Inflacja w USA przyniosła większą zmienność rynkową niż łącznie decyzja FOMC, aktualizacja prognoz oraz konferencja prasowa po posiedzeniu. Pomimo, iż z mediany oczekiwań amerykańskich decydentów wynika, iż możemy oczekiwać jedynie jednej obniżki w tym roku (a nie trzech jak prognozowano w marcu), na rynku nastąpiła poprawa nastrojów na skutek pozytywnej niespodzianki w raporcie CPI. Giełda na Wall Street zabarwiła się wczoraj kolorem zielonym a dolar amerykański stracił na wartości. Rentowności amerykańskiego długu zanotowały znaczący spadek.
Dowody słabnącej presji inflacyjnej
To miał być dzień podwyższonej zmienności na rynkach finansowych. I taki w sumie był. Rynek najmocniej zareagował na dane inflacyjne, natomiast jastrzębia konferencja prasowa i aktualizacja prognoz wskazująca na mniej obniżek w tym roku nie wywołała już tak dużych emocji. Zgodnie z oczekiwaniami Fed nie zmienił poziomu kluczowych stóp procentowych. Zakres dla fed funds wciąż wskazuje 5,25-5,5 proc. Oznacza to, iż tak wysoki poziom jest utrzymywany od lipca 2023 roku a Fed już po raz siódmy decyduje się na brak zmian. Jedynie w latach 2000-2001 Rezerwa Federalna utrzymywała koszt pieniądza na szczycie dłużej. Jednogłośna decyzja świadczy, iż w banku centralnym nikt nie ma wątpliwości, iż to jeszcze nie czas na łagodzenie warunków monetarnych.
Rynek na początku osłabił dolara na skutek niższych wartości raportu inflacyjnego za maj, a następnie przeszedł do oceny kolejnych punktów. Sama decyzja nie mogła wpłynąć na zmienność, bo była w pełni zdyskontowana. Rzeczy nowych mogliśmy oczekiwać w oficjalnym oświadczeniu FOMC, w którym doszło do kosmetycznych zmian. Pojawiła się nieco bardziej optymistyczna opinia na temat rozwoju inflacji. Podczas gdy w maju stwierdzono, iż w poprzednich miesiącach nastąpił „brak dalszych postępów” w kierunku celu inflacyjnego, w tej chwili Fed widzi „umiarkowany dalszy postęp”. To jednak nie zrobiło większego wrażenia na uczestnikach rynku. Szczególnie kiedy kilka godzin wcześniej wszyscy ujrzeli dowody słabnącej presji inflacyjnej. To, iż Rezerwa Federalna to zauważa i komunikuje nikogo nie dziwi.
Na więcej zaskoczeń po cichu liczono w aktualizacji wykresu „dot plot”. Rynek wiedział, iż inflacja w I kwartale negatywnie zaskakiwała i iż zmiana mediany oczekiwań przedstawicieli FOMC raczej powinna wskazać na mniej obniżek w tym roku. Wykres kropkowy sugeruje na jeden ruch w kolejnych sześciu miesiącach i jest to „jastrzębia” zmiana, na którą teoretycznie powinien dolar zareagować umocnieniem. Pewnie tak by się stało, gdyby nie twarde liczby CPI, które okazały się wczoraj największym „triggerem” zmian. Wchodząc w szczegóły większość (11 z 19 uczestników posiedzenia) spodziewa się co najwyżej jednej obniżki stóp procentowych w bieżącym roku, a żaden z uczestników nie oczekuje trzech. Ocena długoterminowej stopy procentowej ponownie wzrosła, z 2,6 proc. do 2,8 proc.
Potrzebna seria niższych odczytów
Następnie przyszedł czas na przemówienie Powella i pytania od dziennikarzy. Przewodniczący Fed bezpośrednio odniósł się do wykresu kropkowego i uznał, iż zarówno jedna jak i dwie obniżki są prawdopodobne. Pamiętajmy, iż „dot plot” nie jest wiążący dla decydentów. Jest jedynie pewnego rodzaju wskazówką dla rynku i scenariuszem bazowym, który oczywiście może ulec zmianie. To, iż uczestnicy spotkania oczekują w tej chwili mniej cięć niż w marcu wynika z rewizji w górę prognozy inflacji na ten rok. Powell uzależnił dalsze decyzje od napływających danych co jest aktualnie standardowym podejściem większości banków centralnych. Przewodniczący przyznał, iż majowe dane CPI były pozytywne ale jednocześnie nie chce przywiązywać uwagi do pojedynczego raportu. Jasno twierdził, iż potrzeba serii niższych odczytów, aby móc stwierdzić siłę trendu spadkowego.
Powell ponownie pokazał, iż podejście Fed-u i prowadzenie polityki monetarnej musi być wyjątkowo ostrożnościowe i takie prawdopodobnie pozostanie. Widać wyraźnie, iż przewodniczący woli później niż za wcześnie „luzować” aby nie musieć ponownie zmieniać kursu co byłoby odbierane jako błąd. Czasy się zmieniły i gospodarka wygląda nieco inaczej, ale gdzieś z tyłu głowy wszyscy mamy wydarzenia sprzed ponad 40 lat, kiedy Paul Volcker, ówczesny szef Rezerwy Federalnej popełnił błąd obniżając za wcześnie poziom stóp. Wynikało to po części z nasilającej się presji społeczeństwa. W konsekwencji inflacja jeszcze mocniej urosła co zmusiło instytucję do mocniejszego zacieśniania. Konsekwencje tych działań okazały druzgocące dla amerykańskiej gospodarki.
Źródło: Łukasz Zembik, OANDA TMS Brokers