Ukraina przez wojnę oszczędza na urzędnikach
Według aktualnego projektu budżetu w przyszłym roku dochody państwa będą prawie o połowę mniejsze od wydatków, a w rezultacie deficyt państwa wyniesie łącznie około 37 mld dolarów. Wielki deficyt budżetowy tłumaczy się przede wszystkim ogromnymi wydatkami kraju na bezpieczeństwo i obronę. Prawie 50% budżetu Ukrainy na 2023 rok (tj. 1,14 bln UAH) ma być przeznaczone na sektor bezpieczeństwa i obrony.
Kolejnym priorytetem są programy społeczne – emerytury, subsydia, pomoc dla rodzin o niskich dochodach, wypłaty dla uchodźców wewnętrznych, wydatki na opiekę zdrowotną i edukację. Stanowią one kolejne 35%, czyli 800 mld UAH, wszystkich wydatków. Rząd proponuje jednak obniżenie wydatków na urzędników państwowych poprzez zmniejszenie ich liczby o 30%. W związku z tym oczekuje się, iż w porównaniu z 2022 rokiem koszty na władze publiczne zostaną zmniejszone o 11,6 mld UAH.
– Przedstawiony przez rząd budżet na 2023 rok słusznie został nazwany budżetem wojennym. Wszystkie zasoby państwowe są podporządkowane zadaniom obrony i bezpieczeństwa naszej ojczyzny, co skłania do pozytywnej oceny tego dokumentu – informuje Vasyl Yurchyshyn, dyrektor programów ekonomicznych i społecznych think tanku Razumkov center. – Jednak niektóre wskaźniki budżetu na rok 2023 przez cały czas budzą niepokój, gdyż ich nieosiągnięcie może doprowadzić do pewnych zaburzeń makroekonomicznych. W 2023 roku rząd przewiduje realny wzrost PKB na poziomie 4,6% i inflację na poziomie 30%. O ile wzrost PKB wygląda dość realistycznie, to inflacja wydaje się nieco zawyżona. Bardziej realistycznie wygląda prognoza NBU opublikowana w lipcowym raporcie dot. inflacji, która mówi o ok. 20% inflacji. Ocena ta jest bardziej racjonalna, biorąc pod uwagę krajowe realia na rynkach konsumenckich: ceny po prostu nie będą mogły kontynuować gwałtownego wzrostu ze względu na niską siłę nabywczą gospodarstw domowych. W związku z tym, z uwagi na niższą inflację, niższy będzie również nominalny PKB, co będzie wymagało rewizji (zmniejszenia) dochodów budżetu na rok 2023 w ogóle, ewentualnie wymagało cięć w wydatkach – dodaje.
Ceny euroobligacji rosną w reakcji na udaną kontrofensywę Ukrainy
Rynek euroobligacji pozytywnie zareagował na udaną kontrofensywę Ukrainy w obwodzie charkowskim – ceny euroobligacji wzrosły. Armia ukraińska oficjalnie rozpoczęła wyzwalanie terytorium i w ciągu kilku dni szybkiego kontrataku uwolniła od Rosjan większość obwodu charkowskiego.
Sukces militarny miał natychmiastowy wpływ na rynek euroobligacji. W ciągu tygodnia 12–16 września ceny euroobligacji wzrosły wyraźnie o 2–4 centy do 23–28 centów za dolara, a warrantów PKB o prawie trzy centy do 33 centów za dolara wartości nominalnej. Jednocześnie spready na ukraińskich euroobligacjach wyraźnie zacieśniły się do benchmarku o 200–500 pb. Stało się to za sprawą zarówno spadku rentowności ukraińskich obligacji, jak i wzrostu rentowności amerykańskich Treasuries.
– Ruchy cenowe pokazują pozytywną ocenę inwestorów na wieści z pola walki, ale ceny nie osiągnęły choćby poziomów z połowy sierpnia, kiedy Ukraina zakończyła restrukturyzację euroobligacji, a przygnębiające nastroje na rynkach globalnych jeszcze się nie nasiliły – podaje Taras Kotovych, starszy analityk finansowy w ICU group. – Niskie zainteresowanie długiem rynków wschodzących nie sprzyja dalszemu wzrostowi cen. Sukcesy ukraińskiego wojska w wyzwalaniu terenów okupowanych przez Rosję zwiększyły optymizm inwestorów, ale w tej chwili są oni przekonani, iż wojna może trwać jeszcze długo i w najbliższym czasie nie należy spodziewać się spłat z euroobligacji.
Ukraina wiąże opłaty za produkcję gazu z cenami na rynku krajowym
Rada Najwyższa Ukrainy tymczasowo powiązał płatności podatku od produkcji gazu z cenami na krajowym rynku gazu. Ustawa ma na celu zmniejszenie obciążeń podatkowych dla lokalnych producentów gazu. Wcześniej opłata produkcyjna za gaz była oparta na europejskich indeksach cen gazu, ale ceny ukraińskie oderwały się od cen w Europie Zachodniej z powodu załamania się konsumpcji gazu na Ukrainie i zakazu jego eksportu.
Ustawa przewiduje, iż płatności podatku produkcyjnego powinny być obliczane w oparciu o lokalne ceny rynkowe do czasu, gdy nie będą obowiązywały ograniczenia w eksporcie gazu. Podatek będzie oparty na trzech różnych typach cen. Pierwsza to średnia ważona cena gazu sprzedawanego przez lokalnych producentów w ramach kontraktów zawartych z państwowym Naftogazem na platformach handlowych. Druga to średnia ważona cena gazu sprzedawanego przez producentów w ramach innych kontraktów, z wyłączeniem Naftogazu i jego spółek zależnych. A trzeci to średnia miesięczna cena ukraińskiego VTP front-month, brana jako średnia z koszyka wskaźników cenowych.
Ustawa wejdzie w życie po podpisaniu jej przez prezydenta Ukrainy i opublikowaniu.
– To pozytywna zmiana dla ukraińskich prywatnych i publicznych producentów gazu. Przy tak dużym oderwaniu cen ukraińskich od Europy Zachodniej, lokalni producenci mogli być coraz mniej zachęcani do inwencji w krajowe wydobycie gazu – podaje Yuriy Onyshkiv, analityk ds. energii w LSE. – Obecne zmiany zapewniają sprawiedliwe opodatkowanie, a także mogą stymulować dalszy rozwój krajowego wydobycia gazu, zwłaszcza w czasach, gdy brakuje go zarówno na Ukrainie, jak i w Europie. Jest to szczególnie ważne dla ukraińskiego sektora gazowego, który w tym roku doświadczył 5% spadku produkcji związanego bezpośrednio z inwazją Rosji.
Rosja organizuje fałszywe referenda na okupowanych terytoriach Ukrainy
Administracja mianowana przez Rosję zorganizowała fałszywe referenda w celu aneksji części terytorium Ukrainy, a mianowicie części obwodów donieckiego, ługańskiego, chersońskiego i zaporoskiego.
Sfałszowane głosowania, które odbyły się w dniach 23–27 września, zostały przeprowadzone z naruszeniem prawa międzynarodowego i Karty Narodów Zjednoczonych i zostały potępione przez Zachód jako fałszywe i bezprawne. Podczas sfingowanego głosowania okupanci zabrali uzbrojonych bojowników, którzy odwiedzali domy ludzi na tych terenach, aby zmusić ich do głosowania za przyłączeniem do Rosji. 27 września okupanci ogłosili, iż „wyniki głosowania” popierają przyłączenie się do Rosji, przy czym Kijów oświadczył, iż nie będzie to miało żadnych realnych konsekwencji i wezwał międzynarodowych partnerów do potępienia sfałszowanych referendów przeprowadzanych przez Rosję na terytoriach okupowanych. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zelenski nazwał to głosowanie „farsą” i wezwał do wykluczenia Rosji ze stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ i innych organizacji międzynarodowych.
– Putin tak aktywnie promuje ideę tych referendów, bo po pierwsze musi jakoś zareagować na tę miażdżącą porażkę w obwodzie charkowskim, na to, iż w tej chwili armia rosyjska może intensywnie atakować tylko w okolicach Bachtmutu w obwodzie donieckim – powiedział Ołeksandr Musiyenko, analityk polityczny, szef centrum badań nad wojskiem i prawem NGO. – Z każdym dniem sytuacja rosyjskiej armii pogarsza się z taktycznego i operacyjnego punktu widzenia. Dlatego w swoim politycznym establishmencie Putin może zacząć wyglądać na słabego. Dlatego Putin próbuje zmienić sytuację, chce pokazać, iż przez cały czas jest silnym przywódcą. Dlatego Putin ogłosił tzw. referenda i zagroził użyciem broni jądrowej.
Rosja wypuściła 215 ukraińskich jeńców, w tym dowódców pułku Azow
W zakrojonej na szeroką skalę wymianie jeńców między Ukrainą a Rosją wymieniono 215 ukraińskich żołnierzy, z których większość dostała się do niewoli po upadku Mariupola. Wśród uwolnionych znaleźli się wyżsi dowódcy pułku Azow (jednostki armii ukraińskiej) i jednostek Gwardii Narodowej, w tym dowódca 36. Brygady Morskiej Sił Zbrojnych Ukrainy Serhij „Wołyński” Wołyński, dowódca pułku Azow Denys „Redis” Prokopenko i zastępca dowódcy pułku Azow Swiatosław „Kalyna” Palamar.
Pułk Azow został okrzyknięty ikoną ukraińskiego oporu, podczas gdy rosyjska propaganda określa ich jako nazistów. W sierpniu wspierani przez Rosję separatyści przygotowali choćby proces personelu Azowa, który jednak nigdy się nie odbył. W wymianie więźniów, do której doszło 21 września, uczestniczyło również kierownictwo Turcji i Arabii Saudyjskiej. Pięciu dowódców batalionu Azow zostało wydobytych do Turcji i zgodnie z warunkami zwolnienia pozostaną tam do końca wojny. Ukraińscy żołnierze zostali uwolnieni w zamian za 55 rosyjskich jeńców wojennych oraz Wiktora Medwedczuka, sojusznika Putina i byłego ukraińskiego polityka, który jest oskarżony o zdradę za związki z Rosją.
– Musimy myśleć przede wszystkim o ilości naszych obywateli i naszych wojowników, którzy przez cały czas są w niewoli rosyjskiej. Jest ich dość dużo. Ta ostatnia wymiana więźniów jest ważna z dwóch powodów – mówił Oleksiy Koshel, analityk polityczny, Komitet Wyborców Ukrainy NGO. – Po pierwsze, powstał kolejny precedens wymiany więźniów na dużą skalę i jest nadzieja, iż takie wymiany będą miały miejsce w przyszłości. Po drugie, jest to kolejny policzek dla rosyjskich wyborców, którzy żyją w sowieckich mitach i sowieckiej historii. Ten mit dotyczy Stalina, który mówił, iż nie zamierza zamieniać żołnierza na marszałka polnego. A tu mamy precedens, gdy kolesia Putina (Putin jest ojcem chrzestnym córki Medwejczuka) zamieniono na elitę armii ukraińskiej.
Gazprom grozi wstrzymaniem eksportu gazu do UE przez Ukrainę
Rosyjski monopolista gazowy Gazprom zagroził ukraińskiej państwowej spółce energetycznej Naftogaz Ukrainy rosyjskimi sankcjami w przypadku, gdy ukraińska firma będzie kontynuować sprawę arbitrażową przeciwko Gazpromowi o niepłacenie opłat tranzytowych.
Naftogaz pozwał 27 września Gazprom za nieuiszczenie opłat tranzytowych po ogłoszeniu incydentu siły wyższej, który miał miejsce w maju. Gazprom utrzymuje, iż nie zapłacił, ponieważ Naftogaz nie świadczył usług po zamknięciu przez Ukrainę jednego z dwóch punktów wejścia dla eksportu gazu z rosyjskich gazociągów. Naftogaz twierdzi, iż został zmuszony do zamknięcia jednego punktu wejścia po tym, jak Rosja przejęła kontrolę nad tym obszarem, ale w zamian zaoferował przepompowanie pełnej ilości gazu przez drugi punkt wejścia. jeżeli Rosja wprowadzi sankcje wobec Naftogazu i operatora ukraińskich gazociągów GTSOU, będzie to oznaczało, iż przez Ukrainę nie będzie płynął żaden eksport rosyjskiego gazu.
– To wiarygodna groźba odcięcia eksportu przez Ukrainę. Co prawda nie oznacza, iż tak się stanie, ale nie można wykluczyć takiej możliwości. Istnieje bowiem precedens, który to potwierdza – stwierdził Yuriy Onyshkiv, analityk ds. energii w LSE. – W kwietniu br., Gazprom wstrzymał eksport gazu gazociągiem Jamał–Europa, który biegnie z Rosji przez Białoruś i Polskę do Niemiec, po tym, jak rząd rosyjski wprowadził sankcje wobec operatora polskiego odcinka tego gazociągu – polskiej spółki EuRoPol GAZ. Tymczasem Naftogaz słusznie korzysta z prawa do pobierania opłat tranzytowych i raczej nie zaprzestanie prowadzenia sprawy sądowej przeciwko Gazpromowi.