Nowa generacja marksistów zdominowała edukację. Czy tylko w USA?

5 dni temu

Co łączy LGBT i zmiany klimatu? Dlaczego marksiści zrezygnowali z rewolucji? Ile jest marksizmu w nowym marksizmie? Odpowiada Mike Gonzalez, niegdyś członek administracji Busha.

Mike Gonzalez napisał książkę o tym, jak marksiści przeszli od rewolucji do walki z kulturą, normami i zasadami. Tłumaczy, po co opanowali instutucje kultury. Gonzalez mówi też o planach poradzenia sobie z marksistami, którzy w USA zajmują szczególnie silną pozycję w sektorze edukacji. Rozmówca Arkadiusza Jarzeckiego jest autorem książki, napisanej wraz z Kathrine Cornell Gorka, „Marksizm: nowa generacja. Jak z nim walczyć?” wydanej przez Warsaw Enterprise Institute.

Arkadiusz Jarzecki: Dzień dobry, Mike. Chciałbym rozpocząć nasz wywiad od tego, co dzieje się w Polsce. Wybory wygrał Karol Nawrocki. Był kandydatem wspieranym przez Prawo i Sprawiedliwość. Jest historykiem, ma konserwatywne poglądy, ale wiele mediów na świecie, Financial Times, New York Times, BBC, Le Monde, nazywają go prawicowym populistą, nacjonalistą, skrajną prawicą. Czy widzisz jakieś związki pomiędzy twoją książką a takimi określeniami?

Mike Gonzalez: Zdecydowanie. Co dzieje się w Europie? Jestem tu od dwóch tygodni, zaczynając od Brukseli, Paryża, Budapesztu i teraz jestem tutaj w Warszawie. To, co widzę, to konserwatywną falę, która rozprzestrzenia się od Portugalii, aż po granicę z Białorusią, dosłownie aż po polską granicę z Białorusią. Cały kontynent europejski jest zalewany przez konserwatywną falę.

W Rumunii był bardzo konserwatywny, choć bardzo niedoskonały kandydat, który rozdrażnił mniejszość węgierską i w moim przekonaniu przegrał z tego powodu. Ale to nie było gremialne potępienie. Było to w rzeczywistości potwierdzenie, iż mamy do czynienia z populistycznym konserwatystą, ale przede wszystkim suwerenistą, który wierzy w suwerenne prawa narodu, zwłaszcza w stosunku do chciwej Unii Europejskiej, która uważa, iż może rządzić wszystkimi częściami Europy z centrum Brukseli.

Muszę powiedzieć, iż jestem zadowolony z wyniku wyborów w Polsce, gdzie ponad 50 procent wyborców poparło Karola Nawrockiego.

AJ: I on jest nazywany ekstremistą, populistą, skrajnie prawicowym kandydatem. Czy to możliwe, iż połowa populacji jest skrajnie prawicowa?

Mike Gonzalez: Nie, takie są media. Media nie stoją już w opozycji do władzy. Kiedyś w Ameryce misją mediów było wspieranie pokrzywdzonych i kontrolowanie władzy, zwracanie uwagi na dzisiejszą władzę. Teraz już tak nie jest. Media zapomniały o pokrzywdzonych. Nie lubią ich. Uważają, iż ludzie są głupi, iż są nieoświeceni.

W Stanach mają takie określenie — flyover country — regiony, nad którymi się tylko przelatuje. Wszystko pomiędzy Nowym Jorkiem i Los Angeles to tylko państwa, nad którymi się przelatuje, bo nie ma tam nic wystarczająco interesującego, aby się tam zatrzymać.

Myślę, iż to o czym mówisz, to dziennikarze, którzy chcą utrzymać status quo. Są w zmowie z ludźmi, którzy rządzą krajem, czyli z biurokracją, ludźmi z centro-lewicy lub osobami bardzo zaangażowanymi w politykę woke. To, co widzicie, jest tego skutkiem.

Sam oglądałem wczoraj wieczorem telewizję. Widziałem w CNN, jak prezydent Warszawy był określany jako prodemokratyczny, tak jakby pan Nawrocki był antydemokratą. To po prostu nonsens.

AJ: LGBT i walka ze skutkami zmiany klimatu. Czy widzisz tu jakiś związek? Dlaczego lewicowi politycy wspierają walkę o prawa osób LGBT i jednocześnie walkę ze zmianami klimatu?

Mike Gonzalez: To ta sama walka. To ta sama bitwa. To są ludzie, którzy chcą zastąpić czymś nowym narrację narodową, tradycje, normy, kulturę.

AJ: A jaka jest różnica pomiędzy klasycznymi ideami Karola Marksa a tymi ze Stanów Zjednoczonych.

Mike Gonzalez: Karol Marks był związany z Londynem. Został zaaplikowany Europie Wschodniej, ale pochodził z Londynu. Był niemieckim filozofem, który spędził całe życie w londyńskiej bibliotece, w Brytyjskiej Bibliotece Publicznej, jego podstawowa doktryna dotyczyła ekonomii. Wiele jego poglądów się nie potwierdziło.

Uważał, iż kapitalizm jest wstępnym etapem, po którym można spróbować rewolucji. Uważał, iż sprzeczności kapitalizmu są tak wielkie, iż ludzie będą wciąż się buntować i dążyć to rewolucji obalając kapitalizm, zabijając burżujów, gwałcąc żony i dzieci. To się po prostu nie wydarzyło.

Wydarzyło się tylko w jednym miejscu, w zacofanej, nieuprzemysłowionej Rosji, gdzie industrializacja nastąpiła tylko w niewielkim stopniu. Jak to wyjaśniliśmy w naszej książce, kiedy niemieccy i włoscy robotnicy nie zbuntowali się zaraz po I wojnie światowej, nie poszli śladem rosyjskich robotników. Zamiast tego głosowali na socjaldemokrację, głosowali za reformami i parlamentaryzmem i nie chcieli obalić państw niemieckiego i włoskiego. A więc kiedy żadna z tych rzeczy przewidzianych przez Marksa nie miała miejsca, wtedy intelektualiści zaczęli się zastanawiać nad tym, co się stało. Wtedy zmienili marksizm, o czym pisze w mojej książce.

Karl Korsch, niemiecki komunista, nazwał stare idee marksistowskie wulgarnym marksizmem. A nowym marksizmem stała się teoria krytyczna. Idea, iż rozbija się społeczeństwo poprzez instytucje, oddziałuje się poprzez kulturę, a w tej chwili także poprzez ekonomię.

AJ: Jak mógłbyś wyjaśnić to komuś z Polski. Znamy te idee Karola Marksa, które były tutaj wprowadzone. Znamy Rosję, sowiecką Rosję i widzimy współczesne Stany Zjednoczone i nie widzimy żadnych podobieństw.

Mike Gonzalez: A więc tutaj w Polsce komunizm został zaprowadzony siłą przez Rosję Sowiecką, przez Stalina. Nie było potrzeby, aby przejąć instytucje kultury. Stalin po prostu przejął Polskę, a następnie stłumił bunt. Było ich kilka prawda? Był bun w latach 50., w Gdańsku,

AJ: W 56, w Poznaniu.

Mike Gonzalez: Tak, w Poznaniu. I takie rzeczy były brutalnie tłumione. Potem pamiętamy co stało się w latach 80. z Solidarnością. A pomiędzy mieliście bardzo silny aparat represji. Mieliście tajną policję. Twoi rodzicie, dziadkowie znali to wszystko. A więc nie było potrzeby wprowadzać tutaj marksizm kulturowy. To był marksizm wprowadzany przez nagą siłę.

AJ: A co stało się w Stanach Zjednoczonych i kiedy to się zaczęło?

Mike Gonzalez: W Stanach Zjednoczonych mieliśmy kilka faz. W latach 60. nowa lewica zaczęła dostrzegać to, co Związek Sowiecki robi tutaj w Polsce i na Węgrzech, szczególnie w 1956 roku i nie lubili Stalina i Związku Sowieckiego, ale wciąż byli komunistami. I wciąż są totalitarystami.

Podziwiali Mao, a szczególnie Fidela Castro na Kubie i Wietnam Północny. To były państwa, które podziwiali. A potem zaczęli podziwiać Frantza Fanona, kto ukuł frazę „za wszelką cenę”, która oznacza terroryzm. Wtedy grupy zradykalizowanych studentów, które walczyły o rewolucję, przekształciły się w grupy terrorystyczne.

Studenci na rzecz Demokratycznego Społeczeństwa, SDS, stali się organizacją Weather Underground. W manifeście wydanym w Port Huron w Michigan określili, iż chcą światowej rewolucji komunistycznej. Wyrażali to bardzo otwarcie.

Były Czarne Pantery, była Symbioniczna Armia Wyzwolenia. Był Puerotorykański Narodowy Front Wyzwolenia. Była Organizacja Komunistyczna 19 maja. Istnieje kilka takich niedobrych grup terrorystycznych. Nie udało im się przejąć władzy i zniszczyć amerykańskiego państwa. Więc wyszli z podziemia i zostali nauczycielami.

Jednym ze znanych przykładów jest Bill Ayers, któremu Katie i ja poświęciliśmy cały rozdział w naszej książce. Bill Ayers przeszedł wszystkie te etapy ewolucji. Kiedy w końcu wyszedł z podziemia na początku lat 80., poszedł do Columbia Teachers College i uzyskał tytuł doktora nauk pedagogicznych. Jest więc uosobieniem tego procesu.

Po fazie terroryzmu wkroczyli na Uniwersytety i wydziały w latach 80. i ostatecznie przejęli niektóre z tych wydziałów. Dzisiaj istnieją wydziały w niektórych z naszych najlepszych szkół, gdzie osiągnęli całkowitą ideologiczną dominację. Są one w 100% lewicowe. Nie ma tam ani jednego konserwatysty, szczególnie w dziedzinach humanistycznych.

To nie dotyczy wydziałów, które dotyczą produkcji, na przykład inżynierii. Tak samo w szkole biznesu, do której uczęszczałem. Nie było tak, przynajmniej w latach 90. Jednak w innych przypadkach, na uczelniach prawniczych, na wydziałach filozoficznych i wydziałach Angielskiego, tam mają bardzo silne wpływy. I dlatego mamy to co mamy.

(…)

Cały artykuł dostępny jest TUTAJ.

Idź do oryginalnego materiału