Pomimo piętrzących się barier handlowych, restrykcji eksportowych i geopolitycznych napięć, które stale grożą przerwaniem relacji USA–Chiny, jedno pozostaje niezmienne: chiński rynek jest i pozostaje kluczowym elementem strategii wielu amerykańskich firm technologicznych. Nie dlatego, iż jest łatwy. Wręcz przeciwnie – jest trudny, ryzykowny i nieprzewidywalny. Ale właśnie dlatego daje przewagę konkurencyjną, której nie da się odtworzyć gdzie indziej.
Nowa normalność: działać mimo niepewności
Dla wielu firm technologicznych obecność w Chinach nie jest już wyborem, ale koniecznością. W badaniu US-China Business Council, przeprowadzonym wśród 130 amerykańskich firm w 2025 roku, aż 82% respondentów zadeklarowało, iż ich operacje w Chinach były rentowne w 2024 roku. Co więcej – 82% tych firm ma za sobą ponad 20 lat obecności na rynku chińskim.
To doświadczenie procentuje, ale nie oznacza komfortu. W ciągu ostatnich lat cła handlowe mocno podniosły koszty funkcjonowania. W 2025 roku stały się drugim najczęściej wskazywanym problemem przez firmy w Chinach, zaraz po „ogólnej nieprzewidywalności relacji USA–Chiny”.
Mimo to firmy nie wycofują się z Państwa Środka. Dlaczego?
Chińska klasa średnia jako test technologicznej dojrzałości
Najczęściej powtarzanym powodem jest dostęp do wschodzącej chińskiej klasy średniej – zamożnej, mobilnej, cyfrowej i bardzo wymagającej. Dla amerykańskich producentów oprogramowania, elektroniki użytkowej czy rozwiązań chmurowych to najcenniejszy poligon testowy na świecie. jeżeli produkt zostanie zaakceptowany w Chinach, ma dużą szansę na sukces globalny.
Ten rynek nie wybacza niedoróbek. Konsumenci oczekują szybkich, intuicyjnych, skalowalnych rozwiązań – i mają dostęp do lokalnych alternatyw, które często są tańsze i równie dobre. Firmy z USA muszą więc stale podnosić poprzeczkę – zarówno w zakresie UX, jak i efektywności kosztowej. Chiński klient to benchmark dla globalnych ambicji technologicznych.
R&D, skala, tempo – co naprawdę daje obecność w Chinach
Poza konsumentami, Chiny oferują coś jeszcze: unikalne warunki do szybkiego skalowania i iteracji produktów. Ekosystem dostawców, tempo wdrażania innowacji i bliskość zaawansowanej infrastruktury przemysłowej sprawiają, iż firmy mogą testować i rozwijać nowe technologie szybciej niż w jakimkolwiek innym kraju.
Widać to w sektorze półprzewodników, gdzie amerykańskie firmy – mimo restrykcji eksportowych – wciąż próbują utrzymać relacje z lokalnymi partnerami. Podobnie w obszarze robotyki, elektroniki konsumenckiej czy usług opartych na AI – wiele z tych rozwiązań powstaje z myślą o chińskim użytkowniku i jest dopiero później adaptowanych do rynków zachodnich.
W praktyce oznacza to, iż Chiny pełnią funkcję laboratorium technologicznego. Firma, która rezygnuje z tej przestrzeni, traci nie tylko rynek zbytu, ale również dostęp do wiedzy, danych i modeli skalowania, które trudno odtworzyć gdzie indziej.
Ryzyko jako koszt operacyjny
To wszystko dzieje się w cieniu narastającego ryzyka politycznego. W 2025 roku aż 75% respondentów badania US-China Business Council wskazało na wzrost kosztów nakładów produkcyjnych jako największe wyzwanie operacyjne. Mimo to, tylko 39% firm aktywnie reorientuje swoje łańcuchy dostaw – reszta działa tak jak dotąd, bo alternatywa jest albo niedostępna, albo zbyt kosztowna.
Firmy technologiczne uczą się więc funkcjonować z ryzykiem jako elementem kosztowym. Zamiast całkowitego odwrotu z Chin, wdrażają podejścia hybrydowe: lokalna obecność w Chinach, przy jednoczesnym budowaniu buforów bezpieczeństwa w innych krajach Azji (np. Wietnam, Malezja, Indie) czy Meksyku. Tylko nieliczni decydują się na pełną ewakuację – zbyt wiele można stracić.
Przetrwać w globalnej grze
Najważniejszy wniosek z badania? Obecność w Chinach pozostaje strategicznie „nie do negocjacji”. I nie chodzi tu tylko o chwilowe zyski, ale o długofalową zdolność firm do utrzymania pozycji na rynku globalnym. Firmy, które potrafią działać w warunkach chińskiej konkurencji i wymagań konsumenckich, są lepiej przygotowane do wyzwań w innych regionach.
Dlatego – mimo wszystkich trudności – chiński rynek przez cały czas przyciąga amerykańskich technologicznych graczy. Daje im nie tylko dostęp do ogromnego rynku, ale też do dynamiki, której nie oferuje żadna inna gospodarka.
Chiny pozostają dla firm technologicznych przestrzenią pełną sprzeczności: źródłem zysków i ryzyk, innowacji i niepewności. Ale też miejscem, bez którego trudno mówić o globalnej skali działania.
Dopóki chińska gospodarka będzie wyznaczać tempo rozwoju technologii i konsumpcji cyfrowej, dopóty amerykańskie firmy będą musiały znaleźć sposób, by w niej uczestniczyć – niezależnie od politycznych napięć.