Nic nie pali się tak dobrze jak… samochód elektryczny. Problem, o który producenci EV wolą nie mówić

1 rok temu

Samochód elektryczny ma z pewnością kilka zalet, które producenci podkreślają na każdym kroku. Nie jest to jednak wynalazek pozbawiony mankamentów, a jego ograniczony zasięg i długość ładowania, wcale nie są aż tak dokuczliwe przy innej wadzie. Sporym problemem jest… gaszenie elektryka. Coraz częściej słyszy się o pożarach EV, których gaszenie nie jest takie proste i trwa choćby kilka godzin.

Samochód elektryczny płonie choćby kilkanaście godzin

W trwającym sporze, dotyczącym samochodów elektrycznych, przeciwnicy tego rozwiązania krytykowali przede wszystkim ograniczony zasięg oraz problem z długim ładowanie. Rzeczywistość pokazała, iż to akurat najmniejsze problemy, w porównaniu do tego co może spowodować zwarcie w takim aucie. jeżeli dojdzie do pożaru elektryka, to mamy poważne kłopoty. Elektryki płoną choćby kilkanaście godzin. Dlaczego tak się dzieje? Nie wystarczy tu zwykła gaśnica, czy trochę wody. Cała procedura jest znacznie bardziej skomplikowana. Szef Państwowej Straży Pożarnej Andrzej Bartkowiak, w styczniu na antenie RMF FM mówił, iż nie ma jednego skutecznego sposobu na ugaszenie elektryka, a służby ciągle uczą się i testują nowe rozwiązania. Wśród nich są między innymi specjalne płachty lub kontenery, którymi należy pokryć płonące auto. Jak powiedział Bartkowiak, gaszenie konwencjonalne może zużyć choćby 10 litrów wody i trwać około 10 godzin. O przypadkach niebezpiecznych pożarów media informują coraz częściej. Czy właśnie tak ma wyglądać rewolucja w motoryzacji?

Pożar samochodu elektrycznego w Gdańsku. Akcja gaśnicza trwała kilka godzinhttps://t.co/NposP1GPdZ

— DoRzeczy (@DoRzeczy_pl) May 29, 2023

Ostatni głośny pożar elektryka

O pożarach samochodów elektrycznych media informują regularnie. Ostatni głośny przypadek był wyjątkowo niebezpieczny, ponieważ do zdarzenia doszło na stacji benzynowej. Na jednej z gdańskich stacji benzynowych zapłonął elektryczny Ford Mustang Mach-E 4x. Płomienie pojawiły się w okolicach baterii, gdy kierowca był wewnątrz samochodu. Do gaszenia pożaru przybyło pięć jednostek ratowniczo-gaśniczych, które zabezpieczył teren stacji i zajęły się płonącym autem. Po około 1,5 godziny podawania wody udało się ochłodzić baterię. Następnie przez 3 godziny prowadzono działania zabezpieczające i kontrolne. Przypadek z Gdańska nie jest odosobniony i daje mocno do myślenia, czy aby na pewno auta elektryczne są wystarczająco bezpiecznym wynalazkiem?

Idź do oryginalnego materiału