Niemcy jako europejskie centrum cenzury w Internecie

8 godzin temu

Z raportu sieci badawczej LiberNet wynika, iż Niemcy finansują tłumienie wypowiedzi w Internecie. Dzieje się to – jak napisali twórcy raportu – pod hasłem „zwalczania dezinformacji” i „przeciwdziałania mowie nienawiści”. Raport ujawnił olbrzymi kompleks niemieckiej cybernetycznej cenzury składający się z 330 organizacji pozarządowych.

Autorzy raportu wskazuję, iż te organizacje pozarządowe, wbrew nazwie, dostają za tłumienie treści w sieci publiczne pieniądze.

Od moderacji do tłumienia treści

„Niemcy należą do czołówki państw w Europie pod względem moderacji treści” – powiedział australijski badacz i szef LiberNetu Andrew Lowenthal w wywiadzie dla Berliner Zeitung.

„Niemcy odgrywają kluczową rolę w Europie, nie tylko politycznie, ale także w zakresie zarządzania cyfrowego. Berlin jest europejskim centrum organizacji pozarządowych i ma ogromny wpływ na politykę cyfrową Unii Europejskiej. W ostatnich latach znacznie wzrosło oddziaływanie niemieckiego rządu i wspieranych przez niego organizacji pozarządowych” – podkreślił w BZ Lowenthal.

Z raportu LiberNet wynika, iż Niemcy przeznaczają dużo więcej środków na moderację treści niż inne kraje UE. „Organizacje pozarządowe są również bardzo aktywne w tym obszarze i otrzymują znaczne wsparcie finansowe” – podkreślił szef LiberNetu.

Weryfikatorzy i inni

Lowenthal tłumaczył Berliner Zeitung, iż istotną rolę w tym systemie odgrywają tzw, weryfikatorzy faktów. „(…) Często twierdzą, iż obiektywnie weryfikują prawdę, ale sami nie zawsze są obiektywni. W wielu przypadkach zgadzają się z oficjalnym stanowiskiem rządu lub stanowiskami politycznymi organizacji, które ich finansują” – zwrócił uwagę szef LiberNet. Dodał, iż stało się to szczególnie widoczne podczas pandemii COVID-19.Wtedy krytyka, na przykład obowiązkowych szczepień, została odrzucona jako teoria spiskowa.

W polskiej prasie o niepokojących sygnałach cenzurowania treści przez Niemców napisał portal Tysol.pl. „330 podmiotów zaangażowanych w kontrolę treści. Od federalnych ministerstw po lokalne fundacje – wszystkie splatają się w sieć, finansowaną grantami publicznymi wartymi setki milionów euro” – relacjonuje treść raportu portal.

„Kluczową rolę odgrywa rząd federalny. Ministerstwo Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych mianuje zaufanych sygnalistów, którzy flagują treści dla takich platform jak Meta czy X” – napisał Tysol.pl.

Zagrożenie dla wolności słowa

W oryginalnym wstępie do raportu LiberNet alarmuje, iż cenzurowanie treści na ogromną skalę w Niemczech stało się faktem. „Rola Niemiec jako ośrodka cenzury znacząco wzrosła w ostatnich latach” – akcentują autorzy raportu.

„Na początku 2025 roku śledztwo amerykańskiego programu >>60 Minutes<< zwróciło uwagę nagraniami z nalotów policji o świcie na mieszkania osób publikujących obraźliwe memy. W innych nagraniach prokuratorzy z rozbawieniem przyglądali się konfiskacie urządzeń należących do obywateli i podkreślali powagę przestępstwa >>obrażania<< polityka” – przypomina LiberNet.

„Naszym zdaniem nachalne podejście może prowadzić do utworzenia politycznej broni cybernetycznej i zagrażać wolności słowa” – ostrzegają badacze.

Niemiecka sieć cenzury

Nie wszystkie inicjatywy filtrowania informacji są takie same. „Niektóre z nich są jawnie cenzurujące, jak na przykład wyznaczona przez rząd organizacja HateAid , która jest >>zaufanym sygnalizatorem<<. Podobnie Machine Against the Rage” – podaje w raporcie LiberNet prezentując w infografice sieć zależności i powiązań.

To skomplikowany układ. Od rządu federalnego Niemiec, poprzez ministrerstwa i agendy rządowe i ośrodki akademickie do komercyjnych małych projektów. Łączy je to, iż mają wykrywać dezinformacje a w rzeczywistości cenzurują sieciowe treści.

Oczekiwanie na skutki…

Przy okazji publikacji raportu analizowano na przykład działania HateAid w niemieckiej przestrzeni internetowej. „HateAid szczególnie mocno naciskał na cenzurę osób protestujących przeciwko poparciu Berlina dla Kijowa” – podał portal racket.news.

Raport wywołał spore zainteresowanie w UE, Wielkiej Brytanii i USA. Tym bardziej, iż w Europie trwa dyskusja o prawie o przeciwdziałaniu dezinformacji, czyli doktrynie DSA. Ten akt to także większa kontrola nad sieciowymi treściami w państwach unijnych.

hub/ LiberNet/ Berliner Zeitung/ Tysol.pl/ racket.news

Idź do oryginalnego materiału