Nieuczciwi spedytorzy, czyli na czym polega “kanapkowy” załadunek zboża?

12 godzin temu

Transport zboża na Ukrainie stoi przed wyzwaniami: mniej plonów, nadmiar ciężarówek i deficyt kierowców. Ponadto dużym problemem są nieuczciwi spedytorzy stosujący tzw. kanapkowy załadunek, który blokuje dostawy i generuje straty. Czym ów proceder jest?

Jeszcze kilka lat temu rynek transportu drogowego zbóż był stabilny i przewidywalny. W 2022 r. wszystko zmieniła wojna i kryzys z nią związany – zamknięcie portów i zablokowane szlaki kolejowe sprawiły, iż logistyka samochodowa stała się bardzo dochodowa. Na rynek weszło wielu graczy bez doświadczenia, kupując setki ciężarówek w pogoni za szybkim zyskiem – czytamy w obszernej analizie rynku w serwisie Latifundist.

Dziś sytuacja się odwróciła: plonów jest mniej, popyt spada, a nadmiar pojazdów sprawia, iż wielu przewoźników walczy o przetrwanie. Równocześnie rolnicy zaczęli inwestować we własne floty, by samodzielnie kontrolować dostawy.

“Kanapkowy” załadunek. O co chodzi?

Nadal poważnym wyzwaniem branży pozostaje problem nieuczciwych spedytorów, którzy stosują kanapkowy załadunek – mieszają dobre zboże na wierzchu i dole, a gorsze w środku. Kiedy elewatory wykrywają manipulacje, samochody potrafią stać po kilka dni na kontrolach jakości. Dla przewoźników oznacza to straty – zamiast realizować kolejne kursy, płacą za przestoje i ponoszą reputacyjne koszty.

Wielu przewoźników przestaje współpracować z takimi firmami, choćby jeżeli brakuje zleceń. Jak podkreślają eksperci, dopóki przepisy nie określą jednoznacznie odpowiedzialności wszystkich stron – nadawcy, przewoźnika i spedytora – proceder nie zniknie.

Kierowców brak. Nie tylko w Polsce

Dodatkowo rynek boryka się z deficytem kierowców – część wyjechała za granicę lub została zmobilizowana. Pozostali często nie chcą dalekich tras, przez co floty wykorzystują tylko część swojego potencjału.

Jednocześnie rolnicy dzięki własnym pojazdom mogą dyktować warunki – rozkładają dostawy na wiele miesięcy, co zmniejsza przepływy i destabilizuje taryfy. Na rynku wytworzyła się nowa nierównowaga: transport jest, ale nie ma wielkich jednorazowych wolumenów ładunków.

Ukraińska branża transportowa na zakręcie

Eksperci przewidują, iż jeżeli jesienią spadnie deszcz, a jakość zbóż spadnie, popyt na samochody gwałtownie wzrośnie. Do tego dochodzi ryzyko wzrostu taryf kolejowych – wtedy transport drogowy znowu stanie się bardziej atrakcyjny.

Na razie jednak logistyka samochodowa walczy o przetrwanie. Wysokie ceny paliwa, brak stabilnych kontraktów i praktyki kanapkowego załadunku sprawiają, iż nadchodzący sezon będzie testem dla firm, które naprawdę rozumieją specyfikę rynku.

Źródło: Latifundist, opr. mw

Idź do oryginalnego materiału