz dziś na zakupy, 100 euro (418 zł) przepadnie, a ty nic nie kupiłeś!”.

Mimo iż presja inflacyjna nieco spadła na początku roku, ceny żywności wzrosły o ok. jedną trzecią w ciągu ostatnich trzech lat — wynika z danych Federalnego Urzędu Statystycznego. A w przypadku niektórych podstawowych produktów spożywczych choćby jeszcze bardziej drastycznie — o ponad 100 proc.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Ale Rosi nie pozwala, by to ją przygnębiło. — Nie rozumiem, dlaczego ludzie są tacy zrzędliwi. Ja naprawdę lubię swoją pracę — mówi.

Jednak jej pogląd na politykę w Niemczech pozostaje sceptyczny. — Nowy rząd nie może naprawić tego, co zepsuły dwa poprzednie — mówi.

Upadająca niemiecka gospodarka

Przedterminowe wybory krajowe w Niemczech zbliżają się wielkimi krokami — mieszkańcy zachodniego sąsiada Polski pójdą do urn już w niedzielę 23 lutego. Jedną z najważniejszych dla obywateli kwestii jest gospodarka.

Rekordowo niskie wyniki, brak środków na inwestycje, nadmierna biurokracja, uciekające z kraju firmy — perspektywy niemieckiej gospodarki wyglądają coraz gorzej. W dodatku teraz eksperci ekonomiczni obawiają się, iż w przyszłym roku kryzys na rynkach pracy w Niemczech będzie się jeszcze bardziej pogłębiał.

Cztery na 10 firm chce zredukować zatrudnienie — wynika z prognozy instytutu IW Cologne. Tylko 17 proc. planuje zatrudnić pracowników. — Perspektywy zatrudnienia są zatem gorsze niż od czasu globalnego kryzysu finansowego w 2009 r. — ostrzega ekonomista Michael Gromling.

Co zrobi nowy rząd?

A to tylko jeden z przykładów. Dane ekonomiczne na przyszły rok nie przewidują szybkiej poprawy. IfW Kiel nie wierzy, iż niemiecka gospodarka w ogóle wzrośnie, podczas gdy berliński instytut DIW przewiduje jedynie niewielki wzrost o 0,2 proc.

Niemniej jednak, według think tanku Ifo, wzrost o 1,1 proc. jest możliwy, jeżeli nowy rząd wyznaczy adekwatny kurs polityki gospodarczej. Wynika to z faktu, iż nie pozostało jasne, czy jest to „tymczasowa słabość, czy trwała, a zatem bolesna zmiana w gospodarce” — mówi ekspert Ifo Timo Wollmershauser.

Jak pisze POLITICO, centroprawicowy sojusz Friedricha Merza — Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna i jej bawarska partia siostrzana, Unia Chrześcijańsko-Społeczna — ma w tej chwili ok. 30 proc. poparcia, znacznie wyprzedzając wszystkie inne ugrupowania. Oczekuje się, iż centrolewicowa Partia Socjaldemokratyczna (SPD) i Zieloni uzyskają odpowiednio ok. 16 i 13 proc. Na drugim miejscu, z wynikiem nieco ponad 20 proc., znajduje się skrajnie prawicowa Alternatywa dla Niemiec (AfD).

Idź do oryginalnego materiału