Nowe limity MEN. Edukacja domowa tylko dla wybranych?

2 godzin temu
Zdjęcie: Szczerze o pieniądzach


Zmiany w finansowaniu edukacji domowej, wprowadzone przez Ministerstwo Edukacji Narodowej, już teraz wpływają na sytuację tysięcy rodzin. Część szkół wprowadza czesne i opłaty za zajęcia dodatkowe, a dostęp do tej formy nauki staje się coraz bardziej ograniczony.


Edukacja domowa, która w ostatnich latach stała się popularną alternatywą dla tradycyjnej szkoły, mierzy się dziś z istotnymi wyzwaniami finansowymi. Jak przekazuje Radio Zet, w wyniku nowych przepisów MEN zmienia się sposób naliczania dotacji dla szkół wspierających uczniów uczących się w domu. Nowy model zakłada ograniczenie pełnego finansowania do 96 uczniów, a to zmusza placówki do cięcia kosztów, ograniczania rekrutacji i wprowadzania odpłatności. Eksperci alarmują, iż skutki tych decyzji najmocniej odczują rodziny wielodzietne, mniej zamożne i uczniowie potrzebujący elastycznego podejścia do nauki.Reklama


Zmiany w szkolnictwie, subwencja tylko dla wybranych


Zgodnie z nowymi przepisami, szkoły otrzymają pełną subwencję tylko na 96 uczniów objętych edukacją domową. Wcześniej było ich 200. Jak relacjonuje Radio Zet, każdy kolejny uczeń oznacza coraz niższy poziom finansowania.


Ministerstwo tłumaczy, iż celem zmian jest "zapewnienie racjonalnego, sprawiedliwego i zgodnego z zasadą gospodarności podziału środków publicznych". Argumentuje również, iż uczniowie w edukacji domowej nie korzystają z infrastruktury szkolnej, więc koszty ich kształcenia są znacznie niższe.
"Podobnie jak w przypadku innych kategorii uczniów (np. z niepełnosprawnościami, w oddziałach sportowych czy z terenów wiejskich), sposób naliczania środków uwzględnia rzeczywisty poziom kosztów edukacji" - podaje Wydział Informacyjno-Prasowy MEN cytowany przez Radio Zet.


Skutki finansowe widoczne są już dziś


Zmiany w przepisach, mimo iż mają wejść w życie w pełni dopiero w 2026 roku, już teraz przynoszą konsekwencje. Jak informuje Gabriela Letnovska, wiceprezeska Fundacji Edukacji Domowej, coraz więcej szkół zmuszonych jest do wprowadzenia czesnego lub opłat za dodatkowe zajęcia. "Do fundacji dociera mnóstwo informacji o tym, iż szkoły wprowadzają opłaty za edukację domową. Niestety, żeby przetrwać, są do tego zmuszone" - przyznaje Letnovska.
Urszula, której syn uczy się w Szkole w Chmurze - jednej z największych placówek prowadzących edukację domową w kraju - potwierdza w rozmowie z Radiem Zet, iż opłaty rosną. W jej przypadku miesięczne czesne wzrośnie z 280 do 320 zł. "Dobrze, iż syn jest już w klasie maturalnej. Ewidentnie dążą do ograniczenia edukacji domowej" - komentuje.
Krzysztof Kacuga, dyrektor Szkół Benedykta w Drohiczynie, potwierdza, iż szkoły będą musiały zacząć pobierać opłaty - przynajmniej za część oferty edukacyjnej. "Staramy się, żeby szkoła była bezpłatna w podstawowym zakresie" - mówi, jednak przyznaje, iż zajęcia dodatkowe, które dotąd stanowiły realne wsparcie dla uczniów, od 1 stycznia będą płatne. "Mamy nadzieję, iż uda się sfinansować egzaminy oraz utrzymać administrację. Ale bez opłat zajęć dodatkowych nie utrzymamy" - dodaje.
Dotychczas możliwe było dopisanie dziecka do szkoły w trakcie roku szkolnego bez żadnych kosztów. Teraz szkoła w Drohiczynie wprowadza czesne dla uczniów zapisujących się po 31 sierpnia - wstępnie 1000 zł rocznie.


W stronę edukacji dla elity?


Zmiana sposobu finansowania może znacząco ograniczyć dostępność edukacji domowej - nie tylko ze względów finansowych, ale także organizacyjnych. Szkoły, aby nie stracić środków, będą ograniczać liczbę przyjęć do 96 uczniów. Dla wielu rodzin oznacza to zamknięcie drzwi. "Będzie można zapisać się do szkoły płatnej, ale to uderzy w rodziny mniej zamożne i wielodzietne. Kiedy mamy trójkę, czwórkę czy piątkę dzieci, te koszty stają się kosmiczne"- mówi Letnovska.
Wskazuje również na problem dzieci w kryzysie psychicznym lub zdrowotnym, które często potrzebują zmienić tryb nauki w trakcie roku. "Kiedy szkoły zamkną zapisy, dołączenie do edukacji domowej będzie niemal niemożliwe" - ostrzega.


Edukacja domowa w liczbach


Jak pokazuje raport przygotowany przez MEN na zlecenie Fundacji Edukacji Domowej, w 2023 roku edukację domową realizowało ponad 42 tys. uczniów - blisko 1 proc. wszystkich uczniów w Polsce. Radio Zet zauważa, iż to ponad dwukrotny wzrost względem 2021 roku, kiedy takich uczniów było 19,9 tys. Dynamiczny rozwój tej formy nauki był widoczny zwłaszcza po pandemii. Wraz ze wzrostem liczby uczniów pojawiały się jednak próby jej ograniczania - m.in. poprzez powrót do rejonizacji czy teraz, cięcia w finansowaniu.
"Trudno myśleć, iż są to działania na korzyść edukacji domowej" - ocenia Letnovska. "Teraz edukacja domowa stanie się dobrem luksusowym, dostępnym tylko dla nielicznych. A co z osobami wykluczonymi? Trafią z powrotem do szkoły publicznej, bez względu na to, czy to dla nich najlepsza opcja" - dodaje.


Perspektywa na przyszłość?


Edukacja domowa to nie nauczanie indywidualne - to pełnoprawna forma realizowania obowiązku szkolnego, ale poza murami szkoły. Uczniowie zdają egzaminy roczne, a program nauczania realizują w domu, najczęściej z pomocą rodziców. To forma edukacji dająca dużą elastyczność i możliwość dopasowania tempa nauki do potrzeb dziecka.
Jednak jak wynika z relacji dyrektorów, rodziców i organizacji wspierających ten model nauczania, nowe przepisy MEN drastycznie zmieniają warunki funkcjonowania tego systemu. jeżeli sytuacja się nie zmieni, już niedługo edukacja domowa może zniknąć jako realna alternatywa dla wielu rodzin.
Agata Siwek
Idź do oryginalnego materiału