
Zmiana sterów w Intelu wzbudziła emocje – zarówno nadzieję na nową dynamikę, jak i niepokój o bezpieczeństwo narodowe. Powołanie Lip-Bu Tana na stanowisko CEO największego amerykańskiego producenta półprzewodników to ruch, który może otworzyć Intelowi drzwi do Chin – ale i podważyć jego wiarygodność w oczach administracji USA.
Gdy w marcu br. ogłoszono, iż Pat Gelsinger ustępuje ze stanowiska, reakcje były mieszane. Z jednej strony: potrzebna zmiana po trudnym okresie odbudowy pozycji rynkowej. Z drugiej – nazwisko następcy, Lip-Bu Tan, od razu przyciągnęło uwagę komentatorów. Nie bez powodu: to nie tylko były CEO Cadence Design Systems, ale też wpływowy inwestor w chińskim sektorze technologicznym, który przez lata budował mosty między Doliną Krzemową a rynkami azjatyckimi.
Według doniesień Reutersa, Tan miał lub ma udziały w ponad 600 chińskich firmach, w tym osiem powiązanych z Ludową Armią Wyzwoleńczą. Miał też formalną władzę w 40 z nich. Choć część z tych inwestycji została podobno sprzedana lub przekazana, dane z chińskich rejestrów przez cały czas wskazują na aktywny udział Tana w lokalnym ekosystemie VC.
Dwie strony tej samej monety
Dla kanału sprzedaży i partnerów Intela w Azji – a w szczególności w Chinach – powołanie Tana może być zapowiedzią powrotu do gry. Przez ostatnią dekadę Intel coraz bardziej tracił grunt na rynku Państwa Środka, zwłaszcza na rzecz lokalnych graczy jak Huawei czy SMIC. Tan zna ten rynek jak mało kto, a jego doświadczenie i sieć kontaktów mogą pomóc Intela wzmocnić pozycję – zwłaszcza w kontekście AI, gdzie Team Blue wyraźnie szuka swojego miejsca z rodziną układów Gaudi.

Ale każda moneta ma rewers. Dla administracji USA i podmiotów pracujących z Intelem przy kontraktach obronnych, Tan to potencjalne zagrożenie. Andrew King z Bastille Ventures nie owija w bawełnę: jego zdaniem, Tan nie powinien kierować żadną firmą konkurującą z Chinami, a już na pewno nie spółką o strategicznym znaczeniu dla wywiadu i obronności USA.
Intel jako firma technologiczna nie działa w próżni – jej produkty napędzają systemy rządowe, infrastruktury krytyczne, a także projekty obronne. Konflikt interesów – choćby potencjalny – może zachwiać zaufaniem do firmy. I choć na razie nie ma dowodów na nielegalność działań Tana, wrażliwość geopolityczna tematu może zadziałać jak samospełniająca się przepowiednia.
Historia Tana w Intelu dopiero się pisze. Dla wielu będzie to test nie tylko jego umiejętności zarządzania globalną firmą, ale także umiejętności balansowania między konkurencyjnymi interesami narodowymi i gospodarczymi. jeżeli uda mu się zmodernizować ofertę AI Intela i otworzyć drogę do chińskiego rynku bez naruszenia zaufania Waszyngtonu – będzie to majstersztyk.