Ostatnie miesiące są wyjątkowo trudne dla niemieckiej motoryzacji. Chiny, dotychczasowy partner gospodarczy numer jeden, rośną w siłę i coraz bardziej zmieniają się w rywala. W zeszłym roku przełamały niemiecką dominację na własnym podwórku w segmencie aut elektrycznych. Chińskie marki prześcignęły niemieckie w rankingach sprzedaży. Teraz Chińczycy szykują się do ekspansji na rynku europejskim. Co na to Niemcy?
Niemcy obawiają się obecności chiński producentów samochodów w Europie?
W poniedziałek kanclerz Niemiec Olaf Scholz w trakcie przemówienia na spotkaniu ze studentami w Szanghaju powiedział, iż opowiada się za otwartym i uczciwym rynkiem motoryzacyjnym. Jednocześnie przestrzegał przed dumpingiem, nadprodukcją i naruszeniami własności intelektualnej. To reakcja na coraz śmielsze plany ekspansji chińskich producentów samochodów w Europie. Dotychczas niekwestionowanym liderem w branży byli Niemcy. Jednak po tym, jak w zeszłym roku Chińczycy prześcignęli ich na własnym podwórku, rosną obawy, iż ten scenariusz może powtórzyć się na europejskim rynku.
W trakcie przemówienia na Uniwersytecie Tongji w Szanghaju Scholz powiedział, iż oczekuje, iż rywalizacja na rynku motoryzacyjnym będzie uczciwa. Jak stwierdził, jest rzeczą pewną, iż w pewnym momencie chińskie samochody pojawia się zarówno w Niemczech, jak i całej Europie. Kanclerz Niemiec stwierdził, iż istotne jest umożliwienie firmom tworzenie zakładów produkcyjnych bez biurokratycznych przeszkód. Dodał, iż popiera stworzenie równych warunków dla wszystkich. Jednocześnie zaznaczył, iż nie można dopuścić do sytuacji, w której pojawia się dumping, nadprodukcja i naruszanie praw autorskich.
Chiny zdominują europejski rynek motoryzacyjny?
W trakcie spotkania Scholz został zapytany, czy aby jego słowa, to nie wyraz obawy przed silną konkurencją z Chin, która może zagrozić Niemcom. Kanclerz Scholz stwierdził, iż to nonsens i wskazał, iż podobne obawy istniały, gdy coraz śmielej w Europie pojawiały się marki azjatyckie. Jak stwierdził, dziś widać, iż strach był bezpodstawny i aktualnie „mamy japońskie samochody w Niemczech i niemieckie samochody w Japonii”.
Co interesujące wizyta Scholza ma miejsce w czasie, gdy Unia Europejska rozważa wprowadzenie karnych ceł, które miałyby chronić europejskich producentów przed tańszymi samochodami elektrycznymi, importowanymi z Chin. Ponadto w chińskiej wyprawie kanclerzowi Niemiec towarzyszy kilkunastu dyrektorów dużych firm. Wśród nich są m.in. szefowie niemieckich producentów pojazdów, takich jak Mercedes-Benz i BMW oraz koncernu chemicznego BASF.
Wiele wskazuje na to, iż Niemcy zwyczajnie obawiają się powtórki scenariusza z chińskiego rynku. Przez długie lata niemieckie marki, w tym przede wszystkim Volkswagen, były liderami rankingów sprzedaży i popularności. Auta z niemieckim logo uchodziło za solidne i bardziej luksusowe. W ostatnim czasie sytuacja zaczęła się diametralnie zmieniać. Na rynku chińskim pojawiło się sporo rodzimych marek, które podbijają serca Chińczyków. W segmencie aut elektrycznych Volkswagen stracił pozycję lidera na rzecz chińskiego BYD. Nic więc dziwnego, iż Niemcy nie są zbyt szczęśliwi z faktu, iż Chińczycy coraz śmielej wchodzą na europejski rynek motoryzacyjny.