"Nowy prawicowy radykalizm", Theodor Adorno [Lektury FWG]

1 rok temu

„Nowy prawicowy radykalizm”, Theodor Adorno [Lektury FWG]

Autor: FWG



Theodor Adorno, niemiecki filozof i socjolog, znany jest przede wszystkim jako przedstawiciel szkoły frankfurckiej, neomarksista i współtwórca teorii krytycznej. Wrogość Adorna wobec wolnego rynku nie oznacza jednak, iż myśliciel ten nie miał zupełnie nic interesującego do powiedzenia. Dowodem tego jest broszura „Nowy prawicowy radykalizm”, stanowiąca zapis jego wykładu, który wygłosił w kwietniu 1967 roku na Uniwersytecie Wiedeńskim.


Adorno był głośnym krytykiem kultury masowej, której przypisywał zautomatyzowany charakter i niszczenie autentycznej, dawnej kultury rozrywkowej i kultury wysokiej, oraz którą uważał za przedłużenie kapitalistycznego systemu produkcji. Przed II wojną światową pracował w Instytucie Badań Społecznych, który po dojściu Hitlera do władzy został zamknięty, a on sam rok później musiał uciekać z kraju ze względu na swoje żydowskie korzenie. Podjął się badań empirycznych w USA i stworzył koncepcję osobowości autorytarnej, czyli takiej, która ze względu na pewien określony zestaw cech, skłonna jest wyznawać antydemokratyczne ideologie i jest podatna na populizm. Doświadczył więc nie tylko narodowego socjalizmu na własnej skórze, ale badał go również naukowo.

Zdaniem Adorna faszyzm nigdy nie miał rozbudowanej teorii, a jego ideologia była rozwodniona i wiele jego postulatów miało charakter doraźny. Widać to było zwłaszcza we Włoszech Mussoliniego, które na początku prowadziły politykę stosunkowo wolnorynkową i wyśmiewały rasizm Hitlera, by stać się potem państwem na wskroś etatystycznym i realizującym politykę rasową narzuconą przez sojuszniczą Trzecią Rzeszę.

Filozof był zdania, iż faszyzm skupiał się głównie na panowaniu nad psychiką mas i iż propaganda była w nim poniekąd celem samym w sobie. To w propagandzie skrajnie prawicowi liderzy znajdują ujście dla swoich fantazji związanych z wizją jakiejś zbliżającej się katastrofy. Z kolei masy, dzięki niej, utożsamiają się z liderami, którzy epatują dynamizmem, sprawczością i nastawieniem na konflikt w stopniu niedostępnym dla przeciętnego człowieka. Liderzy, by wykonać pierwszy krok w tworzeniu podziałów społecznych, muszą się charakteryzować ekstremalnie niskim poziomem empatii – wtedy dopiero mniej zaburzeni naśladowcy zbierają się na odwagę do praktykowania wszelkich destruktywnych sposobów postępowania.

Na temat zachowań powojennych skrajnych prawicowców, oprócz tych twierdzeń o charakterze ogólnym, padło też w wykładzie sporo szczegółowych obserwacji. Przede wszystkim muszą oni kompensować sobie brak realnego zagrożenia komunizmem, więc podciągają pod słowo komunizm, co popadnie i walczą z wyobrażonym wrogiem. Podobnie z antysemityzmem, który przetrwał samych Żydów i dotyka ich widmowej postaci. Nie przeciwdziała temu choćby tabu i prawne ściganie za antysemityzm, bo polityczna poprawność owocuje mistrzowskim wyćwiczeniem sztuki aluzji. Antysemici puszczają do siebie oko, używając fraz w rodzaju „sami wiecie kto”. Czasem wystarczy powiedzieć „żydowsko brzmiące” nazwisko i już wszyscy wtajemniczeni wiedzą, co mają myśleć. We współczesnej Polsce antysemici często, mając na myśli Żydów, mówią o Rzymianach, w nawiązaniu do jałowego sporu o to, kto ukrzyżował Chrystusa.

W tych postawach pewności dodaje im strategia zwana po niemiecku „metodą salami”, czyli po prostu pseudonaukowa pedanteria. Polega to na atakowaniu powszechnie uznawanych faktów i ich podważaniu w całości, czepiając się detali. Przykładem może być stwierdzenie, iż podczas Holocaustu zamordowano 5,5 miliona żydów, a nie 6 mln. Potem się okazuje, iż 4 miliony, a nie 5, aż w końcu można się od głosicieli takich też dowiedzieć, iż nikt nie został zamordowany, a potem, iż to w ogóle Żydzi mordowali i Holocaust był im na rękę, bo założyli „państwo w Palestynie”.

Podobnie przewrotnymi technikami są też wyciąganie z kontekstu (niemieckie „Za Hitlera, zanim zaczął wojnę, było dobrze” i nasze rodzime „Za Hitlera były mniejsze podatki”), wybiórczy konkretyzm i formalizm prawny. Ten drugi polega na oczekiwaniu od adwersarzy znajomości mało istotnych i trudnych do zweryfikowania „faktów” i traktowanie ich jako całkowicie niekompetentnych, gdy nie wiedzą co i gdzie powiedział jakiś rabin albo jakiś Ukrainiec. Żeby było zabawniej, często taki „podstawowy fakt” okazuje się w ogóle nie być faktem. Trzeci zaś to powoływanie się na prawo przy głoszeniu nacjonalistycznych, konfliktogennych tez np. uważano, iż Zachodnie mocarstwa dobrowolnie podpisały traktat monachijski i on dalej obowiązuje, więc Niemcy mogą mieć słuszne roszczenia do Kraju Sudeckiego.

Charakterystyczny dla skrajnej prawicy jest też antyamerykanizm i ogólna niechęć do „plutokratycznych narodów”, co łączyło się z narzekaniem na imigrantów, mimo realnego zapotrzebowania na ich pracę, czy z wyprzedawaniem niemieckiej gospodarki zachodniemu kapitałowi, a u nas polskiej gospodarki między innymi niemieckiemu.

Oprócz tego warto wspomnieć, iż mimo bycia ruchem wrogim wolności, skrajna prawica lubi przedstawiać się jako stająca w obronie tejże wolności. Lubuje się również w używaniu różnych wariacji wyrażenia Goebbelsa „partie systemowe” – w realiach powojennych były to dla prawicujących Niemców partie, którym licencji udzieliły mocarstwa okupacyjne, w Polsce popularne dla pewnych środowisk były wyrażenia „partie postkomunistyczne”, „partie okrągłostołowe”, czy „banda czworga”.

Nie sposób też nie wspomnieć o przywiązywaniu nadmiernej wagi do symboli, czego świetnym przykładem jest poseł pewnej polskiej prawicowej partii, który zniszczył własność prywatną w postaci choinki, bo wisiały na niej bombki z nieodpowiadającymi mu obrazkami. Tenże sam poseł objawiałby też typową, według rozważań Adorna, sadystyczną euforia z wymierzania kar i krytyki, co szczególnie było widać w publicznie wyartykułowanych marzeniach o „batożeniu gejów”. W niemieckim wariancie była to mocna krytyka zwykłych Niemców uznających granicę na Odrze i Nysie Łużyckiej.

Przykłady można mnożyć, ale mijałoby się to z celem recenzji, jakim jest zachęcenie do lektury Adorna, tym bardziej iż wydaje się, iż jego tło biograficzne nadaje jego twierdzeniom pewnej powagi. Z drugiej strony fakt, iż zabrakło mu obiektywizmu, by odnieść wyniki swoich badań również do lewicowego radykalizmu, nakazuje pewną dozę sceptycyzmu przy ocenie jego tez, chociaż niekoniecznie je przekreśla i moim zdaniem wciąż warto się nad nimi uczciwie pochylić.

Autor tekstu: Adrian Łazarski, specjalista ds. biblioteki i projektów, Fundacja Wolności Gospodarczej.


Idź do oryginalnego materiału