Pod względem debiutów na GPW, rok 2022 ma szanse zostać najgorszym w historii. Nikt nie chce już debiutować na giełdzie Od początku roku nie przeprowadzony został ani jeden debiut nowej spółki na rynku głównym GPW. Zaledwie sześć debiutów, to przejścia z rynku NewConnect, a jedynie jeden spośród nich wiązał się z jakąkolwiek nową emisją, z której pozyskano około 40 mln złotych.
Poprzedni rok 2021 nie jest co prawda mocno porównywalny, ale i tak rzućmy na obecne dane trochę światła. W analogicznym okresie 2021 r. łączna wartość IPO na GPW wyniosła ponad 9 mld zł, zadebiutowało 16 spółek, w tym 4 przejścia z NC oraz 12 nowych podmiotów.
Można więc z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, iż w 2022 roku giełda, której jednym z podstawowych zadań w gospodarce jest umożliwienie pozyskiwania kapitału, nie pozyskała kapitału dla nikogo. Gdybym był złośliwy, to powiedziałbym, iż na umierającym rynku kapitałowym też nie chciałbym debiutować, ale iż wyjątkowo złośliwy nie jestem, to po prostu przejdę do danych.
Fatalny sentyment w 2022
Oczywiście rok 2022 ze swoim brakiem jakiegokolwiek debiutu nie będzie regułą. Jestem przekonany, iż w 2023 znajdą się śmiałkowie, którzy będą próbowali swoich sił na parkiecie. To prawda, iż obecny sentyment na rynku jest fatalny i nie nastraja do giełdowych debiutów.
Bessa naturalnie ostro zbija potencjalne wyceny i kapitał, który można pozyskać ze sprzedaży swoich akcji. Rozumiem, iż właścicielowi, który uważa, iż jego biznes powinien być wyceniony na mnożniku EV/ EBITDA = 5, może nie odpowiadać wycena adekwatna w bessie na EV / EBITDA = 2.
Nie bez powodu w ciągu ostatnich miesięcy kolejne spółki odwoływały swoje zamiary IPO. Prace wstrzymali już m.in. Vortex Energy (chciał pozyskać 170 mln zł), czy Dr Irena Eris. W lipcu zawieszono postępowania nad prospektami firm: Komex (właściciel sklepów z produktami dla dzieci), Desa (dom aukcyjny) i ExpertSender (zajmuje się automatyzacją marketingu). Powody każdy wskazywał takie same: niepewne otoczenie rynkowe, niskie wyceny, odpływ kapitału z giełd spowodowany m.in. wojną w Ukrainie. Prawdziwy powód jest jeden „brak popytu, a w konsekwencji zbyt niska wycena”.
Warszawska giełda powoli umiera
W zasadzie to giełda powoli umiera już od pewnego czasu, bo to nie tak, iż wyjątkowo 2022 rok będzie fatalny. On będzie po prostu wyjątkowo fatalny. Praktycznie od 2016 roku GPW powoli się zwija. Patrząc przez pryzmat wszystkich debiutów i wycofań z rynku, jakie miały miejsce w ciągu ostatnich 5 lat, można się załamać.
Nawet w jednym z lepszych od dawna 2021 roku, liczba spółek netto na rynku się skurczyła. Biorąc pod uwagę wszystkie delistingi z rynku głównego, to tak naprawdę ilościowo jesteśmy w tych samych okolicach, co około lat 2011 – 2012. Pod tym kątem więc, nasz rynek od dekady stoi w miejscu.
W 2015 roku na GPW i New Connect mieliśmy rekordową liczbę notowanych podmiotów. Razem było ich ponad 900. Od tamtego czasu jest tylko gorzej. Ktoś może powiedzieć, iż blisko 800 spółek to i tak sporo. Prawda jest jednak taka, iż rynek do rozwoju potrzebuje więcej podmiotów zamiast kiszenia się w swoim własnym sosie.
Zmiana liczby spółek na GPW
Zmiana liczby spółek na NewConnect
Problem w tym, iż GPW nie jest najbardziej przyjaznym miejscem do pozyskiwania kapitału. Na rynku jest sporo spekulacji w tym najgorszym wydaniu, która nie jest piętnowana przez nadzór. Rynek dotykają dość regularnie afery (Getback / Kania), które ciągną się w sądach latami. Akcjonariusze mniejszościowi są traktowani fatalnie choćby przez Skarb Państwa. Rynek cierpi na chroniczny niedobór kapitału oraz jest torpedowany chaotycznymi propozycjami polityków, a przez rządy traktowany jest jako narzędzie budżetowe. Nie dziwię się spółkom, które decydują się go omijać. jeżeli nic się w tym zakresie nie zmieni, to GPW przejdzie do egzystowania zamiast do rozwijania na stałe.
Do zarobienia,
Piotr Cymcyk