Choć niezaprzeczalną gwiazdą tegorocznego stoiska firmy Komatsu na targach Bauma w Monachium jest ogromna elektryczna koparka PC7000, to w cieniu kolosa japoński producent rozerwał worek z nowościami niemal w każdym segmencie.
Dla Komatsu zdecydowanie najważniejszą premierą całych targów była koparka PC220 dwunastej serii, zapowiadająca nowy rozdział w tym segmencie, długo wyczekiwana bowiem seria jedenasta zdążyła się już opatrzyć. Wraz z nową maszyną pojawiła się także zupełnie nowa kabina oraz całkowicie przeprojektowany został sposób sterowania. Nas jednak znacznie bardziej zainteresowała inna nowość, która już niebawem powinna trafić do regularnej sprzedaży. Oto po dość długiej przerwie do oferty firmy Komatsu wraca, większa niż kompaktowa, ładowarka o masie około 10 ton, model WA170M-11.
Jaka jest nowa ładowarka WA170-11?
Przede wszystkim jest to maszyna, której od dłuższego czasu bardzo brakowało w ofercie firmy. Pomiędzy mniejszą WA100 a WA200 nie było niczego, co firma mogłaby zaoferować klientowi poszukującemu ładowarki o wciąż dość kompaktowych rozmiarach ale już na tyle wydajnej, by obsłużyć np. duże gospodarstwo czy agregować maszynę z wydajniejszym osprzętem, do czego mniejszy model, ważący niecałe 7,5 tony nie za bardzo się nadawał.
Ogółem można zaryzykować stwierdzenie, iż po latach trwania w martwym punkcie, firma nagle otrząsnęła się i zorientowała, jak duże barki ma w ofercie względem swojej najbliższej konkurencji. Nie wspominając o wzrastających markach z Korei, Chin czy Turcji, które zwłaszcza przez ostatnie lata nie próżnowały stale powiększając portfolio. Świadczyć może o tym nie tylko wysyp nowych ładowarek, ale także zapowiedź niedużej koparki kołowej, nowych ładowarek o sterowaniu burtowym czy też powiększenie rodziny maszyn elektrycznych.

Wracając jednak do WA170M-11, jak wspomnieliśmy, maszyna waży między 9,6-10,6 tony i ma 2600 mm rozstawu osi przy 6495 mm całkowitej długości i 2,2 m szerokości. o ile dodać do tego 3 metry wysokości całkowitej na oponach 17.5 R25 otrzymujemy zarys maszyny, która ma w końcu szansę powalczyć nie tylko o klienta z branży budowlanej, ale także rolniczej.
Maksymalna wysokość podnoszenia (do sworznia) wynosi 3815 mm, zaś maksymalny udźwig to 6040 kg na wprost i 5270 kg przy skręconej ramie. W przypadku gdyby kierować się wielkością standardowej łyżki, jest to maszyna klasy 1,5-1,7 metra sześciennego o mocy 128 KM. A skoro jesteśmy przy napędzie, to bazę stanowi oczywiście silnik Komatsu SAA4D101E-1WHA o pojemności 3,8 litra i czterech cylindrach. O ekologię dba układ DFP+SCR z wydłużonym interwałem czyszczenia wynoszącym 6000 godzin.
Dalej napęd realizowany jest hydrostatycznie, w zależności od wersji 20 lub 40 km/h mamy pompę pojedynczą lub podwójną. Do tego dwa zakresy 0-7 oraz 0-20 km/h lub 0-15 i 0-40 km/h. Napęd przekazywany jest poprzez mosty z blokadami (100%) oraz zwolnice planetarne, oś tylna zapewnia do 10 stopni oscylacji. Minimalny promień zawracania wynosi 4,7 m.

Do wyboru jest również rodzaj kinematyki: standardowa lub typ Z, w zależności od rodzaju kinematyki różne będą ciśnienia robocze, odpowiednio 270 i 206 barów dla zetki. Przepływ zaś wynosi maksymalnie 160 l/min. W opcji znajdziemy czwartą linię hydrauliki do zamówienia na przód – dla bardziej skomplikowanych osprzętów lub na tył linia trzecia może zapewnić tzw. wysoki wydatek np. do narzędzi z napędem.
Wyposażenie ładowarki
Standardowo dla marki Komatsu, maszyna w podstawowej konfiguracji jest wyposażona raczej skromnie, w najpotrzebniejsze pozycje, między innymi: pneumatyczny fotel, ręczną klimatyzację (automatyczna jest opcją), ciekłokrystaliczny wyświetlacz zamiast zegarów, amortyzację kabiny, podstawowe lampy robocze LED do przodu, ogrzewanie tylnej szyby, kamerę cofania czy system telematyczny do monitorowania maszyny Komtrax.
Dla części może to być wystarczająca konfiguracja, jednak warto wspomnieć, co można mieć, a co wymaga dopłaty: wspomniana klimatyzacja automatyczna, ECSS – stabilizacja i amortyzacja łyżki, zaczep do przyczep, podgrzewany fotel premium, sterowanie dżojstikiem, 3 i 4 linia hydrauliki, pełne oświetlenie LED, funkcje automatycznego powrotu łyżki do pozycji kopania czy licznik wyładowań. Ponadto maszyna może być fabrycznie wyposażona w system centralnego smarowania, różne wersje opon wraz z dedykowanymi błotnikami, przygotowanie do poruszania się po drogach publicznych czy dodatkowe lampy ostrzegawcze.
Jeżeli chodzi o wygląd oraz miejsce pracy operatora, to uchylna kabina została zapożyczona z modelu WA100M – to widać na pierwszy rzut oka, ma jednak istotne zmiany jak chociażby przekonstruowana konsola środkowa czy podłokietnik. Pokrywa silnika nawiązuje stylistycznie do większych maszyn, które również miały swoją premierę na Baumie – WA475 oraz WA485, odcinając się od mniejszej serii oraz mocno już przestarzałej WA200, która pewnie niebawem także przejdzie lifting.
Elektryczna ładowarka kompaktowa WA80E
O elektrycznym kompakcie firmy Komatsu słychać już od jakiegoś czasu, zwłaszcza przy okazji ważniejszych imprez. Na poważnie firma pokazała prototyp w roku 2022, a więc podczas poprzedniej edycji Baumy. Maszyna jeździła, pracowała i zachwycała ilością nowatorskich rozwiązań. Warto przypomnieć, iż była to jedna z pierwszych maszyn, wyposażonych w elektryczne siłowniki (firmy Moog Construction). Jak wówczas podkreślano, miał być to absolutny przełom i gdy tylko testy dobiegną końca, świat czeka przełom.

No cóż, podobne zapowiedzi padły z ust kilku innych firm, a tymczasem w 2025 na plac demo w Monachium wyjechała jakby znajoma elektryczna ładowarka WA, ale z wyraźnie klasycznym napędem układu roboczego, czyli standardowymi siłownikami i układem hydraulicznym. Z jednej strony to dobrze, bowiem taka maszyna ma szansę gwałtownie wejść do normalnej produkcji, a konkurencja nie śpi i nie porywa się z motyką na słońce, z drugiej zaś kibicujemy by ambitne rozwiązania wciąż były brane pod uwagę i rozwijane.
Nowe ładowarki burtowe Komatsu
Ostatnim ciekawym kąskiem, z naszego punktu widzenia, są nowe ładowarki o sterowaniu burtowym. Póki co jeszcze bez oznaczeń, jednak wiadomo już, iż rodzina się powiększy i do grona maszyn kołowych dołączy sukcesor SK1020. Zupełną nowością ma być powrót ładowarek na podwoziu gąsienicowym – CK. Maszyny te były swego czasu bardzo lubiane za ich wysoką prędkość, stabilność oraz, mówiąc delikatnie, odporność na nieumiejętne użytkowanie.

Choć całkiem niedawno pisaliśmy o powrocie serii SK, to czas nie stoi w miejscu i pewnego rodzaju kuracja odmładzająca także tym maszynom po prostu się należała, a widać to przede wszystkim wewnątrz kabiny, gdzie w końcu pojawiły się nowe przełączniki, panel klimatyzacji oraz postawiono bardziej na komfort operatora. Co jednak cieszy najbardziej, to iż maszyny Komatsu, były prezentowane z ciekawymi osprzętami, choć przez lata firma nie wykazywała zbyt dużego zainteresowania tym aspektem, co z kolei daje nadzieję, iż nowe maszyny będą bardziej otwarte na pracę spoza swojej specjalizacji.
Czy szykują się kolejne wielkie powroty
Z pewnością tak, bowiem do aktualizacji czekają w kolejce kolejne maszyny, zaś odkopywanie dawnych projektów świadczy o tym, iż firma obrała kurs na wzmacnianie i rozszerzanie oferty, by trafić do większej ilości klientów. Z perspektywy rolnika, wciąż jednak brakuje tutaj najważniejszej pozycji, czyli ładowarki teleskopowej. I na to pytanie przedstawiciele włoskiego oddziału firmy nabierają wody w usta. To może świadczyć o tym, iż również powrót serii WH jest w planach, jednak póki co na tyle młodych, iż nie można o tym nic oficjalnie powiedzieć. Pytanie, czy na rynku teleskopów znalazłoby się miejsce dla kolejnej serii produktowej, w dodatku raczej z tej wyżej półki cenowej.