Florencja ma poważny problem z ilością turystów. Władze miasta postanowiły zadbać o komfort mieszkańców.
Florencja bardziej przyjazna dla mieszkańców
Florencja bez wątpienia jest na czele najpopularniejszych miejsc na turystycznej mapie Europy i świata. Znana z przepięknych miejsc, wyśmienitego jedzenia, to kolebka włoskiego renesansu. Oprócz tego zachwyca krajobrazami, toteż napływ zwiedzających o każdej porze roku nie jest czymś niezwykłym. Niestety, kij ma dwa końce. Tłumy odwiedzających z całego świata są dużym problemem dla mieszkańców. Wobec tego Burmistrz miasta postanowił wprowadzić regulacje, które mają zapewnić większy komfort i bezpieczeństwo tubylcom.
Zmiany mają dotyczyć miejsc dostępnych dla turystów. Florencja ma między innymi wprowadzić zakaz budowy nowych hoteli i ograniczenie najmu krótkoterminowego.
Florencja nie była pierwsza
Przypomnijmy iż to nie pierwsza taka inicjatywa, aby ograniczyć liczbę turystów w najpopularniejszych destynacjach. Wcześniej już paryski Luwr wpadł na pomysł, aby ograniczyć liczbę zwiedzających. W Barcelonie najmem krótkoterminowym mogą zajmować się wyłącznie osoby i firmy z odpowiednią licencją. W Wenecji natomiast wprowadzono bilety do miasta, które kosztują od 3 do 10 euro. Burmistrz Florencji Dario Nardela stawia sobie na pierwszym miejscu komfort mieszkańców. Plan jest długoterminowy i zakłada uniezależnienie miasta od turystyki, która w tej chwili jest głównym źródłem dochody mieszkańców. Deturystyfikacja ma trwać do 2030 roku, a działania mają zmierzać ku poprawie życia mieszkańców Florencji.
Dajcie żyć tubylcom!
Dario Nardella skupia się na dobru mieszkańców. Chce, aby Florencja stała się przyjazna dla nich. Dzięki innemu zarządzaniu nieruchomościami, ci będą mieli między innymi możliwość łatwiejszego znalezienia mieszkania. Stąd decyzja burmistrza. Pierwszym krokiem jest zakaz budowy hoteli i tworzenia nowych miejsc przeznaczonych na najem poniżej 30 dni. Propozycja na razie dotyczy historycznego centrum, w którym znajdują się historyczne kamienice wpisane na listę UNESCO. Co na to sami mieszkańcy? Cóż, minie trochę czasu zapewne, kiedy odetchną z ulgą. Na razie stosują apele do odwiedzających: „dajcie nam żyć”!