Wydatki Niemiec na obronność i infrastrukturę mogą sprawić, iż kraj ten przekroczy w tym roku unijny limit deficytu, powiedział w poniedziałek nowy minister finansów Lars Klingbeil. Inne tradycyjnie oszczędne kraje nie cieszą się z takiego stanu rzeczy.
Lars Klingbeil poinformował dziennikarzy, iż jest zbyt wcześnie, by przewidywać, czy przyszłoroczny budżet doprowadzi do przekroczenia w tym roku przez największą gospodarkę UE dopuszczalnego deficytu na poziomie 3 proc. PKB.
– To mój piąty dzień na stanowisku – powiedział socjalistyczny polityk, zapytany wprost, czy Berlin przekroczy unijny limit.
– Właśnie przygotowujemy się do prac nad budżetem na (2025 rok – red.). Wszystkie te kwestie zostaną wyjaśnione w najbliższych tygodniach. Chcemy przedstawić projekt budżetu w czerwcu, i wtedy będzie można odpowiedzieć na te pytania – dodał Klingbeil.
Słowa ministra padły tuż przed spotkaniem ministrów finansów strefy euro w Brukseli i nawiązują do ogłoszonego wcześniej w tym roku niemieckiego pakietu inwestycji w obronność i infrastrukturę o wartości biliona euro, który oznacza odejście od utrzymywanej przez Niemcy od dekad ostrożnej polityki fiskalnej.
Niemcy i Holandia tradycyjnie przewodziły grupie tzw. „oszczędnych” państw UE, głównie z Europy Północnej.
Niemcy były jednak zarazem pierwszym państwem UE, które odpowiedziało na apel Komisji Europejskiej o wystąpienie z wnioskiem o większą elastyczność budżetową w celu zwiększenia wydatków na obronność – uczyniły to w zeszłym miesiącu.
Bardziej rozrzutne fiskalnie kraje, takie jak Włochy, Hiszpania i Francja, nie złożyły takich wniosków, choć mówi się, iż Madryt rozważa taki krok.
Aktywacja tzw. „klauzuli ucieczki” umożliwiłaby Niemcom zwiększenie wydatków na obronność o maksymalnie 1,5 proc. rocznego PKB przez cztery lata bez naruszenia przepisów unijnych – nową wersję tych przepisów przyjęto w zeszłym roku.
Poprzedniego ministra finansów Niemiec Christiana Lindnera powszechnie uznaje się za autora obecnego, restrykcyjnego kształtu niemieckich zasad budżetowych
Co myślą inne państwa?
Inni ministrowie finansów UE przed poniedziałkowym spotkaniem wyrażali przekonanie, iż Niemcy przez cały czas będą przestrzegać nowych reguł. – Wiemy, iż Niemcy są krajem ostrożnym fiskalnie i spodziewamy się, iż tak pozostanie – powiedział holenderski minister finansów Eelco Heinen.
Dania, która w lipcu przejmie od Polski prezydencję w Radzie UE, zapowiedziała, iż jednym z jej priorytetów będzie zapewnienie przestrzegania unijnych zasad budżetowych przez państwa członkowskie.
– Zasady fiskalne powinny być takie same, niezależnie od tego, o którym kraju mówimy – powiedziała duńska minister ds. gospodarki Stephanie Lose dziennikarzom przed wczorajszym (12 maja) spotkaniem.
Lose dodała, iż rządy państw UE powinny wdrażać „reformy strukturalne”, aby stworzyć dodatkową przestrzeń fiskalną dla długofalowego zwiększania wydatków na obronność.
– We wszystkim, co nie dotyczy wydatków obronnych, ważne jest, abyśmy przestrzegali ram polityki fiskalnej, które wspólnie uzgodniliśmy – podkreśliła.
Przewodniczący Eurogrupy Paschal Donohoe powiedział, iż „z zadowoleniem przyjmuje” decyzję Niemiec o zwiększeniu inwestycji w infrastrukturę i obronność, podkreślając pozytywny wpływ tego kroku na wzrost gospodarczy i konkurencyjność całej UE.
Dodał już, iż „wierzy”, iż plany budżetowe Berlina „będą zgodne” z unijnymi zasadami budżetowymi, choć zaznaczył, iż w nadchodzących tygodniach odbędzie się w tej sprawie „dyskusja” między ministrami finansów państw UE.
Międzynarodowy Fundusz Walutowy prognozuje, iż deficyt Niemiec osiągnie w tym roku 2,95 proc., a do 2030 roku wzrośnie do 4,41 proc.
Według MFW obecny poziom zadłużenia Niemiec wynosi 65 proc. PKB i już teraz znajduje się powyżej unijnego limitu 60 proc. Do 2030 r. ma natomiast wzrosnąć do 74,85 proc.