Nowy przewodniczący Izby Reprezentantów USA wybrany. Jak to wpłynie na krypto-sferę?

1 rok temu

Po niemal miesiącu wakatu stanowisku na speakera Izby Reprezentantów, izba ta doczekała się nowego. Nowy przewodniczący Izby to kongresmen Mike Johnson, republikanin z Luizjany. Jakie przełożenie może to mieć na losy legislacji dotyczących krypto-aktywów i klimat wokół nich, który panuje w USA?

Mike Johnson został wybrany większością 217 głosów. 208 otrzymał jego konkurent z Partii Demokratycznej, Hakeem Jeffries. Właśnie ów niewielki margines większości był przyczyną kryzysu, który trwał od początku października. Większość w Izbie Reprezentantów mają Republikanie – 221 do 212 – są oni jednak głęboko podzieleni ideowo.

Dwa główne obozy to politycy umiarkowani czy też głównego nurtu (choć w tej chwili nie stanowią głównego nurtu Partii Republikańskiej, ale mniejszość), oraz republikanie kojarzeni ze skrzydłem konserwatywnym, caucusem wolnościowym oraz środowiskiem zwolenników Donalda Trumpa.

Ci pierwsi oskarżani są przez swoich przeciwników o bezideowość, skłonność do kapitulowania przed żądaniami lewicy oraz faworyzowanie interesów tzw. uniparty (czyli waszyngtońskiego establishmentu politycznego) ponad interesy swoich wyborców. Ci drudzy – o radykalizm, skłonność do ignorowania przyjętych zwyczajów politycznych oraz dążenie do forsowania swoich pozycji ideowych za wszelką cenę.

Wróg – śmiertelny wróg – kolega z partii

Frakcje te spierały się o obsadę stanowiska speakera od momentu, gdy w wyniku buntu radykalniejszych członków (grupy kojarzonej z kongresmenem Mattem Gaetzem) odwołany z niej został Kevin McCarthy.

Od tego czasu nominację większości republikańskiej otrzymali kolejno Steve Scalise (lider większości parlamentarnej), Jim Jordan (przewodniczący Komisji Sądownictwa) oraz Tom Emmer (whip, czyli rzecznik dyscypliny większości), jednak wszyscy nie byli w stanie pokonać oporu niechętnych im grup w swojej partii.

Wybrany w końcu Mike Johnson kojarzony jest raczej z frakcją konserwatywną, jest on jednak stosunkowo świeżym politykiem w Kongresie (od 2017), przede wszystkim zaś, będąc dość szeroko lubianym osobiście, nie miał wrogów, którzy zdecydowani by byli utracić jego kandydaturę.

Bitwa o budżet za rogiem

Poglądy nowego speakera w kwestii krypto są w dużej mierze nieznane – nie wypowiadał on się dotąd publicznie ani nie głosował w tej kwestii. Znany jest on przede wszystkim z zaangażowania w ideę wolności religijnej (był on prawnikiem znanej organizacji Alliance Defending Freedom), kwestie kulturowe a także w zagadnienia ustrojowo-konstytucyjne.

Sprawy ekonomiczne będą natomiast pierwszą rzeczą, którą będzie musiał się zająć: na uchwalenie czeka pakiet ośmiu ustaw budżetowych, które Kongres musi uchwalić, aby uniknąć kolejnego zamknięcia państwa. Johnson obiecał asertywną postawę w negocjacjach z Senatem oraz Białym Domem.

Może to oznaczać nie tylko dążenie do ograniczenia wydatków budżetowych, ale także sprzeciw wobec faworyzowanych przez Demokratów restrykcji prawnych (forsowanych np. przez SEC, kontrolowaną przez nominatów Bidena). To ostatnie może też objąć swoim zakresem podejście administracji w stosunku do kryptowalut.

Diabeł w procedurach

Wielu entuzjastów tych ostatnich żałuje, iż speakerem nie został Emmer, zdeklarowany zwolennik ich rozwoju. Z drugiej strony – wątpliwe, by jako przewodniczący był w stanie poświęcić uwagę, by forsować projekty postrzegane pośród polityków jako niszowe (do tej kategorii zalicza się także krypto).

Wybór Johnsona zwalnia natomiast kongresmena Patricka McHenry’ego z obowiązków tymczasowego przewodniczącego. Tym samym wraca on do swojej aktywności jako przewodniczący Komisji Usług Finansowych. I to może stanowić plus dla branży krypto, najważniejsze dla niej projekty są bowiem procedowane właśnie w tej komisji.

Pozostaje, naturalnie, zobaczyć, czy – w toku nadchodzącej, gardłowej walki politycznej o kształt budżetu oraz towarzyszących im kwestii prawnych – projekty te będą miały szansę na uwagę.

Idź do oryginalnego materiału