W środę niemiecki wykonawca sektora obronnego firma Renk ogłosiła, iż zdecydowała odłożyć w czasie pierwszą ofertę publiczną na giełdzie we Frankfurcie. Decyzja jest o tyle zaskakująca, iż pierwsza oferta publiczna (IPO) była zaplanowana na poranek następnego dnia. Co było przyczyną tego zaskakującego ruchu?
Producent części do Leoparda 2 przekłada debiut na giełdzie
Niemiecka firma Renk produkująca części do pojazdów cywilnych i wojskowych, w tym do popularnego czołgu Leopard 2, podjęła zaskakującą decyzję. Renk miała zaplanowane wejście na giełdę, które miało być poprzedzone pierwszą ofertą publiczną. IPO miała wystartować w czwartek rano. Jednak w środę pod koniec dnia, firma poinformowała, iż zdecydowała się przełożyć wejście na giełdę.
Spółka podała, iż wraz ze swoim większościowym akcjonariuszem, firmą inwestycyjną Triton, rozważa wejście na giełdę w późniejszym terminie. Reuters przekazał, iż potencjalna wycena spółki wyniosłaby choćby 1,8 miliarda euro. Akcje miały być oferowane w przedziale cenowym od 15 euro do 18 euro, przy całkowitym wolumenie akcji miał wynieść między 405 a 486 milionami euro. Koncern zatrudnia w tej chwili blisko 4 tys. pracowników i osiąga roczny obrót na poziomie 849 mln euro.
Renk narzeka na brak wsparcia rządu
Decyzja może być zaskakująca, ponieważ dyrektor generalna grupy Renk Susanne Wiegand była optymistycznie nastawiona do wejścia na giełdę. Twierdziła wcześniej, iż firma widzi potencjał w działalności, którą prowadzi i zamierza wykorzystać IPO jako bodziec wspierający dalszy rozwój. Z drugiej strony w lipcu Wiegand narzekała, iż niemiecki rząd zbyt mało wspiera rodzimą branżę zbrojeniową. Jak przekazał portal „altair.pl” Wiegand miała za złe politykom, iż choćby ponad połowa ze 100 mld euro, które rząd przekazał na modernizację sił zbrojnych, może trafić do zewnętrznych podmiotów, w tym USA.
Wejście na giełdę miało być motorem napędowym dla Renk. Wygląda jednak na to, iż firma szuka innych możliwości finansowania rozwoju koncernu zbrojeniowego.